poniedziałek, 2 grudnia 2013

" 11 "



„ Dziękuje …. ”


- Wybierasz się gdzieś ? – usłyszała znajomy głos a kiedy się odwróciła zobaczyła stojących przed nią Sasuke i Naruto.
- Co Wy tu robicie  ? – zapytała. Nie była zachwycona tym, że znaleźli się tutaj akurat w momencie, w którym miała opuścić wioskę.
- Moglibyśmy Cię zapytać o to samo – powiedział Sasuke.
- Sakura – chan – odezwał się Naruto – zielonooka spojrzała na dwójkę przyjaciół. Za moment schyliła się, wyciągając kunai które Sasuke wbił w ziemię uniemożliwiając jej tym samym ucieczkę z Kusy.
- To Twoje – powiedziała i rzuciła owy przedmiot w stronę Uchihy. Ten bez problemu go złapał, chowając do kabury.
- Chciałaś uciec ? – zapytał Naruto. Zielonooka odwróciła wzrok, spoglądając na bramę która była kluczem do jej wolności. Mogła by znów zaszyć się w jakiejś wiosce  i zapomnieć o tym, że ich spotkała. Niestety nie udało jej się. Cicho westchnęła i powiedziała :
- Nie – rzekła
- Nie okłamuj mnie, Sakura – chan – powiedział Naruto, łapiąc ją za ramię. Taki właśnie był. Zawsze wiedział kiedy dziewczyna mówiła prawdę a kiedy go oszukiwała. Tak naprawdę zrobiła to tylko dwa razy w życiu ale on od razu się zorientował. Widział to w jej oczach.
- Puść – powiedziała, zrzucając dłoń blondyna ze swojego ramienia.
- Musimy porozmawiać – dodał – Chodźmy gdzieś – rzekł, patrząc jej w oczy. Sakura znów westchnęła. Nie chciała rozmów. Pragnęła tylko odejść z wioski i znaleźć inną, w której mogłaby się rozwijać.
- Chodźmy do szpitala – powiedziała, jakby od niechcenia. Przyjaciele poszli za nią, kierując się w stronę owego budynku, gdzie czekała na nich rozmowa z której nie mieli zamiaru rezygnować.
********
W tajnym pomieszczeniu, umieszczonym gdzieś w Konoha wciąż toczyła się dyskusja trójki ludzi. Tym razem ich tematem była sama Piąta. Knuli coś przeciwko niej, chcąc obalić jej władzę i tym samym objąć kontrole nad wioską.
- Więc wszystko ustalone ? – zapytał Danzou
- Tak. – rzekła starsza kobieta.
- Wyśmienicie. Teraz musimy poczekać, aż tamci wrócą z Kusy – dodał założyciel Korzenia.
Gdy już wszystko zostało ustalone, cała trójka rozeszła się  tajnymi przejściami do swoich domów. Nie mogli sobie pozwolić na to, aby ktoś ich zobaczył a zwłaszcza ANBU. Gdyby tak się stało, Hokage na pewno by się o tym dowiedziała.
**********
Weszli do pokoju lekarskiego, zamykając za sobą drzwi. Sakura usiadła za biurkiem, zapalając małą lampkę. Sasuke stał przy ścianie z założonymi rękoma na klatce piersiowej, za to Naruto zajmował łóżko przeznaczone do badania pacjentów.
Przez jakiś czas panowała cisza. Za moment miała się zacząć rozmowa i to dość poważna, gdyż blondyn nie miał zamiaru owijać w bawełnę. Chciał też wiedzieć wszystko i poznać w końcu prawdę. Nie odpuści dopóki się tego nie dowie.
- Sakura – jego głos przerwał spokój jaki był w tej chwili. Zielonooka spojrzała na niego wzrokiem, który mówił „ wiesz wszystko” – Myślę, że najwyższy czas powiedzieć nam prawdę, nie sądzisz ? – zapytał a raczej stwierdził.
- Dobrze wiesz….
- Nieprawda ! – przerwał jej unosząc głos
- Nie wydzieraj się, to szpital a nie boisko ! – warknęła, chociaż tak naprawdę nie zdziwiła ją jego reakcja.  Nadal ich okłamywała, no ale co mogła zrobić ? Taka właśnie była umowa i choć zawsze miała twardy charakter - zupełnie jak Tsunade – to wtedy niestety uległa. Do dziś przeklina ten dzień, jednak czasu nie da się cofnąć a przeszłości zmienić.
- Przepraszam … - powiedział już spokojniej – Chcę tylko abyś nie miała przed nami tajemnic. Nie jestem głupi i wiem, że coś ukrywasz. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć – dodał.
- Wiem o tym, ale zrozum że wtedy wszystko Ci powiedziałam – rzekła w jego stronę.
- Nie wierzę Ci. Okłamujesz nas z każdym wypowiedzianym słowem. Widzę to nawet przy tak słabym świetle jak to – powiedział, wstając z łóżka. Sakura odwróciła głowę w stronę okna, by nie patrzeć im w oczy. Mieli przecież rację.
- Nic nie rozumiecie – szepnęła, jednak oni to usłyszeli.
- Ale czego ? – zapytał blondyn. Sakura tylko westchnęła. Naruto nie usłyszał odpowiedzi na swoje pytanie. Jedyne słowa, które wyszły z ust Haruno były takie :
- Nie mogę wrócić do Konohy – rzekła i wstała z krzesła, kierując się w stronę wyjścia.
- Nie możesz czy nie chcesz ? – usłyszała głos Sasuke, który dopiero teraz się odezwał. Nie patrzył na nią lecz przed siebie. Cały czas stał w tej samej pozycji, nie zmieniając jej. Sakura na to pytanie nie potrafiła odpowiedzieć, gdyż mogła wrócić i walczyć o to, co tak naprawdę kocha ale z drugiej strony nie chce tego, gdyż stawka dla niej jest z byt wysoka, dlatego właśnie odparła mu jasno i krótko :
- Nie mogę – rzekła, naciskając na klamkę. Sasuke prychnął i dodał:
- Uciekasz Sakura. Robisz właśnie to co ja zrobiłem kilka lat temu. Tylko że ja wróciłem a Ty wciąż jesteś tutaj i nie chcesz mieć nic wspólnego z Konohą. Nie mylę się, prawda ? – zapytał, uraczając ją swym wzrokiem.
- Mylisz się. Nie uciekam. Co do Konohy to wiem wszystko co się w niej dzieje. Nie porzuciłam jej więc nie osądzaj mnie – odparła, zaciskając mocniej dłoń na klamce.
- Gdybyś tego nie robiła, byłabyś w wiosce. To, że wiesz co się dzieje w Konoha nie jest Twoim wytłumaczeniem – rzekł – Popełniasz ten sam błąd co ja, tylko że Twój nie ma podstaw aby tak postępować. Sama mi kiedyś powiedziałaś, że nie powinienem zostawiać przyjaciół ani wioski, że jestem shinobi, którego obowiązkiem jest jej bronić. Mówiłaś też, że aby zatrzymać mnie w Konoha zrobisz dla mnie wszystko, nawet pomagając mi w zemście. Chciałaś też iść ze mną, byle bym tylko wrócił lub też w ogóle nie odchodził – dodał, przypominając jej tamtą noc. Tak, to było ich ostatnie spotkanie przed jego odejściem. Sakura zwolniła uścisk na klamce i spojrzała na niego.
- To było dawno i gdybyś znów chciał odejść zrobiłabym tak samo, jak tamtej nocy. Jednak nie porównuj tego z tym, co dzieje się teraz. To całkiem coś innego – rzekła. Po chwili przeklęła pod nosem, czując że chociaż trochę im powiedziała.
- Więc jednak jest powód … - zaczął blondyn
- Nie ma żadnego. Nie wrócę do wioski. Tu jestem im bardziej potrzebna – powiedziała, przerywając przyjacielowi.
- Wygadujesz głupstwa, Sakura. Dobrze wiesz, że Twoje miejsce jest w Konoha i nie możesz….
- Właśnie, że mogę – wtrąciła -  Muszę iść na obchód – dodała, chcąc wyjść z tego pokoju i skończyć tak trudną dla niej rozmowę.
- Sakura …. A co z Twoimi rodzicami i przyjaciółmi ? Co z nami ? – zapytał blondyn, nie zdając sobie sprawy z tego, że właśnie trafił w sedno sprawy. Haruno drgnęła na samą myśl o tym, co właśnie usłyszała. Od razu przypomniała sobie tamten dzień przed misją. Nie potrafiła a wręcz nie mogła o nim zapomnieć. Sasuke dostrzegł jej nagłą zmianę w wyrazie twarzy, orientując się co było tego przyczyną.
- Przecież nadal jesteście moimi przyjaciółmi – powiedziała – dopóki jestem poza Konohą, wiem że Was mam – szepnęła tylko do siebie.
- No a rodzice ? Pomyślałaś o nich ? Nie widziałaś ich od 4 lat – kontynuował. Dla Sakury tego było za wiele. W oczach zaczęły zbierać się łzy a gdy chciała dać upust nie tylko im ale i również swojej złości, drzwi nagle się otworzyły popychając Haruno do tyłu.
- Pani doktor ! Jak dobrze, że jeszcze nigdzie Pani nie poszła … - powiedział zasapany pielęgniarz, który wpadł do pokoju niczym burza – Nic się nie stało ? – zapytał, widząc Haruno na ziemi.
- Nie, nic. Dlaczego tak krzyczysz ? – zapytała
- Pacjent ze 104 … Miałem poinformować gdyby jego stan się zmienił – powiedział jak najszybciej.
- 104 ?! Przecież wszystko było dobrze ! Kusso ! Wezwij ten sam zespół lekarzy, który ze mną pracował. Migiem ! – krzyknęła, prędko wstając. Podbiegła do biurka szukając w nim czegoś. W całym gabinecie nastąpił ogromny bałagan, gdyż Haruno wyrzucała z szuflad wszystko to, co było jej niepotrzebne – Gdzie to jest ?! – krzyknęła tak głośno, że blondyn momentalnie usiadł. Przez chwilę leciały różne wyzwiska pod adresem owego przedmiotu, którego nie mogła znaleźć jednak za moment uspokoiła się – Jest … - szepnęła i wybiegła z gabinetu, lecz zanim całkowicie z niego zniknęła, powiedziała – Sami widzicie, że jestem tu bardziej potrzebna. Wracajcie do Konohy a o mnie się nie martwcie – dodała.  
Oboje patrzyli na korytarz jak zajmuje się pacjentem ze 104. Widać stan musiał się pogorszyć, gdyż wywieźli go z pokoju, kierując się na inny oddział. Naruto westchnął ale nie chciał dać za wygraną. Miał zamiar wrócić do Konohy tylko z nią, nawet gdyby miał tu przesiedzieć resztę swojego życia. Już raz nie udało mu się sprowadzić przyjaciela, który na szczęście wrócił sam. Mimo to nie pozwoli aby przydarzyło się to drugi raz, dlatego usiadł na szpitalnym łóżku czekając aż Sakura wróci do gabinetu.
Sasuke również nie miał zamiaru iść do Konohy bez Sakury. Misja to misja i trzeba ją wykonać a on nie miał w zwyczaju wracać bez wypełnionego zadania. Poza tym to jego przyjaciółka, która właśnie postępuje wbrew sobie i popełnia jego błąd, do którego teraz śmiało może się przyznać a właściwie już to zrobił.
*********
W czasie gdy przyjaciele czekają na zielonooką, ona zajmuję się pacjentem do którego została nagle wezwana. Przywołała swój zespół, aby razem z nim ocalić życie kolejnego pacjenta. Była bardzo uparta w tej chwili. Myślała na wszystkie sposoby, aby tylko znaleźć rozwiązanie na tą sytuację. W wypełnieniu obowiązku, pomagała determinacja ale i również rozsądek i opanowanie, które w tej chwili jej towarzyszyły.
- Pospieszcie się ! – krzyknęła na dwóch pielęgniarzy. Oni posłusznie wykonali polecenie w jak najszybszym tempie. Sakura stała nad pacjentem bardzo skoncentrowana, skupiając się na przyczynie tak nagłego pogorszenia się stanu zdrowia. Dopiero gdy przyjrzała się dokładnie pewnemu fragmentowi ciała, zrozumiała co się stało.
- Pani Doktor, proszę spojrzeć – powiedział jeden z lekarzy, który asystował przy zabiegu. Podał Haruno kartę z najnowszymi wynikami. Na twarzy Sakury zagościł grymas niezadowolenia. Przeanalizowała dokładanie to, co było tam zapisane i spojrzała na pacjenta. Chwilowo jego stan się unormował, więc miała chwilę na to aby jeszcze pomyśleć.
Minęło pół godziny odkąd zielonooka podała odpowiedni lek, by uśnieżyć ból oraz drugi który powinien przywrócić pacjenta do stabilnego stanu. Po kolejnych 30 minutach Sakura stwierdziła, że wszystko jest w porządku jednak pozostawia go pod obserwacją na trzy dni.
- Pilnujcie jego stanu zdrowia a o każdej zmianie mnie informujcie – poprosiła
- Dobrze. Proszę się iść wyspać. Od razu widać, że jesteś zmęczona – usłyszała głos Ordynatora, który ni stąd ni z owąd pojawił się w drzwiach.
- Dziękuję. Zawoła mnie Pan gdyby…
- Tak, tak. Idź już Sakura – powiedział a raczej rozkazał jej, wskazując palcem kierunek gabinetu lekarskiego. Haruno przytaknęła i skierowała się w owe miejsce.
***************
Czekali na nią dwie godziny.  W zupełnych ciemnościach siedzieli na krzesłach, oczekując przyjaciółki. Przypuszczali, że będzie musiała tu zajrzeć, aby się przebrać czy też podpisać karty pacjentów.
Przez cały ten czas siedzieli w ciszy, nie odzywając się do siebie ani jednym słowem. Naruto po jakimś czasie, gdy zaczęło mu się już nudzić, zaczął zabawę z ołówkami. Stukał nimi po blacie biurka, napawając jakiś rytm a gdy to już mu się znudziło, zaczął krążyć po pokoju potykając się o meble, które stanęły na jego drodze. W ostateczności cicho mamrotał pod nosem jakieś dziwne słowa.
Sasuke siedział spokojnie na krześle, opierając się o oparcie mebla. Miał zamknięte oczy, co sugerowało iż nad czymś myślał. W istocie  tak było, lecz co zaprzątało mu głowę wiedział tylko on sam. Od czasu do czasu przyglądał się przyjacielowi, który jak dziecko nie potrafił więcej usiedzieć na miejscu. Z resztą zawsze taki był i to się nie zmieniło nawet po tylu latach.
Nagle oboje usłyszeli kroki. Były powolne i ciche, jednak wyczuwalne. Później zobaczyli jak klamka opada na dół a drzwi się otwierają. Do środka pokoju weszła Sakura, całkowicie nie kojarząca. Zmęczona i na wpół otwartymi oczami skierowała się w stronę łóżka, opadając na nie ciężko i od razu zasypiając. Nie zauważyła lub też nie zwróciła uwagi na to, iż jej przyjaciele wciąż są w jej gabinecie. Teraz miała ochotę się zdrzemnąć a rano przemówić im do rozsądku. Tak więc po 5 minutach, Sakura zasnęła twardym snem nie zważając na to, że jutro czeka ją kolejna rozmowa, na którą nie ma wciąż ochoty.
Sasuke i Naruto nie opuścili gabinetu. Woleli przespać się w tym samym miejscu, by nie szukać Sakury z samego rana. Po ostatnim pomyśle na jaki wpadła, woleli ją „pilnować”. Tak więc oboje znaleźli sobie odpowiednie miejsca, by mogli w spokoju przespać noc. Sakurę pozostawili na łóżku, przykrywając jakimś kocem , który leżał niedaleko niej. Dziewczyna spała w białym a raczej już w zakrwawionym fartuchu, którego nawet nie ściągała. Od razu było widać iż jest zmęczona.
***********
Gdy nastał ranek, oni już nie spali. Czekali aż obudzi się ich przyjaciółka, by mogli w końcu dokończyć to co zaczęli i wypełnić swoją misję, która polegała na sprowadzeniu jej do Konohy. Ironia losu. Historia zatoczyła koło, tylko tym razem wybrała kogoś innego. Teraz to Sasuke i Naruto wyruszyli, by zabrać ze sobą Sakurę i znów stworzyć dawną drużynę siódmą, która nadal jest w rozsypce i choć jest  w niej Sai, to każdy z nich wie że to już nie jest ta dawna trzyosobowa grupa, którą stworzył Iruka kilka lat temu.
Odkąd się obudzili minęła godzina. Wciąż przebywali w gabinecie lekarskim, cierpliwie czekając. Gdy zegar wybił 7:00 Sakura zaczęła się budzić. Powieki drgnęły a po chwili otworzył się do połowy. Haruno zamrugała nimi kilka razy, by przyzwyczaić się do jasnego światła a gdy już wszystko było dobrze, jej tęczówki mogły już normalnie patrzeć na miejsce w jakim była. Patrzyła w sufit przez parę sekund, wydając się bardzo zamyślona. Leżała by tak dalej, gdyby nie czuła bólu w plecach. Trudno się dziwić – przecież spała na łóżku przeznaczonym do badania pacjentów a one wcale nie jest takie miękkie jak mogło by się wydawać.
- Nareszcie się obudziłaś – usłyszała ten tak bardzo znajomy głos. Od razu zmieniła pozycję na siedzącą a swą sylwetkę skierowała w ich stronę.
- Co Wy tu jeszcze robicie ? – zapytała
- Wiesz co. Musimy w końcu pogadać – powiedział Naruto
- Rozmawialiśmy wczoraj. Nie zmienię zdania, więc nie marnujcie czasu. Wracajcie z powrotem do Konohy – odpowiedziała, schodząc z łóżka – Nawet się nie przebrałam … - szepnęła do siebie, wzdychając w momencie gdy zobaczyła swój brudny fartuch. Jednym ruchem zdjęła go, rzucając do brudownika. Chciała założyć czysty, lecz jej ubranie również nie nadawało się do użycia w tej chwili. Musiała wrócić się do domu aby założyć coś świeżego, jednak pamięta że zdała już klucze właścicielowi, gdyż miała nadzieję opuścić Kusę. Znów westchnęła i przeklęła pod nosem na samą myśl o tym. Na szczęście miała ze sobą plecak z jej rzeczami. Podeszła do niego, mijając przyjaciół i nawet na nich nie patrząc. Podniosła go z ziemi i udała się do łazienki. Za moment oboje usłyszeli odgłos szumiącej wody, która dochodziła zza drzwi. Po 15 minutach Sakura wyszła z pomieszczenia, całkowicie odświeżona.
- Wyjdźcie. Zaraz mam obchód a potem przychodzą pacjenci – powiedziała, kierując się w stronę biurka.
- Nikt nie przyjdzie – odezwał się Sasuke
- Powiedzieliśmy Ordynatorowi aby porozdzielał pacjentów do kogoś innego, bo musimy porozmawiać. Zgodził się – powiedział Naruto
- Co zrobiliście ?! – krzyknęła
- Uspokój się – warknął ciemnooki
- Nie macie prawa się wtrącać ! Mówiłam, że nie wrócę do Konohy ! Więc czego jeszcze chcecie ?! Zostawcie mnie ...!  - krzyczała na obydwóch, nie przejmując się tym że ktoś może ją usłyzeć.
- Sakura … - zaczął blondyn
- Nie, Naruto ! Mówcie co chcecie.. Moja odpowiedź jest taka sama jaka była wczoraj i przed wczoraj – przerwała mu, dodając owe słowa
- Ale dlaczego ? – kolejne pytanie z jego ust. Sakura była już wzburzona. Złość premawiała przez nią całą a kolejne pytanie Naruto, szybko wyprowadziło ją z równowagi. Spojrzała na blondyna, próbójąc się uspokoić. Jedyne co jej się udało to wykrzyczeć trzy słowa :
- Nie mogę wrócić ! – odpowiedziała na jego pytanie a następnie szybko opuściła gabinet. W kącikach oczu pojawiły się łzy, którym pozwoliła spłynąć dopiero gdy znalazała się za szpitalnym zaułkiem.  Tam dała upust wszystkim uczuciom jakie ją ogarnęły w dniu gdy zobaczyła ich w Kusa. W tamtej chwili wszystko do niej wróciło, chociaż ona chciała zamknąć to wszystko gdzieś daleko w sobie, jednak gdy oni się pojawili – zmienili wszystko.
Siedziała na ziemi z głową schowaną w kolanach. Nie chciała aby tak było. Wiedziała, że nie może wrócić do wioski, jednak nie przysięgła tego na zawsze. Miała plan już od samego początku gdy się na to zgodziła, lecz teraz będzie jej znacznie trudniej. Nie wiedziała co ma robić. Z jednej strony pragnęła wrócić i zobaczyć rodziców, przyjaciół oraz Hokage a z drugiej nie mogła oraz nie chciała jeszcze pokazywać się w Konoha.
- Powinnaś wracać – usłyszała zachrypły głos. Uniosła głowę ku górze a jej oczy ujrzały starszego mężczyznę.
- Pan Ordynator ? Przepraszam.. Zaraz …
- Nie przepraszaj. Przez ten cały czas najbardziej nam pomagałaś. Nic się nie stanie, jeśli nie wrócisz na czas do szpitala. Każdy może mieć zły dzień, prawda ? – zapytał z uśmiechem
- Ale …
- Nie powinnaś ich zostawiać, zwłaszcza jeśli przyszli po Ciebie i dla Ciebie – kontynuował staruszek – Wiem, że nie możesz wrócić. Pamiętam wszystko co mi powiedziałaś, gdy zaczęłaś pracę w szpitalu, jednak pamiętaj że to Twój dom. Nie możesz z niego tak łatwo zrezygnować. Od czterech lat nie byłaś w Konoha. Co się tam dzieje, wiesz tylko z listów Hokage, lecz to nie to samo. Wioska Liścia jest Twoim domem a nie Kusa. Nie możesz z niej zrezygnować tylko dlatego, że tamta trójka Ci zagroziła. Właśnie dlatego powinnaś tam być – powiedział strszy mężczyzna.
- Pan wie, że to nie jest takie proste – szepneła, patrząc na buty
- To prawda, lecz nie można się poddawać. Od trzech dni zastanawiam się, gdzie się podziała tamta Sakura. Ta młoda kobieta, która ma nie tylko  wielkie serce ale i silny temperament. Ta, która nie znała słowa „poddać się” lub „ to jest nie możliwe”. Odkąd zobaczyłaś ich w wiosce, Twoja pewność siebie i optymizm ulotnił się. Doskonale to widziałem, ale nie możesz tak postępować.
- To co mam zrobić ? To naprawdę trudne… Nie chcę, żeby ..
- Wiem.. Zrób jak podopowiada Ci serce a to, co mówi Twój umysł odrzuć na jakiś czas – rzekł a następnie dodał -  Muszę wracać na obchód. Możesz tu zostać jak długo chcesz, jednak pamiętaj że to nie jest wyjście – skończył i odszedł w stronę głównego wejścia do szpitala.
- Dziękuję – szepnęła Sakura, pozstając w tej samej pozycji, jeszcze przez kilka minut.
*******************
Po usłyszeniu jej słów oboje zamilki. Zastanawiali się, dlaczego z jej ust padły takie słowa ? Przecież nie była miss-ninem, więc mogła wrócić z nimi do Konohy. Nikt jej nie ścigał ani nie wydał rozkazu pojmania. Nie ukrywa się też przed ANBU czy innymi shinobi, więc dlaczego ? Odpowiedź na to pytanie znała tylko i wyłącznie zielonooka, lecz widząc jak zareagowała ostatnio, od razu wiedzieli że niczego się od niej nie dowiedzą.
- Dlaczego tak zareagowała ? – zdziwił się blondyn, zamykając drzwi gabinetu
- Skąd mam wiedzieć – burknął Uchiha
- Zupełnie tak, jakby ktoś zabronił jej wstępu do Konohy – powiedział bez zastanowienia blondyn, nie wiedząc nawet że ma rację. Sasuke spojrzał na przyjaciela. W jego głowie zaczynały pojawiać się różne myśli. Niestety nie był ich pewien, więc nic nie powiedział. Swoje spostrzeżenia zostawi dla siebie i dla Hokage.
- Musimy wracać do Konohy – powiedział ni stąd ni z owąd Uchiha.
- No a co z Sakurą ? – zapytał
- Nic – odpowiedział zwyczajnie
- Jak to ? Przecież nie zostawimy jej tutaj ! Po to przyszliśmy do tej wioski ! – warknął blondyn
- Naruto, głąbie. Chociaż raz pomyśl …
- O co Ci chodzi  ? – zapytał blondyn i w tym momencie do pomieszczenia weszła Sakura. Spojrzała przelotnie na nich. Miała czerwone oczy od płaczu, jednak nie przejmowała się tym. Podeszła do biurka a na jego blacie położyła dwie torby.
- To na drogę powrotną – powiedziała
- Płakałaś ? – zapytał blondyn, choć dobrze wiedział że tak było.
- Nie – skłamała. Już kolejny raz to zrobiła.
- Nie kłam Sakura – powiedział zmartwionym głosem – Jestem pewny, że jest coś co ukrywasz ale nie chcesz nam powiedzieć.
- Naruto …
- W porządku. Może kiedyś sama nam o tym powiesz – rzekł, przerywając jej tym samym – Musimy wracać do Konohy … Babcia na nas czeka – dodał. Gdy Naruto wypowiedział ostatnie zdania, jej serce ścisnęło się z żalu a jednocześnie z tęsknoty. Mimo iż ma ich jeszcze przed sobą, to już pragnie zobaczyć ich ponownie.
- Przekażcie im moje pozdrowienia i szczęśliwego powrotu do Konohy – uśmiechnęła się najszczerzej jak potrafiła, ukrywając smutek jaki ją ogarlnął w tej chwili.
- Na pewno nie chcesz wracać z nami ? – zapytał ostatni raz Naruto
- Na pewno. Uważajcie na siebie. Może kiedyś się zobaczymy – uśmiechnęła się
- Do zobaczenia Sakura – chan – pożegnał się blondyn
- Odprowadzę Was do bramy – powiedziała i wraz z nimi skierowała się do wyjścia.
Szli wolnym krokiem. Jakby nie chcieli się ze sobą rozstać. W tej chwili znów tworzyli drużynę siódmą. Są tą trójką osób, które walczyły ramię w ramię, pomagali sobie nawzajem a także dzielili smutki, radości i żale. Razem spędzili wiele emcjonujących chwil. Przeżyli dużo przygód, zapletli między sobą silną i wiążącą ich ze sobą nić. Mimo iż po roku ich grupa się rozpadła, to oni nadal nią byli. Teraz znów tak jest i choć niedługo będą musieli się pożegnać, to ta właśnie chwila jest dla nich spełnieniem marzeń.
- Zjemy Ramen ? – zapytał blondyn. Pozostała dwójka spojrzała na niego – Jestem głodny – dodał
- Naruto, czy Ty kiedyś nie byłeś głodny ? – zapytała Sakura
- Zawsze jestem .. No proszę – błagał prawie na kolanach
- Przestań się zachowywać jak dziecko .. – warknęła na niego – Chodźmy, bo ludzie się na Ciebie gapią – dodała i weszła do baru, ciągnąc blondyna za rękaw. Gdy już znaleźli się w środku, cała trójka zamówiła ich tradycyjny przysmak i delektowała się smakiem. Nie był on taki jak w Konoha ale ważne jest to, iż spędzą te dodatkowe kilka minut razem.
- Mmmm… Uwielbiam Ramen ! Poprosze jeszcze jedną porcję ! – zawołał blondyn
- Nic z tego ! – warknęła – Cały czas obrzerasz się tylko i wyłącznie tym. Więcej nie zjesz ! – warknęła na niego Haruno
- No ale Sakura – chan …
- Nie chcę słyszeć żadnego „ale” ! – krzyknęła jeszcze głośniej
- S… Spokojnie .. – jęknął blondyn, gdy zobaczył zaciśniętą dłoń przed oczami
- Chodźmy już. Muszę wracać do szpitala – powiedziała i po zapłaceniu za swoją porcję, wyszła z baru.
- Zaczekajcie ! – krzyknął bondyn, gdy zobaczył że i Sasuke również opuścił owe miejsce – Proszę mi dać kilka Ramen na wynos – powiedział szybko. Kucharz zapakował odpowiednią ilość porcji i włożył Naruto do plecaka. Ten uradowany, że przechytrzył Sakurę wybiegł jak najszybciej za nimi.
- Matole, zawsze trzeba na Ciebie czekać – burknął Sasuke, gdy Uzumaki dobiegł do nich.
- Tylko nie matoł ! – krzyknął. Uchiha prychnął tylko, co dla blondyna oznaczało zignorowanie tego, co właśnie powiedział. Tak zapoczątkowała się kolejna wojna między przyjaciółmi. Całą drogę przekomarzali się ze sobą, nie dając za wygraną. Sakura patrzyła na to kątem oka a na twarzy pojawiał się lekki uśmiech. W normalnych okolicznościach oberwał by Naruto, lecz teraz postanowiła nie przerywać ich „konwersacji”. Będzie jej tego brakowało, więc woli spokojnie na to popatrzeć, mimo iż doprowadza ją to do szału.
**********
W tym czasie w Konoha, Hokage podpisywała jakieś dokumenty. Nie miała nic innego do roboty niż papierkowa robota. W szpitalu nie była potrzebna więc musiała przesiadywać w biure, którego coraz bardziej nie znosiła. Miała ochotę wyjść z niego i nie wracać przez tydzień, jednak jako łowa Wioski Liścia nie mogła sobie na to pozwolić.
- Tsunade – sama – usłyszała głos przyjaciółki
- O co chodzi ? – zapytała blondynka
- Sasuke i Naruto wrócą za trzy dni – powiedziała
- Wiem Shizune…. – westchnęła
- Myśli Pani, że Sakura wróci z nimi ?
- Nie. Ona zostanie w Kusa i jestem tego pewna – odpowiedziała jej – Przynieś mi Sake – dodała
- Tsunade – sama … Nie powinna Pani pić – sprzeciwiła się
- Shizune ! – podniosła głos. Ciemnowłosa aż drgnęła
- No dobrze.. Ale tylko jedną – odpowiedziała i zniknęła za drzwiami.
- Życie jest ciężkie – westchnęła – Sakura, kiedy wrócisz do Konohy ? – zapytała samą siebie, lecz odpowiedzi nie uzyskała.
************
Stali pod bramą Kusy. Wiatr lekko powiewał, poruszając ich włosami i niosąc ze sobą zimny chłód. Tkwili tak w milczeniu. Naruto miał nadzieję, że Sakura zmieni zdanie i zaraz powie, że wraca z nimi, jednak nic się takiego nie stało. Haruno milczała, tak jak oni. Nie odezwali się ani jednym słowem, dopiero po 15 minutach zielonooka odważyła się powiedzieć kilka słów.
- Myślę, że powinniście już iść. Pogoda się zmienia i może Was zastać burza śnieżna – rzekła
- Na razie Sakura – chan – powiedział Naruto, tuląc się do zielonookiej. Ona chwilowo zaskoczona nie zrobiła nic, lecz po chwili odwzajemniła uścisk. Również go objęła, tuląc się jak do brata.
- Powodzenia Naruto. Jak zawsze będę do Ciebie pisała – powiedziała i uwolniła się z uścisku.
- Tobie też go życzę – odpowiedział, uśmiechając się szeroko. Odwrócił się do niej plecami i skierował do bramy.
- Na razie Sasuke – odezwała się, patrząc w jego stronę
- Cześć – odpowiedział zwyczajnie. Tak jak na niego przystało. Blondynowi oczywiście się to nie spodobało, więc zrobił coś za co później miał oberwać.
- Aleś Ty sztywny ! – krzyknął i popchnął go do przodu. Uchiha znalazł się zaraz przy twarzy Haruno. Zielonooka zaczerwieniła się, lecz owe rumieńce były zakryte przez czerwoną i lekko już zmarzniętą twarz. Oboje patrzyli sobie w oczy. Byli tak blisko. Sakura czuła jak jej serce zaczyna na nowo bić. Milion drgań przechodziło w jej klatce piersiowej. Bez zastanowienia przytuliła się do niego. Nie obchodziło ją to, czy odepchnie czy też się odsunie. Miała taką potrzebę i zrobila to.
Sasuke miał na początku grymas niezadowolenia, bo nie lubił takiego typu rzeczy, jednak musiał przyznać, że przez chwilę poczuł miłe ciepło jakie przez niego przeszło. Odwzajemnił uścisk, który nie trwał długo. Kilka sekund i odsunął się od niej.
- Idziemy głąbie – powiedział do Naruto, po tym jak spojrzał w jej zaskoczone a jednocześnie szczęsliwe oczy.
- Uważajcie na siebie ! – krzyknęła jeszcze, gdy powoli znikali w śniegu, który zaczął padać. Sakura ujrzała jeszcze uniesioną dłoń blondyna i jego szeroki uśmiech. Gdy już nie było ich widać, upadła na ziemię i dała upust łzom , które lały się strumieniami. Właśnie teraz zatęskniła za nimi najbardziej. Chciała krzyknąć aby wrócili, aby zaczekali na nią ale nie mogła. Jedyne co była w stanie zrobić, to wstać i udać się do szpitala, by skończyć swoją pracę tutaj i …….

Co postanowiła Sakura ? Co knuje Rada Starszych oraz Danzou ? Co Sasuke chce przekazać Tsunade ?  Czy Ordynator wpłynie w jakiś sposób na decyzję Haruno ? Czy Sakura kiedyś wróci do wioski ? Dlaczego nie może się tam zjawić ?
Tego i jeszcze więcej dowiecie się w następnych rozdziałach. Pozdrawiam J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz