„ Decyzja ”
Nastał
świt, słońce wznosiło się ku górze, oświetlając złotymi promieniami kolejne
partie
gór. Blask złotej kuli, odbijał się w białym puchu, który zdążył napadać tej
nocy. Biała, śnieżna pierzyna przykryła wszystko, co znajdowało się wokół.
Niska temperatura, która panowała w nocy – przyniosła spory mróz a także szron,
widoczny gołym okiem. Półki skalne stały się jeszcze bardziej śliskie, niż po
opadach deszczu, dlatego przy schodzeniu w dół, należało zachować szczególną
ostrożność, by nie spaść i nie roztrzaskać się o głazy czy też wystające
wierzchołki gór.
Obudziła
się bladym świtem, gdy pierwsze promienie słońca pojawiły się na horyzoncie. Przeciągnęła
się leniwie a zaraz po tym, szybko schroniła swe ciało pod ciepłym kocem.
Poczuła przypływ przeszywającego ją zimna. Posiedziała kilka chwil w tej
pozycji a gdy trochę się zagrzała, szybko założyła grubszą odzież i rozpaliła
ognisko, by móc zjeść śniadanie i zaczerpnąć więcej ciepła.
Minęło
30 minut od kiedy się obudziła. Po spożytym posiłku spakowała się i wyjrzała zza
jaskini. Mroźny wiatr muskał policzki, jednocześnie targając różowe włosy.
Odgarnęła niesforne kosmyki z twarzy i weszła w głąb jaskini. Złapała za
plecak, zgasiła palenisko, opuszczając jednocześnie kryjówkę, w której skrywała
się przez kilka dni.
******
Byli
w drodze powrotnej od dwóch godzin. Rozkaz Hokage musiał zostać wykonany bez
żadnego gadania, zwłaszcza iż czas jaki dostali dobiegał ku końcowi. Już za
pięć dni Wigilia a później święta Bożego Narodzenia. W te szczególne dni,
wszyscy shinobi zostają wzywani do swych wiosek aby wraz z pozostałymi a także
z rodzinami, spędzać ów czas.
-
Ale zimno…. – rzekł Naruto, pocierając ciało rękoma.
-
To normalne przy tej porze roku, chociaż mam wrażenie, że tym razem jest
zimniej niż zazwyczaj – odparł Neji.
-
Chciałbym być już w Konoha – dodał Uzumaki, kichając co jakiś czas.
-
Akamaru ma się z nas wszystkich najlepiej – powiedział Lee, spoglądając na
białego psa, które towarzyszyło im w podróży.
Aby
nie czuć zimna, przyjaciele przez dłuższy czas rozmawiali ze sobą i to na różne
tematy. Nie poruszali jednak tego o Sakurze, by blondyn nie zechciał czasami
zrobić odwrotu i iść jej dalej szukać. Tak mijała ich podróż aż w końcu po
kilkunastu godzinach dotarli na miejsce. Już z daleka widzieli znak ich wioski.
Każdy z nich marzył o czymś gorącym do picia czy też do jedzenia, jednak
najpierw musie się udać do gabinetu Piątej aby powiadomić o swym powrocie. Tak
też zrobili. Gdy tylko wpisali się do zeszytu, który znajdował się przy głównej
bramie, skierowali swe kroki w stronę głowy wioski.
W
tym samym czasie blondynka siedziała w swym fotelu, wypisując kilka papierków,
które jak się okazało, nie wyglądały jak żadne ważne dokumenty lecz coś innego.
Każdą kartkę starannie wypełniła i włożyła do koperty, zaklejając i podbijając
specjalną pieczęcią. Gdy zabierała się za następną, usłyszała pukanie do drzwi.
Uniosła wzrok i spokojnym tonem, kazała przybyszowi bądź też przybyszom, wejść
do środka.
-
Wróciliśmy – odezwał się Neji, wchodząc jako pierwszy do pomieszczenia a za nim
cała reszta. Blondynka zlustrowała każdego bardzo uważnie, po czym rzekła :
-
Dobrze, że już jesteście. W wiosce jest sporo pracy do wykonania i przyda nam
się Wasza pomoc. Święta już za pasem, więc trzeba się sprężyć – rzekła.
-
Wysłałaś po nas list, więc musieliśmy wrócić – wtrącił Naruto, chuchając w
zmarznięte dłonie.
-
To prawda, jednak to i tak niczego nie zmienia, gdyż Wasz czas na wykonanie
zadania prawie się skończył, więc i powrót był wskazany – odparła.
-
Czy po świętach będziemy mogli wznowić naszą misję ? – zapytał Uzumaki.
-
Porozmawiamy o tym po Nowym Roku a teraz idźcie się przebrać i coś zjeść a
później pomożecie przy przygotowaniach – rozkazała. Każdy z nich przytaknął,
opuszczając pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi zaś sama Tsunade wróciła do
poprzedniego zajęcia, które wykonywała przed przybyciem wcześniejszej grupy.
******
Powoli
i ostrożnie schodziła ze zbocza góry aby nie poślizgnąć się i nie spaść w dół.
Kurczowo trzymała się wystających półek skalnych aby w razie czego, mogła się
szybko czegoś złapać. Rękawiczki, które miała założone na dłoniach nie tylko
chroniły ją od zimna ale także powstrzymywały od ślizgania się rąk, gdy
trzymała się za oblodzone skałki.
-
Jeszcze tylko trochę i będę na miejscu – powiedziała do siebie. Małymi
kroczkami zsuwała się na dół. Ostrożność przede wszystkim. Nie chciała teraz
spać i połamać wszystkich kości, jakie miała w sobie. Ostatnie partie zajęły
jej ok. pół godziny a gdy już wreszcie uporała się z zejściem, spojrzała w
górę. Niebo przybrało szary kolor, co oznaczało iż wkrótce zacznie padać śnieg.
Postanowiła więc czym prędzej ruszać aby nie zaskoczyła jej burza śnieżna,
która w tych rejonach jest dość powszechna. Zanim jednak udała się w drogę,
dokładnie a jednocześnie dyskretnie, rozejrzała się wokół. Gdy nie zauważyła
niczego specjalnego, zaczęła swą dalszą podróż.
Dwóch
mężczyzn, których można nazwać już wartownikami, z ukrycia przyglądał się
młodej Haruno a gdy tylko oddaliła się na bezpieczną dla nich odległość,
wznowili swoje śledztwo, wcześniej jednak wysyłając kolejny zwój dla
pracodawców.
-
Znów ruszamy w drogę. Ciekawe gdzie teraz ją poniesie ? – zastanawiał się jeden
z nich. Drugi tylko wzruszył ramionami, gdyż nie znał odpowiedzi na to pytanie.
Jedyne co rzekł to :
-
Byle nie do Konohy – odparł po chwili. Po tej jakże krótkiej wymianie zdań,
zamilkli.
Czas
mijał bardzo szybko. Sakura od czasu wyruszenia nie zwolniła ani też nie
zatrzymywała się na żaden postój. Nie chciała tracić cennego czasu a także nie
miała zamiaru podróżować w śnieżycy, tak więc dopóki śnieg nie pada, ona nie
zatrzyma się choćby na minutę, tym bardziej, że podjęła już decyzję. Tak.
Sakura Haruno w końcu postanowiła wykonać swój ruch. Przemyślała wszystko
ostatniej nocy. Każdy najmniejszy szczegół został przeanalizowany, co pomogło
jej zadecydować o swej przyszłości. Jedynie czego teraz pragnie jest to, aby
nic nie stanęło jej na drodze. Jeśli jednak tak by się stało, zrobi wszystko co
w jej mocy, by cel który sobie wyznaczyła, został zrealizowany. Przecież nie po
to spędziła tyle czasu w zimnej i stromej jaskini, by teraz coś poszło nie tak.
******
W
małej, leśnej chatce ukrytej wśród drzew, gdzieś przy granicy Kraju Ognia,
pewna staruszka krzątała się po jednym z pokoi. Ruchy miała płynne i
zdecydowane. Rozglądała się po pomieszczeniach, co jakiś czas biorąc konkretny
przedmiot do ręki i chowając go w skórzanej torbie. Wyglądało to tak, jakby
kobieta pakowała się i przygotowywała do jakiejś podróży. I tak właśnie było.
Staruszka, która z wielkim zapałem zbierała wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy,
to nikt inny jak Kanae Haruno. Jak widać, po rozmowie z dwójką przybyszy, z
którymi wczoraj się widziała, postanowiła podjąć odpowiednie kroki.
-
Niebawem wszystko się wyjaśni – rzekła do siebie – No tak, jeszcze to – dodała,
sięgając po szklaną butelkę z jednej z półek.
Wyjrzała
przez okno. Z nieba zaczął padać śnieg. Białe płatki stawały się coraz większe
i częstsze. Każdy z nich lekko unosił się w powietrzu, wirując w takt wiatru a
kończąc na białym już puchu, jaki pojawił się kilka dni wcześniej. Zmiana
pogody spowodowała, że Kanae postanowiła przeczekać opady i wyruszyć gdy one
się skończą, choć mogła by też wykorzystać owe warunki atmosferyczne i użyć ich
jako zasłonę, by dostać się do celu, jednak tak nie zrobiła a dlaczego ? Gdyż
miała ku temu powody. Tak więc jeszcze jakiś czas pobędzie w swym domu i upewni
się, że zabrała wszystko to, czego potrzebuje.
******
Opady
śniegu nasiliły się. Widoczność stawała się coraz słabsza, jednak to nie
przeszkadzało mieszkańcom Konohy w dekorowaniu wioski. Przed każdym domem a
także na każdym z budynków, wisiały przeróżne girlandy, bombki oraz światełka.
W samym środku wioski, została postawiona duża choinka, którą według zwyczaju
ubierały tylko i wyłącznie dzieci. Rodzice pomagali małym szkrabom w
wyjątkowych sytuacjach, np. gdy nie mogli dosięgnąć do jakiejś gałęzi.
Oświetleniami zajmowali się natomiast mężczyźni, dzięki czemu cała Konoha aż
błyszczała od migoczących i różnokolorowych lampek. Oprócz światełek i ozdób, w
tle dało się słyszeć nastrojową muzykę, która aż zachęcała do dalszej pracy.
Niektórzy podśpiewywali sobie pod nosem a inni wykonywali utwory na głos,
czasami zagłuszając grające przedmioty.
Hokage
również pomagała. Postanowiła na dwa tygodnie zamknąć gabinet i cieszyć się
nadchodzącymi świętami a także teraźniejszymi przygotowaniami.
-
Naruto ! Łap ! – krzyknął Konohamaru, który rzucił coś w stronę blondyna. Ten
jednak za późno zareagował i dostał ozdobą prosto w policzek, zaliczając tym
samym śnieżną glebę.
-
Konohamaru ! Niech ja Cię tylko dorwę !! – zaczął krzyczeć, gdy już podniósł
się z ziemi. Tak właśnie zaczęła się gonitwa między dwoma przyjaciółmi, którzy
prawie wpadli na samą Piątą.
-
Co Wy wyprawiacie ?! – krzyknęła na nich
-
To on zaczął ! – poskarżył się Uzumaki, wskazując na wnuka Trzeciego Hokage
-
Trzeba było łapać a nie myśleć o niebieskich migdałach – rzekł chłopak i
wystawił język, zaś w blondynie aż się zagotowało. Blondynka patrząc na tą
dwójkę, westchnęła ciężko. Shizune, która stała za nią aż zachichotała na ich
widok. Obie kobiety nie zamierzały w to ingerować. Minęły kłócących się
chłopaków, idąc dalej przed siebie. Jednak Piąta nie była by sobą, gdyby czegoś
nie zrobiła. Wzięła do ręki garść śniegu i ulepiła dwie kulki, po czym jak
gdyby nigdy nic, rzuciła je w stronę sprzeczających się młodzieńców.
-
Pani Tsunade ! – upomniała ją towarzyszka. Kobieta lekko wystawiła język i
poszła dalej, zaś Konohamaru i Naruto w końcu zamilkli, zastanawiając się skąd
przyleciały śnieżki.
******
Widząc
ciężkie warunki atmosferyczne, jakie panują od kilku godzin, postanowiła zrobić
postój. Z resztą zaczęło się ściemniać więc podróż w takich warunkach nie
wchodzi w grę. Znalazła sobie jakieś schronienie w pobliskiej karczmie i udała
się na spoczynek aby równo o świcie, wyruszyć w dalszą drogę. Po kwadransie do
tego samego miejsca, weszła dwójka mężczyzn. Rozejrzeli się wokół a gdy nie
znaleźli poszukiwanej, podeszli do lady i zaczęli o nią pytać a gdy dostali to
czego chcieli, poprosili o pokój oraz dyskrecję.
Przekręciła
klucz i weszła do skromnego lecz zadbanego pokoju. Położyła torbę na podłodze i
udała się do łazienki aby wygrzać zmarznięte ciało w gorącej wodzie, przy
okazji odświeżając się jednocześnie. Gdy toaleta wieczorna została wykonana,
przeciągnęła się i weszła do łóżka. Sen zmorzył ją w kilka chwil, dzięki czemu
szybko zasnęła.
Świt
nadszedł bardzo szybko. Sakura wyruszyła godzinę po tym, jak słońce pokazało
swoje oblicze. Nie tracąc ani chwili dłużej, zabrała swój mały bagaż a także
klucze od pokoju i zeszła na dół, gdzie zjadła śniadanie i wymeldowała się. Po
tym wszystkim opuściła karczmę i pobiegła dalej przed siebie. Pogoda była
bardzo dobra, choć towarzyszył lekki mróz, ważne jednak że nie padało.
Tradycyjnie
dwójka mężczyzn znów popędziła jej śladami, bijąc się z myślami i zadając sobie
pytania – „ Dokąd ona zmierza”. Nikt,
prócz samej zielonookiej tego nie wiedział a dwóm członkom ANBU pozostało
jedynie śledzić kunoichi aż dowiedzą się co jest jej celem.
******
W
Wiosce Liścia, ludzie od rana krzątali się po domach. Hokage odwołała wszelkie
misje aby można było całkowicie skupić się na świętach. Taka sytuacja nie
panowała wyłącznie w Kraju Ognia. Miało to miejsce w każdym innym miejscu.
Suna, Kiri, Otto i pozostałe państwa, również nie przyjmowały żadnych zleceń na
czas świąt.
-
Kakashi zamiast czytać swoje książki, wziąłbyś się do roboty ! – usłyszał
kobiecy głos a gdy spojrzał za siebie, ujrzał orzechowe oczy i długie, blond
włosy.
-
Pani Hokage – zajęknął się a pod maską, widniał zakłopotany uśmiech.
-
No już, odkładaj to co trzymasz w ręce i idź pomóż Anko – rzekła stanowczo.
Hatake popatrzył lekko zaskoczony i nawet jego błagalny wzrok nic nie wskórał,
gdyż Piąta wystawiła dłoń z palcem wskazującym w kierunku, gdzie ma się udać
Jounin i na tym się skończyło a dla bezpieczeństwa i pewności, Tsunade poprosiła
a wręcz rozkazała aby szaro włosy oddał jej tomik, który właśnie czytał.
Mężczyzna niechętnie wykonał jej polecenie i ze spuszczoną głową udał się do
czekającej na niego Anko.
-
Pani Tsunade ! – usłyszała wołanie a gdy się obejrzała, zobaczyła nadbiegającą
Ten Ten.
-
Co się stało ? – zapytała
-
Proszę pójść ze mną – poprosiła – Panu Gai’owi coś się stało – dokończyła.
-
Już idę. Shizune dopilnuj wszystkiego – poprosiła przyjaciółkę. Ta tylko
skinęła głową i zaczęła wykonywać powierzone jej zadanie.
Piąta
jak i Ten Ten dotarły na miejsce w kilka minut. Kiedy blondynka zobaczyła co
przydarzyło się jej podwładnemu o mało nie parsknęła śmiechem. Cóż się dziwić.
Nawet ciemnowłosa prawie tak zareagowała, gdy ujrzała poskręcanego, byłego
nauczyciela, który jak zawsze przesadził z siłą swojej młodości, jak to miał w
zwyczaju mówić.
-
Gai, co Ty znowu wyprawiasz ? – zapytała blondynka
-
Pani Hokage ? – zaczerwienił się. Był zakłopotany, gdy głowa Liścia, zobaczyła
go w takim stanie.
-
Jak zwykle przesadziłeś. Patrz jak wyglądasz ? Zapamiętaj sobie, że nie jesteś
człowiekiem z gumy a i lat Ci przybyło – dodała z westchnięciem. Później
podeszła do mężczyzny, palcami wyznaczyła coś na jego ciele i jednym ruchem
klepnęła go w plecy, zaś ten natychmiast się wyprostował. Nie obeszło się bez
kilku łez, które pojawiły się w oczach poszkodowanego, jednak nie pozwolił im
spłynąć na policzki. Musiał jednak przyznać, że mimo wieku – Tsunade pod
względem siły, w ogóle się nie zmieniła.
-
Jak zawsze, jest Pani niezawodna – rzekł Gai, idąc wolnym krokiem w stronę
wyjścia.
-
Nie ma za co – zachichotała kobieta, patrząc jak mężczyzna się porusza.
******
Przygotowana
i gotowa do drogi, opuściła mały domek, w którym mieszkała kilkanaście lat.
Czas by powrócić na stare śmieci. Podjęła tą decyzję, mimo iż wie doskonale co
ją tam czeka. Mimo to, nie będzie się wycofywać. Obiecała, że już wkrótce
powróci do Liścia, więc słowa musi dotrzymać. Nie robi tego dla siebie, lecz
dla wnuczki, którą z całego serca chce poznać i zobaczyć. Czas również naprawić
błędy z przeszłości i wyjaśnić wiele spraw, które dotyczą niektórych osób w
wiosce. Niedomówienia a także tajemnice wywołały to, co właśnie się dzieje i
dlatego właśnie nadszedł czas by wszystko doprowadzić do porządku.
-
Już niebawem się zobaczymy, droga siostro – rzekła do siebie i wyruszyła w
drogę, patrząc uważnie i zachowując ostrożność aby mogła niepostrzeżenie wejść
do wioski. Priorytetem jest dotarcie do samej Hokage, która jako nieliczna wie
o jej istnieniu, mimo iż włada Liściem od kilku lat.
******
Witajcie kochani
!!! Jak widać, napisałam kolejny rozdział. Mam nadzieję, że spełni Wasze
oczekiwania i w jakiś sposób zadowoli i wypełni całą niecierpliwość, na jaką
niestety Was wystawiłam. W każdym bądź razie, macie co czytać a gdy się tak
zastanawiam, to cieszę się iż zwlekałam z tym blogiem. Jednak dlaczego tak
uważam, pozostanie to moją tajemnicą, chyba że ktoś ją rozszyfruje ; P Koniec
pogawędki z mojej strony. Nie wiem kiedy kolejna notka ale myślę, że już
wkrótce. Buziaczki dla Was, moi kochani ;***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz