poniedziałek, 2 grudnia 2013

" 2 "

Kim jesteś ? Zaskoczenie.


Wracając do wioski nie przypuszczali, że zobaczą taki widok, jaki teraz obserwują. Cała Konoha pogrążona w wielkim chaosie, przyniesionym przez walkę. Odgłosy broni, ocierające się o siebie, różne pieczęcie, które w końcowym efekcie dawały jakieś techniki, zabiegani medycy ratujący życie mieszkańcom wioski, krzyki umierających ludzi, którzy zostali niesprawiedliwie wplątani w tą wojnę oraz przyjaciół próbujących zapobiec nieszczęściu.
Rozglądali się przez chwilę. Kurz, który powoli opadał pozwalał na zobaczeniu większych szczegółów.  Obraz jeszcze nie co zamazany, po chwili stawał się bardziej wyrazisty. Kiedy już całkowicie znikł, parze przybyszom ukazał się cały obraz rozgrywanej batalii. Widzieli jak Shikamaru walczy z wrogim shinobi, Kibę który osłania swojego psa oraz dwójkę cywili, Shino, Lee i Chouji również dawali z siebie wszystko. Nikt się nie obijał. Każdy robił wszystko co w ich mocy, aby ich wioska, ukochana Konoha przetrwała i nie została zniszczona.
Kiedy tak spoglądali jeszcze przez moment, jeden z nich zauważył chłopaka o blond czuprynie, pochylającym się nad pewną dziewczyną. Był ranny przez broń, która tkwiła w jego plecach. Drgnął na ten widok. Osobą tą, był nikt inny jak Naruto. Niebieskooki, dla którego ta wioska oraz mieszkańcy jak i przyjaciele od zawsze byli najważniejsi. Nic po za tym się dla niego nie liczyło. Teraz klęczał a wręcz leżał na ziemi, chroniąc jedną z ważnych dla siebie osób. Zawsze to robił. Nigdy nie pozwolił, aby ktoś z jego przyjaciół został skrzywdzony. Po tylu latach nic się nie zmieniło.
Usłyszeli kolejne wybuchy i krzyki. Przez to całe zamieszanie, jakie panowało w wiosce nie zostali w ogóle zauważeni. Postanowili nie czekać dłużej i ruszyć z pomocą. Oboje byli bardzo silni więc wniosą wiele do tej walki.  Rozdzielili się i zaczęli działać. Jeden pobiegł w sam środek wioski a drugi pozostał na początku, broniąc głównej bramy. Skoro wrócili po tylu latach, nie mogą pozwolić aby od tak została zniszczona i przejęta przez wrogów.
Blondyn pochylał się nad przyjaciółką. Rana, którą otrzymał mocno krwawiła plamiąc ubranie dziewczyny. Dla niego to się nie liczyło. Był zadowolony, że ochronił swoją przyjaciółkę przed ciosem, który mógłby ją zranić lub też zabić.
Odchylił się nie co od niej. Miała zamknięte oczy, zaciśnięte bardzo mocno pod wpływem impulsu. Kiedy je otworzyła, ujrzała przed sobą a właściwie nad nią, rannego chłopaka. Drgnęła na ten widok. Zbladła, gdy go zobaczyła. To przez nią oberwał. To jej wina, że naraził się na niebezpieczeństwo. 

- Nic Ci nie jest ? – usłyszała po chwili. Spojrzała na niego. Twarz miał poharataną od kilku stoczonych walk, oczy lekko przymknięte, co świadczyło o bólu jaki odczuwa. Zauważyła również…. uśmiech, który pojawił się na jego ustach. Była zdziwiona, że widzi go takiego. Po chwili otrząsnęła się i powiedziała :
- Jestem cała…. Dziękuje….Naruto….. – zarumieniła się a w jej oczach widniał strach. Odsunęła się od niego na małą odległość i dodała – Przepraszam… To moja wina…. – szepnęła ze smutkiem.
- Nie prawda… - odpowiedział, wyciągając ze swych pleców broń. Krew trysnęła a on głośno syknął. Dziewczynie zrobiło się jeszcze bardziej przykro.  Podeszła do niego i po mimo jej zawstydzenia oraz głośnego bicia serca, powiedziała :
- Uleczę …. Cię…. – chłopak uśmiechnął się, pokazując jej białe zęby i odwrócił tyłem. Hinata skupiła swoją chakrę w dłoniach i przyłożyła do pleców Naruto. Po kilku minutach chłopak był jak nowo narodzony.
- Dziękuje – powiedział szczerze – Powinnaś znaleźć jakieś miejsce, gdzie będziesz bezpiecznie leczyła rannych. Tu jest zbyt niebezpiecznie – dodał. Ona spojrzała się na niego. Musiała mu przyznać rację. Jako medyk ma obowiązek pomagać tym, którzy byli w ciężkim stanie. Wiedziała również, że jest jedną z nich i nie może od tak się wycofać. Postanowiła włączyć się do walki jak tylko skończy swój obowiązek jako medycznego shinobi. Wstała i skierowała się do jeszcze całego budynku, który na szczęście został pominięty przez wrogów. Blondyn w tym czasie wrócił do walki.

Blondynka siedziała w swoim biurze czekając na raport, który miała otrzymać od ANBU. Widok jaki panował za oknem przerażał ją. Wioska umierała a ona siedziała bezpiecznie w gabinecie, podczas gdy pozostali ludzie umierali i ginęli od najeźdźców. Była wściekła. Uderzyła pięścią w stół, klnąc pod nosem. Kiedy usłyszała ponowny wybuch, miała dość. Wzięła z pokoju potrzebne rzeczy i ruszyła na pole walki. Nie obchodziło ją, że może zginąć. Dla niej liczyli się wszyscy mieszkańcy, którzy nadstawiają za nią karku.
W pobliskim lesie trwała ostra walka. Nacierali z kilku stron. Gai, Kurenai, Kakashi oraz Asuma.  Cała czwórka toczyła bój z przeciwnikami, którzy nie mieli zamiaru odpuścić. Upartość oraz zawziętość – to cechy, które teraz się przejawiały. Chociaż sytuacja była beznadziejna, wszyscy zgodnie trwali w tej potyczce. Nie mieli zamiaru przegrać. Nie dopuszczali do siebie tej okoliczności. 

- Dalej ! Nie możemy pozwolić im dotrzeć do centrum ! – krzyczał Asuma do kilku ninja, którzy byli razem z nim
- Nie damy odebrać sobie wioski – powiedziała Kurenai, walcząc z kilkoma wojownikami
- Siła Zielonej Bestii, pomoże mi pokonać tych chłystków ! – dopingował się Gai.

 Hatake również nie pozostawał w tyle. Przywołał swoje psy, które miały pomóc w eliminacji sporej części napastników. Wiedział, że one go nie zawiodą. Przydzielił ich w różne miejsca, pozostając sam na placu boju. Wierzył w nich. W czasie walki z Zabuzą, również mu pomogły. Zawsze może na nie liczyć. Dzięki swojemu oku, które zostało przeszczepione przez jego przyjaciółkę wiele lat temu, mógł przewidywać i kopiować techniki używane przez swoich wrogów, by potem móc je z łatwością wykorzystać przeciwko nim samym.
W innej części wioski, kolejna grupka stworzona przez blondynkę zmagała się z kilkoma wrogami. Dzięki specjalnemu keke genkai, jakie posiadał Neji z łatwością mógł pokonać wroga, który nacierał w czasie ataku. Byakugan bardzo mu w tym pomógł. Dzięki niemu wiedział gdzie znajduje się napastnik i skąd zaatakuje. Przez te 6 lat mocno go wzmocnił. Jednak nie tylko temu poświęcił swoje treningi. Ćwiczył również nowe techniki walki, aby stać się silniejszym i bronić to, co w życiu najważniejsze. Nauczył się tego od Naruto, który od zawsze powtarzał, że wielką siłę zdobywa się tylko wtedy, gdy chroni się kogoś cennego. Takimi osobami są właśnie przyjaciele oraz mieszkańcy wioski. Nigdy nie zapomniał tych słów, które padły z jego ust podczas ich walki na egzaminie.
Niedaleko chłopaka, walczył jego przyjaciel. Lee, energiczny i pełny entuzjazmu chłopak, który mimo przeciwnościom losu nigdy się nie poddał. Dzięki wytrwałości, wiary we własne możliwości oraz ciężką pracę stanął na drodze, którą teraz podąża. Nie zamieniłby jej na żadną inną. Zbyt ciężko pracował, aby mógł to wszystko stracić. Aby pokonać wrogów, postanowił użyć jednej z broni ostatecznych. Podwyższył swój poziom siły, uaktywniając ogromną fale energii aby móc wyzwolić Kwiat Lotosu. Kiedy już się to stało, ruszył do boju. W takiej postaci jest niepokonany. Ogromna moc, jaka została teraz uwolniona jest nie do powstrzymania, dopóki energia na nią przeznaczona nie wyczerpie się lub nie zmęczy użytkownika, dlatego postanowił nie tracić czasu i dać z siebie wszystko. Dla rodzinnej wioski jest gotów poświęcić swoje życie.
Kobieta o wielkim biuście skierowała się w miejsca, gdzie było najwięcej ofiar. Leczyła każdego, którego napotkała na swojej drodze. Wszystkich tych, którzy trzymali się jeszcze przy życiu przywracała do stanu używalności. Ludzie widząc jak osoba, którą bronią z całych sił biega lecząc ich rany, poczuli dodatkowy przypływ energii. Blondynka wspierała ich duchowo.  Nie spoczywała na laurach ale razem z nimi walczyła o lepsze jutro dla Konohy. Tak jak oni poświęcali swoje siły tak i ona to robiła. Solidaryzowała się z mieszkańcami, którzy byli i są częścią tego miejsca. Razem mają zamiar pokonać wrogów i odbudować wioskę, która przypominała teraz cmentarzysko niż miejsce, w którym się mieszkało.
Biegł, przedzierając się przez atakujących. W dłoni błyszczała jego broń. Używał wszystkiego, czego nauczył go Jiraya. Stworzył swoje klony, aby zajęły się napastnikami a sam uformował Rasengana, którego użyje jako następny atak. Był zmęczony, to prawda lecz uczucie, którym darzył to miejsce nakręcało go i pobudzało do działania. Pokonywał jednego po drugim, walcząc na wszystkie sposoby. Kiedy iskrząca kula wyczerpała się, wrócił do walki wręcz. Panował nad niepohamowanym gniewem, bojąc się że znowu zrobi to samo, co kiedyś jego przyjaciółce. Gdyby nie zostałby wtedy powstrzymany, ona dawno by nie żyła czego nie darowałby sobie do końca życia, dlatego obiecał sobie że już nie będzie więcej polegał na mocy Lisa. Nie chce walczyć czyimś kosztem. Już raz popełnił ten błąd i nie ma zamiaru go powtórzyć. Pokonał kolejnego wroga i ruszył na pomoc przyjaciołom. Skierował się dokładnie w stronę Kiby, który nie wyglądał najlepiej a do tego był jeszcze ranny Akamaru, który nie mógł walczyć.

- Jak się czujesz ? – zapytał, podbiegając do chłopaka
- Bywało lepiej…. – odpowiedział, zerkając na psa
- Musimy sobie dać radę. – dodawał otuchy przyjacielowi…
- Szkoda, że nie ma z nami Sakury…. – szepnął Kiba. Blondyn spojrzał na niego smutnym wzrokiem. Jednak po chwili w jego oczach znów pojawiła się nadzieja. Uśmiechnął się szeroko do przyjaciela i powiedział :
- Kiedy to się skończy, poszukamy jej. Chociaż czuję, że ona wkrótce do nas wróci
- Skopmy im tyłki – usłyszał entuzjastyczny ton głosu. Wyszczerzył się jeszcze bardziej i razem
z ciemnowłosym ruszył do walki, pozostawiając rannego psa w bezpiecznym miejscu aby mógł przez chwilę odpocząć.

Rozpoczęli kolejną batalię o życie swoje, Hokage oraz wszystkich tu mieszkających.  Szala zwycięstwa wciąż przechylona była na stronę wroga, jednak wszystko może się zmienić. Trzeba tylko uwierzyć i nie dać się pokonać. Każdy wie, że kiedy w coś mocno się wierzy nawet najtrudniejsza rzecz, może stać się łatwa.
Znalazł  się w lesie, po drugiej stronie wioski. Zobaczył trójkę walczących osób oraz dziewczynę ratującą rannych. Szybko pobiegł w tamtym kierunku, pokonując po drodze nieprzyjaciół. Chciał ponownie stać się częścią tej wioski, którą opuścił przez głupotę dwójki starszych osób oraz ich plan. Niestety jako podwójny szpieg nie miał wyjścia. Po za tym z całych sił chciał bronić Konohy przed totalnym zniszczeniem. Teraz odwdzięczy się im z nawiązką i pomoże w ochronie jego domu, w którym się wychował.

- Ino odsuń się ! – zawołał Choji, który miał zamiar wykonać jedną ze swoich technik. Dziewczyna posłusznie oddaliła się na pewną odległość aby nie przeszkadzać przyjacielowi. Dzięki temu mógł spokojnie zaatakować, nie ryzykując że kogoś zrani.

Powiększył swoje ciało do maksymalnych rozmiarów i ruszył na przeciwników. Udało mu się zranić kilku z nich, lecz oni mieli jeszcze wiele energii aby walczyć. Również wykonali serię pieczęci i uderzyli w ową dwójkę.  Grubasek ponownie użył tej samej techniki aby powstrzymać atak. Z wielkim wysiłkiem dokonał tego, chociaż odbiło się to o jego ciało. Upadł z hukiem na ziemię, ciężko oddychając. Blondynka podbiegła do niego, szybko kumulując chakrę w swych dłoniach. Spojrzała na przyjaciela, który wcale nie wyglądał najlepiej. Widać było jego zmęczenie oraz wyczerpanie. Nic dziwnego. W końcu walczą już cały dzień a tu nic się nie zmienia. Po jej policzkach spłynęło kilka łez. Czuła się okropnie. Postanowiła, że tym razem to ona stanie do walki, dając odpocząć chłopakowi. Uśmiechnęła się do niego i pomimo jego sprzeciwu ruszyła do ataku.
Był co raz bliżej. Widział jak dziewczyna podchodzi do wroga aby stoczyć pojedynek. Po prawej stronie ujrzał jej przyjaciela, który jak na razie nie był w stanie się ruszyć. Najwidoczniej zużył zbyt wiele energii. Przyspieszył kroku.

- Jeszcze trochę… Wytrzymajcie …. – powiedział, pokonując kolejnych przeciwników. 

Ino walczyła jak prawdziwy shinobi. Miała dość leczenia, chociaż było to jej priorytetowe zajęcie. Teraz chciała się wykazać w innym stopniu, dlatego postanowiła zrobić to, co właśnie robi. Przeciwnik był bardzo silny ale i ona również. To, że była dziewczyną wcale nie oznaczało iż musi być słabą. O nie. Jeśli ktoś tak myślał był w błędzie. Przez 6 lat ostro trenowała aby dorównać swojej przyjaciółce nie tylko w kwestii medycznej ale również i w walce.  
Nacierała z całych sił. Pojedynek był raz wyrównany a raz nie. Czasami to ona była górą
a czasami jej przeciwnik. Siły powoli ją opuszczały, mimo to nie poddawała się. Choćby nie wiem co, ona nie zrezygnuje. Trwała by tak dalej, gdyby wróg nie zastosował pułapki. Kiedy była zajęta dwójką shinobi z Kiri, trzeci z nich rzucił w jej kierunku długie ostrze, które miało ją przebić na wylot. W całej tej potyczce można było usłyszeć krzyk :

- Ino ! – usłyszała. Odwróciła się i ujrzała jak broń zbliża się w szybkim tempie w jej kierunku. Nie miała szans na ucieczkę, bo jak ? Dwójka napastników, którzy wciąż na nią nacierają oraz ona , próbująca nie dopuścić aby dotarli do jej rannego przyjaciela. Gdy wydawało się, że właśnie straci życie coś się wydarzyło. To, co miało uderzyć w Ino, odbiło się i upadło gdzieś indziej. Jedyne co usłyszeli to otarcie się o siebie dwóch metali. Blondynka otworzyła oczy i przed sobą zobaczyła stojącego chłopaka z kunai w ręce.

- Nic Wam nie jest ? – zapytał
- Nie… Dziękuje…. – odpowiedziała – Kim Ty jesteś ? – zapytała, widząc tylko jego plecy
- Najpierw pokonajmy wrogów. Na poznanie się, będziemy mieli czas – odpowiedział i ruszył do przodu. Ino skinęła tylko głową i zabrała się do pracy. Po chwili dołączył do nich Chouji oraz…. Sai, który kierował się w stronę centrum. Spojrzał na obecną sytuację i postanowił pomóc reszcie. Na zwoju namalował dzikie koty, które po wykonaniu specjalnej techniki, zwyczajnie ożywały.  Tak też się stało. Stado niebezpiecznych bestii zaatakowało przeciwników. Nie mieli
z nimi szans. Dzięki niemu oraz chłopakowi, który uratował Ino szala zwycięstwa w tym miejscu przechyliła się na ich stronę z czego byli bardzo zadowoleni. Teren został oczyszczony. Nie znaleźli ani jednego wroga, kiedy kierowali się do centrum. Cała trójka przyglądała się chłopakowi z zainteresowaniem. On to wyczuł i spojrzał się na pozostałych. Uśmiechnął się, przyspieszając kroku. Reszta również tak zrobiła. Zrównali się z nim i udali do serca wioski.
Tutaj sytuacja nie była tak różowa jak na obrzeżach Konohy. Co raz więcej shinobi atakowało, pozbawiając życia wielu ludzi. Osoby, które zostały przydzielone do tego miejsca najbardziej zostali ranni. Ilekroć udało im się pozbyć kilku jednostek to za chwilę nadchodziły nowe. Jeśli wkrótce nie pojawi się reszta…. Wtedy wszystko źle się skończy…
Wciąż nie został zauważony. Chaos panujący w wiosce, nie dawał nikomu czasu na odpoczynek. Każdy był zajęty swoim zadaniem, które musiał wykonać. Nie było mowy o najmniejszej przerwie.
Taki obrót sprawy był mu jak na razie na rękę. Wyciągnął swoją katanę, której ostrze zabłysło
w świetle zachodzącego już słońca. Bez wahania użył jej na kilku osobach, zmniejszając tym samym liczebność wroga. Miejsce, w którym się znajdował zostało już oczyszczone. Ruszył dalej. Podążał za blondynem, który pobiegł w nieokreślonym kierunku. Wkrótce zobaczył jego czuprynę. Jego kąciki ust uniosły się do góry. Przebił swoim mieczem kolejnych wrogów, po czym szybkim krokiem zbliżał się do miejsca, w którym był On wraz z Kibą.

- Shikamaru, za Tobą ! – krzyknął Inuzuka. Chłopak w samą porę zrobił unik, wykonując w locie jego rodzinną technikę.  Dzięki kontroli swojego cienia, spowodował iż kilku wrogich ninja zaatakowało samych siebie, pozbawiając się życia nawzajem.
- Dobra robota ! – krzyknął Naruto, uśmiechając się do przyjaciół
- Ta… Taka walka to czysta beznadzieja…. – powiedział. Blondyn zachichotał, pokonując kolejnych ludzi.
- Ciekawe jak idzie reszcie …. – zastanawiał się Uzumaki.
- Okaże się później…. – odpowiedział Kiba
- Masz rację …. – rzekł niebieskooki.

Kolejny wybuch, który pojawił się blisko naszej trójki. Znów usłyszeli krzyki jakichś ludzi. Być może należeli do Konohy i właśnie stracili życie. Patrzyli się w tamtym kierunku, chociaż nie było nic widać. Na samą myśl w ich żyłach burzyła się krew. Kątem oka zerkali w miejsce, gdzie usłyszeli wrzaski a całą resztą odpychali ataki, które wciąż nadchodziły.
W chmarze kurzu oraz szarego dymu ujrzeli postać, zmierzającą w ich kierunku. Nie wiedzieli kim ona jest, gdyż widoczny był tylko cień w dodatku jeszcze rozmazany. Nie można było określić do kogo on należy. Zbliżał się co raz szybciej. Trójka przyjaciół wpatrywała się w to miejsce, niestety nie długo było im dane. Wróg wykorzystał ich chwilową dezorientację
i zaatakował. Z transu wyrwał ich krzyk, jednego z nich. Dwójka z nich obróciła się i zobaczyła rannego blondyna z wbitym kunai’em w bark. On jęknął kilka razy, patrząc raz na ranę a raz na sprawcę. Chcieli mu pomóc, jednak on stwierdził, że ta walka należy tylko do niego. Wyciągnął ostrze ze swojego ciała, trzymając się za bolące ramię. Kiedy chciał ruszyć do boju, usłyszał głos, który poznał by nawet na końcu świata oraz ujrzał jak iskrzące się błyskawice przebijają wraz
z mieczem, jego przeciwnika. Odwrócił się za siebie. Jego tęczówki powiększyły się a on sam szepnął :

- To… niemożliwe…. Czy….. – jąkał się. Wytężył jeszcze bardziej wzrok aby się upewnić co do swoich zwidów, jak to określił. Tkwił tak w bez ruchu aż do momentu, kiedy cień stał się tak wyraźny iż można było dostrzec całą sylwetkę. Nie tylko on tam patrzył. Kiba oraz Shikamaru również. W porównaniu do Naruto, oni nie wiedzieli do kogo należał ten atak. Tylko blondyn, Sai oraz Sakura widzieli ten atak. Po kilku sekundach wszyscy go ujrzeli.
Stał za przyjacielem z mieczem utkwionym w ciele wroga, który iskrzył się we wszystkie strony. Patrzył jak jego przeciwnik umiera. Wyciągnął z niego broń, spoglądając na trójkę chłopaków, z którymi kiedyś chodził do Akademii oraz zdawał egzamin. Dla tamtych było to wielkie zaskoczenie. Nie mogli uwierzyć w to, co właśnie zobaczyli. Z ust Naruto, dało się słyszeć jedno:

- Sa …. Su … ke….

Czy wojna dobiega końca ? Jak wielu ludzi już poległo ? Kim jest osoba, która uratowała Ino oraz Chouji’ego.  Jak zareagują przyjaciele na widok tego, który 6 lat opuścił wioskę aby zemścić się na bracie za wybicie klanu ? Czy wrócił na zawsze ? Jak postąpi Hokage kiedy ich ujrzy ? Czy jego powrót oznacza reaktywację drużyny siódmej ? Czy Konoha zostanie ocalona ?
Tego i jeszcze więcej dowiecie się już niedługo. J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz