„ Dziękuje …. ”
- Wybierasz się gdzieś ? – usłyszała znajomy
głos a kiedy się odwróciła zobaczyła stojących przed nią Sasuke i Naruto.
- Co Wy tu robicie ? – zapytała. Nie była zachwycona tym, że
znaleźli się tutaj akurat w momencie, w którym miała opuścić wioskę.
- Moglibyśmy Cię zapytać o to samo –
powiedział Sasuke.
- Sakura – chan – odezwał się Naruto –
zielonooka spojrzała na dwójkę przyjaciół. Za moment schyliła się, wyciągając
kunai które Sasuke wbił w ziemię uniemożliwiając jej tym samym ucieczkę z Kusy.
- To Twoje – powiedziała i rzuciła owy
przedmiot w stronę Uchihy. Ten bez problemu go złapał, chowając do kabury.
- Chciałaś uciec ? – zapytał Naruto.
Zielonooka odwróciła wzrok, spoglądając na bramę która była kluczem do jej
wolności. Mogła by znów zaszyć się w jakiejś wiosce i zapomnieć o tym, że ich spotkała. Niestety
nie udało jej się. Cicho westchnęła i powiedziała :
- Nie – rzekła
- Nie okłamuj mnie, Sakura – chan –
powiedział Naruto, łapiąc ją za ramię. Taki właśnie był. Zawsze wiedział kiedy
dziewczyna mówiła prawdę a kiedy go oszukiwała. Tak naprawdę zrobiła to tylko
dwa razy w życiu ale on od razu się zorientował. Widział to w jej oczach.
- Puść – powiedziała, zrzucając dłoń blondyna
ze swojego ramienia.
- Musimy porozmawiać – dodał – Chodźmy gdzieś
– rzekł, patrząc jej w oczy. Sakura znów westchnęła. Nie chciała rozmów.
Pragnęła tylko odejść z wioski i znaleźć inną, w której mogłaby się rozwijać.
- Chodźmy do szpitala – powiedziała, jakby od
niechcenia. Przyjaciele poszli za nią, kierując się w stronę owego budynku, gdzie
czekała na nich rozmowa z której nie mieli zamiaru rezygnować.
********
W tajnym pomieszczeniu, umieszczonym gdzieś w
Konoha wciąż toczyła się dyskusja trójki ludzi. Tym razem ich tematem była sama
Piąta. Knuli coś przeciwko niej, chcąc obalić jej władzę i tym samym objąć
kontrole nad wioską.
- Więc wszystko ustalone ? – zapytał Danzou
- Tak. – rzekła starsza kobieta.
- Wyśmienicie. Teraz musimy poczekać, aż
tamci wrócą z Kusy – dodał założyciel Korzenia.
Gdy już wszystko zostało ustalone, cała trójka
rozeszła się tajnymi przejściami do
swoich domów. Nie mogli sobie pozwolić na to, aby ktoś ich zobaczył a zwłaszcza
ANBU. Gdyby tak się stało, Hokage na pewno by się o tym dowiedziała.
**********
Weszli do pokoju lekarskiego, zamykając za
sobą drzwi. Sakura usiadła za biurkiem, zapalając małą lampkę. Sasuke stał przy
ścianie z założonymi rękoma na klatce piersiowej, za to Naruto zajmował łóżko
przeznaczone do badania pacjentów.
Przez jakiś czas panowała cisza. Za moment
miała się zacząć rozmowa i to dość poważna, gdyż blondyn nie miał zamiaru
owijać w bawełnę. Chciał też wiedzieć wszystko i poznać w końcu prawdę. Nie
odpuści dopóki się tego nie dowie.
- Sakura – jego głos przerwał spokój jaki był
w tej chwili. Zielonooka spojrzała na niego wzrokiem, który mówił „ wiesz
wszystko” – Myślę, że najwyższy czas powiedzieć nam prawdę, nie sądzisz ? –
zapytał a raczej stwierdził.
- Dobrze wiesz….
- Nieprawda ! – przerwał jej unosząc głos
- Nie wydzieraj się, to szpital a nie boisko
! – warknęła, chociaż tak naprawdę nie zdziwiła ją jego reakcja. Nadal ich okłamywała, no ale co mogła zrobić ?
Taka właśnie była umowa i choć zawsze miała twardy charakter - zupełnie jak
Tsunade – to wtedy niestety uległa. Do dziś przeklina ten dzień, jednak czasu
nie da się cofnąć a przeszłości zmienić.
- Przepraszam … - powiedział już spokojniej –
Chcę tylko abyś nie miała przed nami tajemnic. Nie jestem głupi i wiem, że coś
ukrywasz. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć
– dodał.
- Wiem o tym, ale zrozum że wtedy wszystko Ci
powiedziałam – rzekła w jego stronę.
- Nie wierzę Ci. Okłamujesz nas z każdym
wypowiedzianym słowem. Widzę to nawet przy tak słabym świetle jak to –
powiedział, wstając z łóżka. Sakura odwróciła głowę w stronę okna, by nie patrzeć
im w oczy. Mieli przecież rację.
- Nic nie rozumiecie – szepnęła, jednak oni
to usłyszeli.
- Ale czego ? – zapytał blondyn. Sakura tylko
westchnęła. Naruto nie usłyszał odpowiedzi na swoje pytanie. Jedyne słowa,
które wyszły z ust Haruno były takie :
- Nie mogę wrócić do Konohy – rzekła i wstała
z krzesła, kierując się w stronę wyjścia.
- Nie możesz czy nie chcesz ? – usłyszała
głos Sasuke, który dopiero teraz się odezwał. Nie patrzył na nią lecz przed
siebie. Cały czas stał w tej samej pozycji, nie zmieniając jej. Sakura na to
pytanie nie potrafiła odpowiedzieć, gdyż mogła wrócić i walczyć o to, co tak
naprawdę kocha ale z drugiej strony nie chce tego, gdyż stawka dla niej jest z
byt wysoka, dlatego właśnie odparła mu jasno i krótko :
- Nie mogę – rzekła, naciskając na klamkę.
Sasuke prychnął i dodał:
- Uciekasz Sakura. Robisz właśnie to co ja
zrobiłem kilka lat temu. Tylko że ja wróciłem a Ty wciąż jesteś tutaj i nie
chcesz mieć nic wspólnego z Konohą. Nie mylę się, prawda ? – zapytał, uraczając
ją swym wzrokiem.
- Mylisz się. Nie uciekam. Co do Konohy to
wiem wszystko co się w niej dzieje. Nie porzuciłam jej więc nie osądzaj mnie –
odparła, zaciskając mocniej dłoń na klamce.
- Gdybyś tego nie robiła, byłabyś w wiosce.
To, że wiesz co się dzieje w Konoha nie jest Twoim wytłumaczeniem – rzekł –
Popełniasz ten sam błąd co ja, tylko że Twój nie ma podstaw aby tak postępować.
Sama mi kiedyś powiedziałaś, że nie powinienem zostawiać przyjaciół ani wioski,
że jestem shinobi, którego obowiązkiem jest jej bronić. Mówiłaś też, że aby
zatrzymać mnie w Konoha zrobisz dla mnie wszystko, nawet pomagając mi w
zemście. Chciałaś też iść ze mną, byle bym tylko wrócił lub też w ogóle nie
odchodził – dodał, przypominając jej tamtą noc. Tak, to było ich ostatnie
spotkanie przed jego odejściem. Sakura zwolniła uścisk na klamce i spojrzała na
niego.
- To było dawno i gdybyś znów chciał odejść
zrobiłabym tak samo, jak tamtej nocy. Jednak nie porównuj tego z tym, co dzieje
się teraz. To całkiem coś innego – rzekła. Po chwili przeklęła pod nosem,
czując że chociaż trochę im powiedziała.
- Więc jednak jest powód … - zaczął blondyn
- Nie ma żadnego. Nie wrócę do wioski. Tu
jestem im bardziej potrzebna – powiedziała, przerywając przyjacielowi.
- Wygadujesz głupstwa, Sakura. Dobrze wiesz,
że Twoje miejsce jest w Konoha i nie możesz….
- Właśnie, że mogę – wtrąciła - Muszę iść na obchód – dodała, chcąc wyjść z
tego pokoju i skończyć tak trudną dla niej rozmowę.
- Sakura …. A co z Twoimi rodzicami i
przyjaciółmi ? Co z nami ? – zapytał blondyn, nie zdając sobie sprawy z tego,
że właśnie trafił w sedno sprawy. Haruno drgnęła na samą myśl o tym, co właśnie
usłyszała. Od razu przypomniała sobie tamten dzień przed misją. Nie potrafiła a
wręcz nie mogła o nim zapomnieć. Sasuke dostrzegł jej nagłą zmianę w wyrazie
twarzy, orientując się co było tego przyczyną.
- Przecież nadal jesteście moimi przyjaciółmi
– powiedziała – dopóki jestem poza Konohą, wiem że Was mam – szepnęła tylko do
siebie.
- No a rodzice ? Pomyślałaś o nich ? Nie
widziałaś ich od 4 lat – kontynuował. Dla Sakury tego było za wiele. W oczach
zaczęły zbierać się łzy a gdy chciała dać upust nie tylko im ale i również
swojej złości, drzwi nagle się otworzyły popychając Haruno do tyłu.
- Pani doktor ! Jak dobrze, że jeszcze
nigdzie Pani nie poszła … - powiedział zasapany pielęgniarz, który wpadł do
pokoju niczym burza – Nic się nie stało ? – zapytał, widząc Haruno na ziemi.
- Nie, nic. Dlaczego tak krzyczysz ? –
zapytała
- Pacjent ze 104 … Miałem poinformować gdyby
jego stan się zmienił – powiedział jak najszybciej.
- 104 ?! Przecież wszystko było dobrze !
Kusso ! Wezwij ten sam zespół lekarzy, który ze mną pracował. Migiem ! –
krzyknęła, prędko wstając. Podbiegła do biurka szukając w nim czegoś. W całym
gabinecie nastąpił ogromny bałagan, gdyż Haruno wyrzucała z szuflad wszystko
to, co było jej niepotrzebne – Gdzie to jest ?! – krzyknęła tak głośno, że
blondyn momentalnie usiadł. Przez chwilę leciały różne wyzwiska pod adresem
owego przedmiotu, którego nie mogła znaleźć jednak za moment uspokoiła się –
Jest … - szepnęła i wybiegła z gabinetu, lecz zanim całkowicie z niego
zniknęła, powiedziała – Sami widzicie, że jestem tu bardziej potrzebna.
Wracajcie do Konohy a o mnie się nie martwcie – dodała.
Oboje patrzyli na korytarz jak zajmuje się
pacjentem ze 104. Widać stan musiał się pogorszyć, gdyż wywieźli go z pokoju,
kierując się na inny oddział. Naruto westchnął ale nie chciał dać za wygraną.
Miał zamiar wrócić do Konohy tylko z nią, nawet gdyby miał tu przesiedzieć
resztę swojego życia. Już raz nie udało mu się sprowadzić przyjaciela, który na
szczęście wrócił sam. Mimo to nie pozwoli aby przydarzyło się to drugi raz,
dlatego usiadł na szpitalnym łóżku czekając aż Sakura wróci do gabinetu.
Sasuke również nie miał zamiaru iść do Konohy
bez Sakury. Misja to misja i trzeba ją wykonać a on nie miał w zwyczaju wracać
bez wypełnionego zadania. Poza tym to jego przyjaciółka, która właśnie
postępuje wbrew sobie i popełnia jego błąd, do którego teraz śmiało może się
przyznać a właściwie już to zrobił.
*********
W czasie gdy przyjaciele czekają na
zielonooką, ona zajmuję się pacjentem do którego została nagle wezwana.
Przywołała swój zespół, aby razem z nim ocalić życie kolejnego pacjenta. Była
bardzo uparta w tej chwili. Myślała na wszystkie sposoby, aby tylko znaleźć
rozwiązanie na tą sytuację. W wypełnieniu obowiązku, pomagała determinacja ale
i również rozsądek i opanowanie, które w tej chwili jej towarzyszyły.
- Pospieszcie się ! – krzyknęła na dwóch
pielęgniarzy. Oni posłusznie wykonali polecenie w jak najszybszym tempie.
Sakura stała nad pacjentem bardzo skoncentrowana, skupiając się na przyczynie
tak nagłego pogorszenia się stanu zdrowia. Dopiero gdy przyjrzała się dokładnie
pewnemu fragmentowi ciała, zrozumiała co się stało.
- Pani Doktor, proszę spojrzeć – powiedział
jeden z lekarzy, który asystował przy zabiegu. Podał Haruno kartę z najnowszymi
wynikami. Na twarzy Sakury zagościł grymas niezadowolenia. Przeanalizowała
dokładanie to, co było tam zapisane i spojrzała na pacjenta. Chwilowo jego stan
się unormował, więc miała chwilę na to aby jeszcze pomyśleć.
Minęło pół godziny odkąd zielonooka podała
odpowiedni lek, by uśnieżyć ból oraz drugi który powinien przywrócić pacjenta
do stabilnego stanu. Po kolejnych 30 minutach Sakura stwierdziła, że wszystko
jest w porządku jednak pozostawia go pod obserwacją na trzy dni.
- Pilnujcie jego stanu zdrowia a o każdej
zmianie mnie informujcie – poprosiła
- Dobrze. Proszę się iść wyspać. Od razu
widać, że jesteś zmęczona – usłyszała głos Ordynatora, który ni stąd ni z owąd
pojawił się w drzwiach.
- Dziękuję. Zawoła mnie Pan gdyby…
- Tak, tak. Idź już Sakura – powiedział a
raczej rozkazał jej, wskazując palcem kierunek gabinetu lekarskiego. Haruno
przytaknęła i skierowała się w owe miejsce.
***************
Czekali na nią dwie godziny. W zupełnych ciemnościach siedzieli na
krzesłach, oczekując przyjaciółki. Przypuszczali, że będzie musiała tu zajrzeć,
aby się przebrać czy też podpisać karty pacjentów.
Przez cały ten czas siedzieli w ciszy, nie odzywając się do siebie ani jednym słowem. Naruto po jakimś czasie, gdy zaczęło mu się już nudzić, zaczął zabawę z ołówkami. Stukał nimi po blacie biurka, napawając jakiś rytm a gdy to już mu się znudziło, zaczął krążyć po pokoju potykając się o meble, które stanęły na jego drodze. W ostateczności cicho mamrotał pod nosem jakieś dziwne słowa.
Przez cały ten czas siedzieli w ciszy, nie odzywając się do siebie ani jednym słowem. Naruto po jakimś czasie, gdy zaczęło mu się już nudzić, zaczął zabawę z ołówkami. Stukał nimi po blacie biurka, napawając jakiś rytm a gdy to już mu się znudziło, zaczął krążyć po pokoju potykając się o meble, które stanęły na jego drodze. W ostateczności cicho mamrotał pod nosem jakieś dziwne słowa.
Sasuke siedział spokojnie na krześle,
opierając się o oparcie mebla. Miał zamknięte oczy, co sugerowało iż nad czymś
myślał. W istocie tak było, lecz co
zaprzątało mu głowę wiedział tylko on sam. Od czasu do czasu przyglądał się
przyjacielowi, który jak dziecko nie potrafił więcej usiedzieć na miejscu. Z
resztą zawsze taki był i to się nie zmieniło nawet po tylu latach.
Nagle oboje usłyszeli kroki. Były powolne i
ciche, jednak wyczuwalne. Później zobaczyli jak klamka opada na dół a drzwi się
otwierają. Do środka pokoju weszła Sakura, całkowicie nie kojarząca. Zmęczona i
na wpół otwartymi oczami skierowała się w stronę łóżka, opadając na nie ciężko
i od razu zasypiając. Nie zauważyła lub też nie zwróciła uwagi na to, iż jej
przyjaciele wciąż są w jej gabinecie. Teraz miała ochotę się zdrzemnąć a rano
przemówić im do rozsądku. Tak więc po 5 minutach, Sakura zasnęła twardym snem
nie zważając na to, że jutro czeka ją kolejna rozmowa, na którą nie ma wciąż
ochoty.
Sasuke i Naruto nie opuścili gabinetu. Woleli
przespać się w tym samym miejscu, by nie szukać Sakury z samego rana. Po
ostatnim pomyśle na jaki wpadła, woleli ją „pilnować”. Tak więc oboje znaleźli
sobie odpowiednie miejsca, by mogli w spokoju przespać noc. Sakurę pozostawili
na łóżku, przykrywając jakimś kocem , który leżał niedaleko niej. Dziewczyna
spała w białym a raczej już w zakrwawionym fartuchu, którego nawet nie
ściągała. Od razu było widać iż jest zmęczona.
***********
Gdy nastał ranek, oni już nie spali. Czekali
aż obudzi się ich przyjaciółka, by mogli w końcu dokończyć to co zaczęli i
wypełnić swoją misję, która polegała na sprowadzeniu jej do Konohy. Ironia
losu. Historia zatoczyła koło, tylko tym razem wybrała kogoś innego. Teraz to
Sasuke i Naruto wyruszyli, by zabrać ze sobą Sakurę i znów stworzyć dawną
drużynę siódmą, która nadal jest w rozsypce i choć jest w niej Sai, to każdy z nich wie że to już nie
jest ta dawna trzyosobowa grupa, którą stworzył Iruka kilka lat temu.
Odkąd się obudzili minęła godzina. Wciąż
przebywali w gabinecie lekarskim, cierpliwie czekając. Gdy zegar wybił 7:00
Sakura zaczęła się budzić. Powieki drgnęły a po chwili otworzył się do połowy.
Haruno zamrugała nimi kilka razy, by przyzwyczaić się do jasnego światła a gdy
już wszystko było dobrze, jej tęczówki mogły już normalnie patrzeć na miejsce w
jakim była. Patrzyła w sufit przez parę sekund, wydając się bardzo zamyślona.
Leżała by tak dalej, gdyby nie czuła bólu w plecach. Trudno się dziwić –
przecież spała na łóżku przeznaczonym do badania pacjentów a one wcale nie jest
takie miękkie jak mogło by się wydawać.
- Nareszcie się obudziłaś – usłyszała ten tak
bardzo znajomy głos. Od razu zmieniła pozycję na siedzącą a swą sylwetkę
skierowała w ich stronę.
- Co Wy tu jeszcze robicie ? – zapytała
- Wiesz co. Musimy w końcu pogadać –
powiedział Naruto
- Rozmawialiśmy wczoraj. Nie zmienię zdania,
więc nie marnujcie czasu. Wracajcie z powrotem do Konohy – odpowiedziała,
schodząc z łóżka – Nawet się nie przebrałam … - szepnęła do siebie, wzdychając
w momencie gdy zobaczyła swój brudny fartuch. Jednym ruchem zdjęła go, rzucając
do brudownika. Chciała założyć czysty, lecz jej ubranie również nie nadawało się
do użycia w tej chwili. Musiała wrócić się do domu aby założyć coś świeżego,
jednak pamięta że zdała już klucze właścicielowi, gdyż miała nadzieję opuścić
Kusę. Znów westchnęła i przeklęła pod nosem na samą myśl o tym. Na szczęście
miała ze sobą plecak z jej rzeczami. Podeszła do niego, mijając przyjaciół i
nawet na nich nie patrząc. Podniosła go z ziemi i udała się do łazienki. Za
moment oboje usłyszeli odgłos szumiącej wody, która dochodziła zza drzwi. Po 15
minutach Sakura wyszła z pomieszczenia, całkowicie odświeżona.
- Wyjdźcie. Zaraz mam obchód a potem
przychodzą pacjenci – powiedziała, kierując się w stronę biurka.
- Nikt nie przyjdzie – odezwał się Sasuke
- Powiedzieliśmy Ordynatorowi aby
porozdzielał pacjentów do kogoś innego, bo musimy porozmawiać. Zgodził się –
powiedział Naruto
- Co zrobiliście ?! – krzyknęła
- Uspokój się – warknął ciemnooki
- Nie macie prawa się wtrącać ! Mówiłam, że
nie wrócę do Konohy ! Więc czego jeszcze chcecie ?! Zostawcie mnie ...! - krzyczała na obydwóch, nie przejmując się
tym że ktoś może ją usłyzeć.
- Sakura … - zaczął blondyn
- Nie, Naruto ! Mówcie co chcecie.. Moja
odpowiedź jest taka sama jaka była wczoraj i przed wczoraj – przerwała mu,
dodając owe słowa
- Ale dlaczego ? – kolejne pytanie z jego
ust. Sakura była już wzburzona. Złość premawiała przez nią całą a kolejne
pytanie Naruto, szybko wyprowadziło ją z równowagi. Spojrzała na blondyna,
próbójąc się uspokoić. Jedyne co jej się udało to wykrzyczeć trzy słowa :
- Nie mogę wrócić ! – odpowiedziała na jego
pytanie a następnie szybko opuściła gabinet. W kącikach oczu pojawiły się łzy,
którym pozwoliła spłynąć dopiero gdy znalazała się za szpitalnym zaułkiem. Tam dała upust wszystkim uczuciom jakie ją
ogarnęły w dniu gdy zobaczyła ich w Kusa. W tamtej chwili wszystko do niej
wróciło, chociaż ona chciała zamknąć to wszystko gdzieś daleko w sobie, jednak
gdy oni się pojawili – zmienili wszystko.
Siedziała na ziemi z głową schowaną w
kolanach. Nie chciała aby tak było. Wiedziała, że nie może wrócić do wioski,
jednak nie przysięgła tego na zawsze. Miała plan już od samego początku gdy się
na to zgodziła, lecz teraz będzie jej znacznie trudniej. Nie wiedziała co ma
robić. Z jednej strony pragnęła wrócić i zobaczyć rodziców, przyjaciół oraz
Hokage a z drugiej nie mogła oraz nie chciała jeszcze pokazywać się w Konoha.
- Powinnaś wracać – usłyszała zachrypły głos.
Uniosła głowę ku górze a jej oczy ujrzały starszego mężczyznę.
- Pan Ordynator ? Przepraszam.. Zaraz …
- Nie przepraszaj. Przez ten cały czas
najbardziej nam pomagałaś. Nic się nie stanie, jeśli nie wrócisz na czas do
szpitala. Każdy może mieć zły dzień, prawda ? – zapytał z uśmiechem
- Ale …
- Nie powinnaś ich zostawiać, zwłaszcza jeśli
przyszli po Ciebie i dla Ciebie – kontynuował staruszek – Wiem, że nie możesz
wrócić. Pamiętam wszystko co mi powiedziałaś, gdy zaczęłaś pracę w szpitalu,
jednak pamiętaj że to Twój dom. Nie możesz z niego tak łatwo zrezygnować. Od
czterech lat nie byłaś w Konoha. Co się tam dzieje, wiesz tylko z listów
Hokage, lecz to nie to samo. Wioska Liścia jest Twoim domem a nie Kusa. Nie
możesz z niej zrezygnować tylko dlatego, że tamta trójka Ci zagroziła. Właśnie
dlatego powinnaś tam być – powiedział strszy mężczyzna.
- Pan wie, że to nie jest takie proste –
szepneła, patrząc na buty
- To prawda, lecz nie można się poddawać. Od
trzech dni zastanawiam się, gdzie się podziała tamta Sakura. Ta młoda kobieta,
która ma nie tylko wielkie serce ale i
silny temperament. Ta, która nie znała słowa „poddać się” lub „ to jest nie
możliwe”. Odkąd zobaczyłaś ich w wiosce, Twoja pewność siebie i optymizm
ulotnił się. Doskonale to widziałem, ale nie możesz tak postępować.
- To co mam zrobić ? To naprawdę trudne… Nie
chcę, żeby ..
- Wiem.. Zrób jak podopowiada Ci serce a to,
co mówi Twój umysł odrzuć na jakiś czas – rzekł a następnie dodał - Muszę wracać na obchód. Możesz tu zostać jak
długo chcesz, jednak pamiętaj że to nie jest wyjście – skończył i odszedł w
stronę głównego wejścia do szpitala.
- Dziękuję – szepnęła Sakura, pozstając w tej
samej pozycji, jeszcze przez kilka minut.
*******************
Po usłyszeniu jej słów oboje zamilki.
Zastanawiali się, dlaczego z jej ust padły takie słowa ? Przecież nie była
miss-ninem, więc mogła wrócić z nimi do Konohy. Nikt jej nie ścigał ani nie
wydał rozkazu pojmania. Nie ukrywa się też przed ANBU czy innymi shinobi, więc
dlaczego ? Odpowiedź na to pytanie znała tylko i wyłącznie zielonooka, lecz
widząc jak zareagowała ostatnio, od razu wiedzieli że niczego się od niej nie
dowiedzą.
- Dlaczego tak zareagowała ? – zdziwił się
blondyn, zamykając drzwi gabinetu
- Skąd mam wiedzieć – burknął Uchiha
- Zupełnie tak, jakby ktoś zabronił jej
wstępu do Konohy – powiedział bez zastanowienia blondyn, nie wiedząc nawet że
ma rację. Sasuke spojrzał na przyjaciela. W jego głowie zaczynały pojawiać się
różne myśli. Niestety nie był ich pewien, więc nic nie powiedział. Swoje
spostrzeżenia zostawi dla siebie i dla Hokage.
- Musimy wracać do Konohy – powiedział ni
stąd ni z owąd Uchiha.
- No a co z Sakurą ? – zapytał
- Nic – odpowiedział zwyczajnie
- Jak to ? Przecież nie zostawimy jej tutaj !
Po to przyszliśmy do tej wioski ! – warknął blondyn
- Naruto, głąbie. Chociaż raz pomyśl …
- O co Ci chodzi ? – zapytał blondyn i w tym momencie do
pomieszczenia weszła Sakura. Spojrzała przelotnie na nich. Miała czerwone oczy
od płaczu, jednak nie przejmowała się tym. Podeszła do biurka a na jego blacie
położyła dwie torby.
- To na drogę powrotną – powiedziała
- Płakałaś ? – zapytał blondyn, choć dobrze
wiedział że tak było.
- Nie – skłamała. Już kolejny raz to zrobiła.
- Nie kłam Sakura – powiedział zmartwionym
głosem – Jestem pewny, że jest coś co ukrywasz ale nie chcesz nam powiedzieć.
- Naruto …
- W porządku. Może kiedyś sama nam o tym
powiesz – rzekł, przerywając jej tym samym – Musimy wracać do Konohy … Babcia
na nas czeka – dodał. Gdy Naruto wypowiedział ostatnie zdania, jej serce
ścisnęło się z żalu a jednocześnie z tęsknoty. Mimo iż ma ich jeszcze przed
sobą, to już pragnie zobaczyć ich ponownie.
- Przekażcie im moje pozdrowienia i
szczęśliwego powrotu do Konohy – uśmiechnęła się najszczerzej jak potrafiła,
ukrywając smutek jaki ją ogarlnął w tej chwili.
- Na pewno nie chcesz wracać z nami ? –
zapytał ostatni raz Naruto
- Na pewno. Uważajcie na siebie. Może kiedyś
się zobaczymy – uśmiechnęła się
- Do zobaczenia Sakura – chan – pożegnał się
blondyn
- Odprowadzę Was do bramy – powiedziała i
wraz z nimi skierowała się do wyjścia.
Szli wolnym krokiem. Jakby nie chcieli się ze
sobą rozstać. W tej chwili znów tworzyli drużynę siódmą. Są tą trójką osób,
które walczyły ramię w ramię, pomagali sobie nawzajem a także dzielili smutki,
radości i żale. Razem spędzili wiele emcjonujących chwil. Przeżyli dużo
przygód, zapletli między sobą silną i wiążącą ich ze sobą nić. Mimo iż po roku
ich grupa się rozpadła, to oni nadal nią byli. Teraz znów tak jest i choć
niedługo będą musieli się pożegnać, to ta właśnie chwila jest dla nich
spełnieniem marzeń.
- Zjemy Ramen ? – zapytał blondyn. Pozostała
dwójka spojrzała na niego – Jestem głodny – dodał
- Naruto, czy Ty kiedyś nie byłeś głodny ? –
zapytała Sakura
- Zawsze jestem .. No proszę – błagał prawie
na kolanach
- Przestań się zachowywać jak dziecko .. –
warknęła na niego – Chodźmy, bo ludzie się na Ciebie gapią – dodała i weszła do
baru, ciągnąc blondyna za rękaw. Gdy już znaleźli się w środku, cała trójka
zamówiła ich tradycyjny przysmak i delektowała się smakiem. Nie był on taki jak
w Konoha ale ważne jest to, iż spędzą te dodatkowe kilka minut razem.
- Mmmm… Uwielbiam Ramen ! Poprosze jeszcze
jedną porcję ! – zawołał blondyn
- Nic z tego ! – warknęła – Cały czas
obrzerasz się tylko i wyłącznie tym. Więcej nie zjesz ! – warknęła na niego
Haruno
- No ale Sakura – chan …
- Nie chcę słyszeć żadnego „ale” ! –
krzyknęła jeszcze głośniej
- S… Spokojnie .. – jęknął blondyn, gdy
zobaczył zaciśniętą dłoń przed oczami
- Chodźmy już. Muszę wracać do szpitala –
powiedziała i po zapłaceniu za swoją porcję, wyszła z baru.
- Zaczekajcie ! – krzyknął bondyn, gdy
zobaczył że i Sasuke również opuścił owe miejsce – Proszę mi dać kilka Ramen na
wynos – powiedział szybko. Kucharz zapakował odpowiednią ilość porcji i włożył
Naruto do plecaka. Ten uradowany, że przechytrzył Sakurę wybiegł jak
najszybciej za nimi.
- Matole, zawsze trzeba na Ciebie czekać –
burknął Sasuke, gdy Uzumaki dobiegł do nich.
- Tylko nie matoł ! – krzyknął. Uchiha
prychnął tylko, co dla blondyna oznaczało zignorowanie tego, co właśnie
powiedział. Tak zapoczątkowała się kolejna wojna między przyjaciółmi. Całą
drogę przekomarzali się ze sobą, nie dając za wygraną. Sakura patrzyła na to
kątem oka a na twarzy pojawiał się lekki uśmiech. W normalnych okolicznościach
oberwał by Naruto, lecz teraz postanowiła nie przerywać ich „konwersacji”.
Będzie jej tego brakowało, więc woli spokojnie na to popatrzeć, mimo iż
doprowadza ją to do szału.
**********
W tym czasie w Konoha, Hokage podpisywała
jakieś dokumenty. Nie miała nic innego do roboty niż papierkowa robota. W
szpitalu nie była potrzebna więc musiała przesiadywać w biure, którego coraz
bardziej nie znosiła. Miała ochotę wyjść z niego i nie wracać przez tydzień,
jednak jako łowa Wioski Liścia nie mogła sobie na to pozwolić.
- Tsunade – sama – usłyszała głos
przyjaciółki
- O co chodzi ? – zapytała blondynka
- Sasuke i Naruto wrócą za trzy dni –
powiedziała
- Wiem Shizune…. – westchnęła
- Myśli Pani, że Sakura wróci z nimi ?
- Nie. Ona zostanie w Kusa i jestem tego
pewna – odpowiedziała jej – Przynieś mi Sake – dodała
- Tsunade – sama … Nie powinna Pani pić –
sprzeciwiła się
- Shizune ! – podniosła głos. Ciemnowłosa aż
drgnęła
- No dobrze.. Ale tylko jedną – odpowiedziała
i zniknęła za drzwiami.
- Życie jest ciężkie – westchnęła – Sakura,
kiedy wrócisz do Konohy ? – zapytała samą siebie, lecz odpowiedzi nie uzyskała.
************
Stali pod bramą Kusy. Wiatr lekko powiewał,
poruszając ich włosami i niosąc ze sobą zimny chłód. Tkwili tak w milczeniu.
Naruto miał nadzieję, że Sakura zmieni zdanie i zaraz powie, że wraca z nimi,
jednak nic się takiego nie stało. Haruno milczała, tak jak oni. Nie odezwali
się ani jednym słowem, dopiero po 15 minutach zielonooka odważyła się
powiedzieć kilka słów.
- Myślę, że powinniście już iść. Pogoda się
zmienia i może Was zastać burza śnieżna – rzekła
- Na razie Sakura – chan – powiedział Naruto,
tuląc się do zielonookiej. Ona chwilowo zaskoczona nie zrobiła nic, lecz po
chwili odwzajemniła uścisk. Również go objęła, tuląc się jak do brata.
- Powodzenia Naruto. Jak zawsze będę do
Ciebie pisała – powiedziała i uwolniła się z uścisku.
- Tobie też go życzę – odpowiedział,
uśmiechając się szeroko. Odwrócił się do niej plecami i skierował do bramy.
- Na razie Sasuke – odezwała się, patrząc w
jego stronę
- Cześć – odpowiedział zwyczajnie. Tak jak na
niego przystało. Blondynowi oczywiście się to nie spodobało, więc zrobił coś za
co później miał oberwać.
- Aleś Ty sztywny ! – krzyknął i popchnął go
do przodu. Uchiha znalazł się zaraz przy twarzy Haruno. Zielonooka
zaczerwieniła się, lecz owe rumieńce były zakryte przez czerwoną i lekko już
zmarzniętą twarz. Oboje patrzyli sobie w oczy. Byli tak blisko. Sakura czuła
jak jej serce zaczyna na nowo bić. Milion drgań przechodziło w jej klatce
piersiowej. Bez zastanowienia przytuliła się do niego. Nie obchodziło ją to,
czy odepchnie czy też się odsunie. Miała taką potrzebę i zrobila to.
Sasuke miał na początku grymas
niezadowolenia, bo nie lubił takiego typu rzeczy, jednak musiał przyznać, że
przez chwilę poczuł miłe ciepło jakie przez niego przeszło. Odwzajemnił uścisk,
który nie trwał długo. Kilka sekund i odsunął się od niej.
- Idziemy głąbie – powiedział do Naruto, po
tym jak spojrzał w jej zaskoczone a jednocześnie szczęsliwe oczy.
- Uważajcie na siebie ! – krzyknęła jeszcze,
gdy powoli znikali w śniegu, który zaczął padać. Sakura ujrzała jeszcze
uniesioną dłoń blondyna i jego szeroki uśmiech. Gdy już nie było ich widać,
upadła na ziemię i dała upust łzom , które lały się strumieniami. Właśnie teraz
zatęskniła za nimi najbardziej. Chciała krzyknąć aby wrócili, aby zaczekali na
nią ale nie mogła. Jedyne co była w stanie zrobić, to wstać i udać się do
szpitala, by skończyć swoją pracę tutaj i …….
Co postanowiła Sakura ? Co knuje Rada
Starszych oraz Danzou ? Co Sasuke chce przekazać Tsunade ? Czy Ordynator wpłynie w jakiś sposób na
decyzję Haruno ? Czy Sakura kiedyś wróci do wioski ? Dlaczego nie może się tam
zjawić ?
Tego i jeszcze więcej dowiecie się w
następnych rozdziałach. Pozdrawiam J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz