poniedziałek, 2 grudnia 2013

" 3 "

„Hokage vs Mizukage. ”


Błękitne tęczówki wpatrywały się z niedowierzaniem. Cały czas wmawiał sobie, że ma halucynacje. Nie docierało do niego, że jego przyjaciel, którego szukał przez 6 lat stoi tutaj, obok niego i w dodatku ratuje mu życie. 

- Sasuke…… -  wyszeptał, przecierając sobie oczy kilka razy aby mieć pewność, że mu się nie zdaje. Jednak to była prawda. On tu jest. Ciałem jak i duchem. Widzialny dla ludzkiego oka.
- Widzisz to co ja ? – zapytał Kiba, stojący obok Shikamaru
- Przecież jestem tuż obok …Nie sądziłem, że jeszcze go zobaczymy …. – odpowiedział Nara.

Ciemnooki patrzył na trójkę chłopaków, których nie widział od tak dawna. W ich oczach można było ujrzeć ogromne zaskoczenie. Spodziewał się takiej reakcji. W końcu nie było go przez tyle lat i oprócz Naruto, reszta na pewno przestała sądzić, że on kiedykolwiek wróci. Chociaż kto to może wiedzieć ? Nadzieja nigdy nie umiera…. Teraz marzenie pewnego chłopaka spełniło się. Najmłodszy potomek wielkiego klanu ponownie zawitał do rodzinnej wioski, sprawiając tym samym radość przyjacielowi, który tak wiele poświęcił aby go odszukać. On to rozumiał. Dopiero teraz dotarło do niego, że opuszczenie tego miejsca nie było odpowiednie. Jedynym plusem tego wszystkiego było to, iż zdobył moc której tak bardzo pragnął oraz dowiedział się pewnej prawdy, która wywróciła jego świat do góry nogami i tym samym pozwoliła mu spojrzeć na świat na nowo. Pierwszą decyzją, którą podjął był właśnie powrót. Przez te wszystkie lata, kiedy był uczniem Orochimaru, często wracał do wspomnień, których próbował się pozbyć a kiedy spotkali się pierwszy raz, był naprawdę szczęśliwy jednak dla osiągnięcia swojego celu musiał wciąż udawać obojętność. Jednak teraz będzie inaczej. Czas aby rozpocząć życie na nowo. Bez chęci zemsty i chorobliwych ambicji. Tamto jest przeszłością, która pozostanie już na zawsze pogrzebana razem z wojną, która właśnie teraz się toczy.  Wrócił w odpowiednim momencie. Może ocalić to, co zawsze kochał i co opuścił. W tej chwili jego serce oraz umysł nie pozwolą aby stracił dom po raz drugi. Nie tym razem.
Przełożył zakrwawioną katanę na prawy bok, cofając technikę którą wykonał kilka minut temu. Rozejrzał się dookoła aby rozeznać się w sytuacji. Gdy już to zrobił, zwrócił się w stronę swojego przyjaciela, którego traktował jak drugiego brata, mimo iż nigdy mu tego nie powiedział. Wyciągnął swoją dłoń w jego kierunku, chcąc pomóc mu wstać. Widział, że był ranny i cały poobijany.  Uśmiechnął się lekko ale jednocześnie widocznie. Blondyn spojrzał na niego. Przyjął bez wahania jego pomoc. Kiedy już stał o własnych siłach, powiedział :

- Cieszę się, że wróciłeś – rzekł, po czym ułożył swoją dłoń w pięść aby przypieczętować jego powrót w starym stylu. Sasuke również wykonał ten sam ruch a już po chwili ich dłonie spotkały się w przysłowiowym „żółwiku”, który kiedyś stosowali gdy misja powiodła się.
- Ja też … - odpowiedział. Za chwilę dołączył do nich Inuzuka oraz Nara, którzy również nie kryli zadowolenia z obecności Uchihy. Uścisnęli sobie dłonie a później zlustrowali dokładnie wioskę. Wszędzie leżały martwe ciała ludzi, którzy zginęli w tej wojnie. Nie tylko ninja ale również zwyczajni obywatele Konohy, którzy nie zasłużyli sobie na taki koniec. Budynki również nie były w najlepszym stanie. Większość z nich zawalona, lub całkiem zmieciona w pył. Drzewa powyrywane z korzeniami, wszędzie krew i porozwalane bronie, należące do walczących. Cały krajobraz wyglądał niczym z najgorszego horroru. Brakowało tylko zombie, którzy by szukali nowych ofiar , dzięki którym rozprzestrzenili by się po całej wiosce. Na szczęście nie jest to możliwe.

- Musimy się rozdzielić… Zostając tutaj, narażamy południową część wioski na atak z ich strony.
- Masz jakiś plan ? – zapytał Kiba, Narę 
- Tak i myślę …
- Nie martw się o tamte strony. Są już bezpieczne – powiedział Uchiha
- Skąd wiesz ? – zapytał Inuzuka
- Zaufajcie mi. Lepiej zajmijmy się centrum. Jestem pewny, że gabinet Hokage jest ich głównym celem a ci, którzy nas atakują chcą nas odciągnąć od tamtego miejsca – wyjaśnił.
- Myślę, że to dobry pomysł … - przyznał blondyn
- W takim razie idźcie Wy. Ja z Kibą będziemy ich trzymać jak najdalej od Wielmożnej
- Liczymy na Was – powiedział Naruto i po chwili biegł z przyjacielem w kierunku, o którym  była mowa przed chwilą.

W tym czasie w południowej części wioski grupa, w której znajdowała się Ino oraz trójka przyjaciół, bacznie obserwowali chłopaka, który przyszedł im z pomocą. Nie poznali jego imienia ani nazwiska. Nie mieli pojęcia kim jest ani co tu robi.  Mieli nadzieję, że szybko się tego dowiedzą.
Teraz zmierzali do serca wioski, aby chronić to, co najważniejsze. Hokage była właśnie tą osobą, za którą każdy z nich oddał by swoje życie. Im bliżej byli, tym bardziej słyszeli głośne huki jakie tam powstawały.  Widzieli również zapadające się budynki, które runęły na ziemię niczym domki z kart. Musieli się spieszyć, jeśli chcieli zdążyć na czas. Nadali sobie szybszego tempa i po 20 minutach znaleźli się na miejscu. Budynek Hokage drżał u podstaw a jego ściany były już całek popękane. Tylko czekać aż się zawali.

- Nie wygląda to najlepiej – powiedziała Ino
- Sprawdźmy czy Hokage jest w środku – rzekł Akimichi
- Zajmę się tym – odezwał się Sai, malując na zwoju kilka zwierząt, które po wypowiedzianym jutsu ruszyły do przodu. Upłynęła chwila a owe stworzonka wróciły informując tym samym grupę, iż szukanej kobiety nie ma w budynku.
- Pewnie pomaga rannym i jednocześnie walczy – rzekła Ino
- Może powinniśmy się rozdzielić ? – zapytał grubasek
- Lepiej nie. Jestem pewny, że wrogowie zmierzają właśnie tutaj – rzekł nieznajomy
- Myślisz, że ich celem jest Hokage ? – zapytała Ino
- Jestem tego pewny – odpowiedział
- Więc  ? – zapytał Sai
- Zaczekajmy na resztę. Sądzę, że też tu przybędą

Nie musieli długo czekać. Po  5 minutach na miejscu zjawił się Lee oraz Shino a także czwórka Jouninów. Gdy Ci ostatni zobaczyli kogo mają przed swoim oczami zamarli. Była to ostatnia osoba, której mogli by się spodziewać.
- To … Ty … - rzekł Kakashi. Reszta spojrzała się na siwowłosego, który najwidoczniej wiedział kim jest owy przybysz.

- Zna go pan ? – zapytał Aburame
- To jest …
- Dawno się nie widzieliśmy – usłyszeli jego głos
- Co tu robisz ? – zapytał Asuma
- To co Wy. Ratuję mój dom – odpowiedział
- Po tym jak zniszczyłeś swoją rodzinę ….
- Konoha zawsze była i będzie moim miejscem. Co do tamtej sprawy, to wyjaśnię ją gdy ten cały chaos się skończy – powiedział
- Kim on jest ? – zapytała Ino
- To jest … Itachi …
- Uchiha Itachi – dokończył Gai
- Uchiha ? Więc jesteś ….. – mówiła dziewczyna
- Tak. Jestem bratem Sasuke - wyjaśnił

Młodsze pokolenie patrzyło w owego chłopaka a raczej już mężczyznę bardzo uważnie. Teraz dopiero ujrzeli to wielkie podobieństwo do jego brata. Te same rysy, kolor oczu oraz włosów. Byli prawie identyczni, tylko różnili się wiekiem. Nie mogą ocenić jednak, czy młodszy Uchiha wdał się w brata, ponieważ od 6 lat się z nim nie widzieli. Nawet nie podejrzewają tego, że ich przyjaciel wrócił do wioski.

- Co z Akatsuki i ze zbieraniem Biju ? – zapytał Hatake
- Teraz nie czas na to … Dobrze Pan o tym wie – powiedział
- To prawda… - rzekł siwowłosy. Itachi uśmiechnął się lekko i odwrócił wzrok na budynek stojący przed nimi.

Kolejne wybuchy i trzęsienia. Sytuacja wioski pogarszała się z minuty na minutę Co raz więcej ofiar i rozlewu niewinnej krwi. Konoha jeszcze nigdy nie doświadczyła czegoś takiego jak dzisiaj. Widok naprawdę był przerażający. Każdy trzymał się jak mógł, aby tylko bronić tego miejsca. Osoby ewakuowane, bezpiecznie czekają na zakończenie tej masakry, jaka teraz tu panuje. Całe miejsce popada w ruinę i nic nie da się jak na razie zrobić, bo w czasie wojny nie można uchronić budynków przed zniszczeniem.
Biegli najszybciej jak mogli. Oboje zmierzali w tym samym kierunku i z tym samym celem. Naruto zerkał co jakiś czas na przyjaciela, który od dzisiaj znów zamieszka w wiosce. On już się
o to postara. Najpierw uporają się z tą wojną, która wybuchła a później każe Tsunade aby przywróciła Sasuke w prawach shinobi Konohy.

- Na co się tak patrzysz  ? – usłyszał jego głos
- A nie widać ? – zapytał
- Eh…. Przestań lepiej i się pospiesz – pogonił go
- Nazywasz mnie guzdrałą ? – warknął, lecz Uchiha tego nie skomentował tylko przyspieszył, chcąc być jak najszybciej na miejscu. Blondyn nie usłyszawszy odpowiedzi, mruknął coś pod nosem i zrównał się z przyjacielem.

Po kilku minutach zobaczyli swój cel. Oboje wskoczyli na drzewa aby skrócić sobie drogę. Co jakiś czas odpierali ataki wroga, którzy atakowali ich zza domów. Nie byli za silni. Można by ich nazwać pionkami, które wykonują zbędne zadania.
Gdy już oczyścili sobie drogę, nie co zwolnili. Po chwili znaleźli się na miejscu.  Zobaczyli małą grupkę shinobi, stojących pod budynkiem Hokage. 

- Gdzie babunia ? – zapytał blondyn, kiedy tylko podbiegł do zgromadzonych
- Nie wiemy. W gabinecie jej nie ma – oznajmił Sai.
- Jak to ? Więc dokąd poszła ? – zadawał mnóstwo pytań
- Nie mamy pojęcia – rzekła Kurenai
- Jak Ci poszło ? – zapytał Hatake
- Shikamaru pilnuje z Kibą głównej bramy, żebyśmy oboje mogli tu dotrzeć – powiedział
- Oboje ? – powtórzył Asuma
- Właśnie, bo ja i Sasuke …. – nie dokończył, gdyż przerwała im blondynka
- Coo ? Wrócił ? – pytała, łapiąc go za koszulę
- Udusisz mnie … - szepnął
- Mów ! – krzyknęła, jednak zamiast odpowiedzi usłyszała głośny szczęk mieczy oraz blask iskrzącej się katany. Wszyscy spojrzeli się za siebie. To był on. Walczył z shinobi z Kiri.
- Chidori … - powiedział Kakashi. Gdy tylko to zobaczył, nie miał wątpliwości iż ciemnooki wrócił do wioski.

Pojedynek toczył się kilkanaście minut, gdyż obaj przeciwnicy byli bardzo silni. Na szczęście ciemnowłosemu udało się wygrać, choć doznał wielu ran. Miał porozcinane ramiona, podartą koszulę i kilka siniaków na ciele. Mimo tego trzymał się na nogach. Przeszedł o wiele więcej, więc takie rany nie stanowią dla niego problemu.
Gdy już skończył podszedł do pozostałych aby wspólnie wymyśleć jakiś plan.

- Nieźle skopałeś tamtego gościa ! – wykrzyczał blondyn, ale gdy zobaczył jak jego przyjaciel wygląda, zamilkł.
- Ino, zajmij się tym – powiedział Hatake
- Dobrze – rzekła i zaczęła uleczać chłopaka, jednak jej chakra była niska od ciągłej pomocy innym, więc nie potrafiła uleczyć go do końca – Przepraszam, ale więcej nie mogę zrobić … Straciłam zbyt dużo energii …. – oznajmiła
- Nic mi nie będzie – powiedział Sasuke
- Powinieneś to opatrzyć zanim ruszymy dalej – stwierdził szaro włosy – Naruto, gdzie jest Hinata ? – zapytał
- Została przy głównej bramie aby pomóc tamtejszym rannym … - odpowiedział
- Hokage też na pewno jest zajęta gdzieś w wiosce….
- Szkoda, że nie ma z nami Sakury… Ona by się tym zajęła …. – wyszeptał Uzumaki. Każdy spojrzał na blondyna. Wszyscy oprócz dwóch braci znało historię zielonookiej.
- Jestem pewna, że jeszcze ją zobaczymy – usłyszeli głos kobiety, której przez cały czas szukali.
- Babciu ! Gdzie Ty się podziewałaś ! – krzyknął blondyn na widok blondynki
- ILE RAZY MAM CI POWTARZAĆ ŻEBYŚ TAK DO MNIE NIE MÓWIŁ ! ! – krzyknęła, po czym uderzyła go dłonią
- To bolało …. – zajęczał
- Bardzo dobrze ! – warknęła a później spojrzała w stronę braci Uchiha – Więc w końcu wróciłeś do wioski – odezwała się do młodszego chłopaka
- Zrobiłem to, co miałem zamiar chociaż kilka rzeczy uległo zmianie – wyjaśnił, spoglądając na brata
- Więc poznałeś prawdę …. – szepnęła, na co chłopak się zdziwił
- Wiedziałaś ? ? – zapytał z niedowierzaniem
- Odkryłam to trzy lata temu – odpowiedziała
- Czy ktoś może nam to wyjaśnić ? – dopytywał się blondyn
- Nie ma na to czasu – odpowiedziała mu – Musimy powstrzymać napastników, póki nasza wioska jeszcze istnieje. Do roboty ! – wykrzyknęła
- Tak jest ! -  odpowiedzieli

Po dokładnych rozkazach jakie dostali od blondynki, rozdzielili się. Mieli znaleźć człowieka, którego zdjęcie zostało im niedawno pokazane. Według kobiety to on był wszystkiemu winien. Gdy już będą mieli go w swoich rękach, natychmiast poddadzą przesłuchaniu.
Zadaniem Tsunade, było odszukanie Kage atakującej wioski. Wiedziała, że jest tutaj razem ze swoimi ludźmi. Wystarczyło wyczuć tylko jego energię.
Rozproszyli się jak im rozkazano. Razem z kilkoma ludźmi z ANBU zaczęli szukać winowajcy. Zaglądali dokładnie wszędzie. Każdy zakamarek został przeszukany. Jak na razie nic nie znaleźli jednak po godzinie takiej „wędrówki” dołączył do nich Neji, który uaktywnił Byakugan’a. Dokładnie obserwował poszczególne punkty w wiosce. Za moment uśmiechnął się do siebie, kierując w stronę osoby, która była najbliżej niego.

- Znalazłem go – powiedział do Lee, którego spotkał jako pierwszego
- Gdzie ? – zapytał
- 500 metrów na południowy-wschód . Idź poinformuj resztę – rzekł i udał się w wymienionym kierunku. Rock skinął głową i już go nie było. Wiadomość została szybko dostarczona do poszukiwaczy, co sprawiło iż wszyscy dotarli na miejsce mniej więcej w tym samym czasie. Białkooki spojrzał się za siebie. Ujrzał swoich towarzyszy. Dał im cichy znak iż człowiek, którego szukali przesiaduje w pobliskiej chacie.
- Co robimy ? – zapytał Lee
- To proste – powiedział blondyn i wykonał Kage Bunshin, po czym z całym impetem wparował do owej kryjówki. Reszta spojrzała na niego, rozkładając ręce. To najgłupsze co mógł zrobić, lecz na szczęście go mają.
Związali go i unieruchomili, po czym zaczęli prowadzić do biura Hokage, która rozstrzygnie jego los.
W tym samym czasie, kobieta o blond włosach również znalazła osobę, której szukała. Siedział na wzniesieniu przy „Głowach Hokage”. Gdy ją zobaczył uśmiechnął się cynicznie. Blondynka odwzajemniła gest. Nie pozwoli wszczynać bezpodstawnej wojny tylko przez jakąś plotkę.
Stanęła z nim twarzą w twarz z rękoma założonymi na biodrach. Bacznie go obserwowała.
- No proszę … Hokage Konohy we własnej osobie – zaczął swoją „rozmowę”
- Mizukage … Władca Wioski Mgły … - rzekła
- Dokładnie …. – powiedział
- Czego chcecie ? – zapytała
- Oczywiście …. Konohy – rzekł, bawiąc się kamieniem
- Naturalnie jej nie dostaniesz – mówiła spokojnie, przynajmniej jak na razie
- To się jeszcze okaże – powiedział i ruszył na Tsunade, tym samym rozpoczynając walkę między dwoma władcami wiosek.
Usłyszeli wybuch, kiedy dotarli do budynku blondynki. Spojrzeli w górę, skąd przed chwilą spadło kilka kamieni. Na dachu zauważyli dwie walczące osoby. Co jakiś czas gruzy z wielkim hukiem upadały na ziemię.
- Neji, co tam się dzieje ? – zapytał Shino
- Chwila – powiedział – Byakugan – użył swojej techniki. Wodził wzrokiem dokładnie i powoli. Gdy już dostrzegł dwie postacie, zwrócił się do przyjaciół – Hokage walczy z Mizukage.
- CO ? ! – krzyknął Naruto
- Idziemy ! – powiedział podniesionym głosem Lee. Reszta spojrzała się na chłopaka i po chwili uzgodnili, że ruszą razem z nim.
- Zabierzcie go do pokoju przesłuchań i pilnujcie – rozkazał Hyuga. Dwóch członków ANBU przytaknęło i zabrało więźnia ze sobą. Jak tylko zniknęli im z oczu,  pozostali udali się na dach. Znaleźli się tam w tempie ekspresowym.  Na górze ujrzeli zawzięty pojedynek jaki toczył się pomiędzy dwoma Kage. Silne i potężne osoby walczą na śmierć i życie. Jedna z nich chce bronić wioski a druga pragnie jej zagłady.

Wstrząs, uderzenie oraz unik. Krew i ból. Zawziętość i upartość. Siła oraz szybkość. To wszystko działo się teraz na szczycie budynku, na jakim się znajdowali. Walka w słusznej sprawie przeciw ogromnej chęci mordu i pragnieniu władzy.

- No, no … Jak na kobietę nieźle Ci idzie – powiedział Kage Kiri
- Nie gadaj, tylko walcz ! – warknęła i uderzyła go pięścią. Mężczyzna uderzył w małą ściankę, robiąc w niej dziurę. Wstał i otarł twarz, z której nie znikał ironiczny uśmieszek.
- Moja kolej – usłyszała a za chwilę ujrzała pewną technikę. Również się przygotowała. Dwie siły zmierzyły się ze sobą, powodując wybuch.  Znów posypały się kamienie.  Pęknięcia powstawały jedne za drugim. W końcu oboje musieli przenieść się nie co niżej. Tam gdzie obecnie toczyli walkę było zbyt mało miejsca, aby mieć jakąś swobodę ruchu.
Zeskoczyli na sam dół, mijając przy tym grupę shinobi, którzy znajdowali się na dachu. Tsunade zauważyła ich kątem oka. Posłała im znaczący wzrok, który mówił „ nie wtrącajcie się i idźcie pomóc reszcie”, po czym zniknęła gdzieś razem ze swym przeciwnikiem. Byli zbyt szybcy aby mogli ich odnaleźć, gdyż w czasie pojedynku ich miejsce co kilka chwil się zmieniało. Nawet Neji nie mógł  nadążyć. Postanowili więc pomóc reszcie, którzy zostali przy Głównej Bramie, pilnując dostępu do wioski. Tym razem już się nie rozdzielali ale razem udali się w te miejsce. Gdy już tam dotarli ujrzeli dwójkę swoich przyjaciół, których Hinata leczyła. Na pierwszy rzut oka było już po wszystkim, jednak nie należy ufać temu co się widzi dopóki nie przekona się o tym na sto procent.

- Naruto …. – szepnęła młoda Hyuga kiedy ujrzała blondyna oraz pozostałych
- Jak wam idzie ? – zapytał chłopak
- Wszystko pod kontrolą. Właściwie to my już skończyliśmy a u Was ? – zapytał Kiba
- Wszystko jest już oczyszczone ale babcia walczy z tym kolesiem – powiedział Uzumaki
- Więc wszystko zależy teraz od Hokage…. Beznadzieja …. – odezwał się Nara
- Gotowe – uśmiechnęła się granatowłosa
- Dzięki – rzekł Kiba. Dziewczyna uśmiechnęła się i wstała z ziemi. Po chwili dołączyła do nich Ino oraz Chouji i Sai. Wszyscy stali przed bramą zastanawiając się, co zrobić … Czy iść pomóc Hokage czy też zostać tutaj i wesprzeć rannych. Decyzja była bardzo trudna do podjęcia. Jednak wiedzieli, że nie mogą się sprzeciwić woli brązowookiej. Było by to równoznaczne ze złamaniem rozkazu, jaki wydała przed walką. Pozostało im tylko czekać aż kobieta skończy. Głęboko wierzyli iż wszystko zakończy się pomyślnie i już dzisiaj będą mogli zacząć odbudowywać wioskę, która została prawie doszczętnie zniszczona.
Odpoczęli kilka minut i zabrali się do pracy. Pomagali tym, którzy wymagali opieki medycznej oraz szpitalnej. Ciężko rannych pozanosili do owego budynku a Ci, którzy odnieśli lżejsze rany zostali opatrzeni na miejscu. Od tego były dwie dziewczyny, które stały się świetnymi medykami i dokładnie wywiązywały się ze swoich obowiązków.
Mężczyźni „segregowali” rannych a one ich leczyły. Ta praca wykańczała ich, dlatego nie mogły zająć się poważnymi przypadkami. Takowe pozostawiały lekarzom, którzy nigdy nie uczestniczą w wojnach. Gdy tylko szpital się zapełnił, owi ludzie szybko przystąpili do pracy.
W pewnej chwili nastąpiła mała komplikacja. Dwójka sanitariuszy podbiegła do dziewczyn, które właśnie leczyły rannego Chunina.

- Musicie nam pomóc ! Jeden z tamtych ludzi dostał poważnego ataku a my nie jesteśmy w stanie im pomóc – rzekł jeden z lekarzy
- O co chodzi ? – zapytała Hinata, która przerwała leczenie
- Jeden z nich dostał poważnego wstrząsu, który wyniknął po operacji i nie wiemy co mamy zrobić – powiedział ten drugi
- Proszę poprowadzić – odezwała się Ino
- Też pójdę – rzekła Hyuga
- Jedna z nas musi tu zostać – powiedziała blondynka – Mam dłuższy staż od Ciebie. Ja pójdę a ty zajmij się leczeniem tutaj – poprosiła. Hyuga skinęła głową i wróciła do leczenia.
- Odkąd nie ma panny Haruno, wszystko się wali – powiedział jeden z medyków i zabrał ze sobą Ino, której na te słowa zrobiło się przykro. Wiedziała, że jej przyjaciółka była lepsza w te klocki ale ona też potrafiła wiele rzeczy, jednak prawdziwym powodem jej smutku był fakt, iż nie ma jej z nimi w wiosce. Do dzisiaj pamięta tamten dzień.
Słowa lekarza wywołały lekkie zdziwienie u Sasuke. Już raz Naruto wspomniał o zielonookiej. Dopiero teraz, gdy wszystko się prawie uspokoiło zauważył, że nigdzie jej nie widział.  Wstał
z ziemi i podszedł do przyjaciela, który opierał się o drzewo zerkając w stronę gdzie ostatni raz widział Hokage oraz niegdyś swoją przyjaciółkę. Z zamyśleń wyrwał go głos chłopaka :
- Naruto … - blondyn spojrzał się na niego pytająco - Co lekarz miał na myśli mówiąc, że nie ma Sakury ? – zapytał
- Hmm… Cóż … - zaczął dość niepewnie
- Nie powiedziałeś mu ? – zapytał Nara
- Nie było kiedy – rzekł blondyn
- O czym ? – zapytał ciemnooki
- Sakury nie ma w naszej wiosce …. – powiedział prosto z mostu Shino
- Cztery lata temu opuściła Konohę – odezwał się Lee
- To naprawdę długa historia … - rzekł smutny Naruto. Na samą myśl o tamtym dniu, łezka zakręciła się w jego oku.
- Mamy czas – powiedział trochę oschlej. Nie miał pojęcia, że ona kiedykolwiek opuści mury Konohy od tak. Zawsze była z nią silnie związana a teraz dowiaduje się, że jednak odeszła z niej.
- Nie wydaje mi się … - odparł starszy Uchiha, spoglądając w lewą stronę. Każdy patrzył w tym samym kierunku, gdzie ujrzał kilku wrogich shinobi nacierających na nich.
- Zajmę się nimi – powiedział Shino i razem ze swoimi robakami pozbył się tej małej gromady
- A więc ? – znów zapytał Uchiha

Kiedy blondyn chciał otworzyć usta we wschodniej części wioski zobaczyli kłęby dymu a później poczuli drżenie ziemi. Spojrzeli po sobie i szybko  ruszyli w tamtym kierunku. Nie ważne, że właśnie złamali rozkaz kobiety ale oni jako ninja mieli swój obowiązek, który mówił aby w czasie zagrożenia, bronić Hokage. Tak też postąpili.

Dotarli na miejsce. Znaleźli się w lesie, który już raczej go nie przypominał. Drzewa były połamane  a ziemia popękana. Wśród tego „krajobrazu” poruszały się dwie siły, które już słabły. Brązowooka miała zakrwawione ubranie, przebite udo i zranione ramiona, lecz mimo tego wciąż walczyła. Użyła swojej techniki, którą wykorzystała kiedyś do walki z Orochimaru. Dzięki niej mogła jeszcze trzymać się na nogach.

Mizukage był trochę w lepszym stanie, jednak jego poziom mocy zmniejszył się kilkakrotnie co dawało kobiecie przewagę. Mogła spokojnie to wykorzystać, jednak nie jest typem mordercy. Podeszła do niego, łapiąc za poły koszuli, którą miał na sobie. 

- To koniec – warknęła – Twoi ludzie zostali pokonani a Ty nie jesteś już zdolny do walki. Wyczuwam to w Tobie – rzekła i rzuciła nim o ziemię.
- Jeszcze zobaczymy, droga Tsunade – rzekł po czym zniknął w kłębach dymu, pozostawiając blondynkę na ziemi. Reszta gdy to zobaczyła, od razu podbiegła do brązowookiej. Hinata od razu zaczęła leczyć rany kobiety, która nie miała zbytnio sił aby dokonać tego sama. Spojrzała się na nich zmęczonym wzrokiem, po czym lekko się uśmiechnęła i powiedziała
- Powiadomcie wszystkich, że wojna oficjalnie się zakończyła – rzekła. Lee postanowił podjąć się tego zadania i już po chwili go nie było.
- Dobrze się Pani czuje ? – zapytała Hyuga
- Nic mi nie będzie. Trzeba zająć się odbudową wioski i wyleczyć rannych a także wyprawić pogrzeb poległym – poinformowała kobieta. Wszyscy się z nią zgodzili. Pomogli jej wstać aby powolnym a jednocześnie spokojnym już krokiem wrócić do centrum Konohy.
Po 30 minutach wędrówki znaleźli się na miejscu. Blondynka spoglądała smutno na wioskę widząc jakie zniszczenia się dokonały. Na szczęście budynki da się odbudować, lecz na rozdarte
i krwawiące serca ludzi, którzy stracili swoich bliskich nic nie można poradzić.
- Idę do szpitala. Zdajcie mi raport pojutrze, kiedy odpoczniecie – powiedziała i nakazała im wracać do domu. Posłusznie wykonali rozkaz i rozeszli się do domów.
Wojna w wiosce trwała niecałe dwa dni, jednak przyniosła większe straty niż te, które toczą się miesiącami. Fala zła jaka nadeszła, pochłonęła sporą ilość cywili oraz ninja, którzy stanęli
w obronie Konohy. Poświęcenie to, nie pójdzie na marne. Serce wioski zostało ocalone a w raz
z nim to miejsce, gdzie życie będzie toczyło się dalej. Wszystko zostanie przywrócone do pierwotnego stanu aby móc dalej wieść spokojne już życie, dopóki nie stanie się nic złego. Obawy są normalną rzeczą, dlatego trzeba stawiać ku nim odważne kroki i nie bać się życia ani przyszłości jakie ze sobą niesie.
Noc przysłoniła to, co działo się tutaj jeszcze kilka godzin temu. Od jutra zacznie się odbudowa tego wszystkiego. Jak na razie pozwólmy wyspać się naszym bohaterom, aby mogli stawić czoła z tym co ich jutro czeka.
Gdy wszyscy spali, pewien chłopak nie potrafił zasnąć. Wyszedł ze swojego mieszkania,
w którym kiedyś mieszkał i skierował się do swojego przyjaciela. Pomimo 6 lat jakie razem stracili, on wciąż nim był i czuł się z tym bardzo dobrze.
Wskoczył na piętro, kierując się w stronę drzwi. Zapukał do nich lekko, lecz kiedy nic się nie działo uderzył w nie mocniej. Po chwili usłyszał ciche „już idę”, po czym otwarły się a w nich stanął blondyn :

- Sasuke ? Co Ty tu robisz ? Jest środek nocy – powiedział
- Musisz mi coś powiedzieć – rzekł zwyczajnie. Blondyn wpuścił go do środka i wskazał miejsce do siedzenia
- O co chodzi ? – zapytał
- Chcę wiedzieć, dlaczego Sakura odeszła z wioski – rzekł prosto z mostu. Blondyn spojrzał się na niego. Nie sądził, że będzie chciał wiedzieć, skoro nie przejmował się nią aż tak mocno. Ratował ją kiedy musiał a po za tym nic go nie interesowało.
- To długa historia… No i jest środek nocy …. – jęczał
- Im szybciej zaczniesz, tym prędzej pójdziesz spać – rzekł
- Mówisz serio ? – chciał się upewnić
- Tak – odpowiedział
- Dobra… Tylko poczekaj chwilę – rzekł i poczłapał do kuchni a już po chwili niósł dzbanek
z kawą oraz jego ulubioną potrawę. Uchiha spojrzał się na niego – No co ? To trochę potrwa
- Więc ?
-Eh … No to zaczynajmy … - powiedział i rozpoczął historię Sakury Haruno, która miała miejsce cztery lata temu.


Jak zareaguje Sasuke na historię o jego przyjaciółce ? Co takie się wydarzyło w jej życiu, że opuściła wioskę cztery lata temu ? Czy Mizukage planuje zemstę na wioskę ? Czy zielonooka kiedyś wróci do domu ? Dlaczego Tsunade jest prawie tego pewna ? Czyżby wiedziała gdzie jest dziewczyna ? Czy blondynka pozwoli zostać braciom Uchiha na stałe w wiosce ?
Tego i jeszcze więcej już niedługo J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz