„
Cześć… ”
-
To niemożliwe – szepnęła
-
Coś nie tak ? – zapytał Kotetsu
-
Pomóżcie mi – powiedziała do dwóch strażników.
-
Ależ to jest … - zaczął Izumo, gdy zobaczył kogo właśnie podniósł z ziemi.
-
Tak – odpowiedziała Piąta z uśmiechem na twarzy – Zanieśmy ją do szpitala.
Muszę opatrzyć rany – dodała – Kotetsu zamknij bramę. Na dziś wystarczy
strzeżenia wejścia – zakończyła z uśmiechem.
-
Dziękuje – odpowiedział mężczyzna i wykonał polecenie Hokage a później wraz ze
swym towarzyszem udali się za blondynką aby w razie czego, służyć jej pomocą.
******
Weszli
całą czwórką do pustego skrzydła szpitalnego. Tsunade kazała ułożyć ranną osobę
na łóżku aby mogła ocenić stan w jakim się znajduje. Pod zasłoniętym parawanem
i przy średnim świetle, dokonywała dokładnych oględzin aby nie przeoczyć
najmniejszego szczegółu i w razie głębszego leczenia, nie pomylić się.
-
Kotetsu ! Podaj mi tamte bandaże i gaziki – poprosiła a mężczyzna od razu
wykonał polecenie. Oboje wykonywali to, co mówiła Piąta. Byli dla niej pomocą i
to dość ważną, gdyż w dzisiejszy dzień nie było w szpitalu zbyt wiele personelu
a zwłaszcza w skrzydle, w jakim właśnie przebywają, to też Tsunade korzystała z
usług Izumo i Kotetsu i nie zawiodła się na nich.
-
Podać coś jeszcze ? – zapytał jeden z shinobi
-
Wodę utlenioną, strzykawkę i tamtą buteleczkę – powiedziała, wskazując na
szklaną szafkę, stojącą niedaleko drzwi.
-
Proszę – rzekł mężczyzna, kładąc potrzebne przedmioty na małym stoliku.
-
Dziękuje. Możecie już iść – powiedziała – Nie mówcie nikomu o tym, co się
stało. Nie chcę by ktokolwiek o tym wiedział – rzekła na koniec. Mężczyźni
przytaknęli głową, ukłonili się i zniknęli w kłębach dymu, pozostawiając
Tsunadę samą z osobą, którą przez ostatnie pół godziny zajmowała się.
Kiedy
posprzątała po sobie, usiadła przy oknie i patrzyła na spokojną Konohę, która
właśnie obchodzi Boże Narodzenie. Jeszcze nigdy nie było tu tak pusto i
spokojnie jak dzisiaj. Blask choinki oświetlał główny plac wioski, rzucając
przeróżne cienie na biały śnieg, który nie przestawał padać. Pruszyło wiele
godzin, powodując iż puchu przybywało, przykrywając nie zakryte miejsca,
świeżym i nowym śniegiem.
-
Wesołych Świąt , Konoho – rzekła do siebie z uśmiechem. Korzystając z faktu, że
jest sama ( pomijając śpiącego pacjenta ), złożyła życzenia całej wiosce, mimo
iż żaden mieszkaniec jej nie słyszał. Gdy już skończyła, spojrzała kątem oka na
łóżko. Postać w nim leżąca, nie drgnęła nawet o włos, mimo tego na twarzy
kobiety widniał uśmiech – Boże Narodzenie, to naprawdę magiczny dzień – dodała,
siadając wygodniej na parapecie okna.
******
W
domu, który od lat stał pusty, w końcu rozbrzmiewały głośne i wesołe głosy.
Światła paliły się w każdym pokoju a także i na zewnątrz, by oświetlić ogród
oraz resztę posiadłości. Wszędzie panował gwar, który pewnie każdy słyszał gdy
przechodził obok budynku Uchiha.
-
Chouji ! Nie bierz wszystkiego do siebie ! – skarciła go Ino, gdy ten wziął do
rąk pełny półmisek sałatki warzywnej.
-
Nie ma czasami Ramen ? – zapytał Naruto
-
Jesz go przez cały rok, więc w święta musisz sobie odpuścić – rzekła Ten Ten
-
Racja. Wziąłbyś się za normalne jedzenie a nie tylko te Ramen Ci w głowie. Jest
tyle innych dań a Ty wciąż jesz to samo – rzekła Ino.
-
Wiecie jak je lubię – powiedział Naruto
-
Niedługo będziesz wyglądał jak ta zupa – stwierdził Sasuke, jedząc porcję
jakiegoś dania.
-
I kto to mówi – odparł – Przynajmniej mam ciałko a nie tak, jak Ty – skwitował.
Ciemnooki tylko mruknął z lekkim uśmieszkiem, którego Naruto tak nie cierpiał
przez wszystkie lata a później powiedział :
-
Po prostu zazdrościsz – stwierdził, wracając później do posiłku.
-
Nie mam czego ! Jestem … - nie dokończył
-
Uspokójcie się i jedzcie – rzekł Itachi, patrząc jak dwóch nastolatków toczy
między sobą wojnę na słowa i to nawet w czasie świąt. Słowo najstarszego w tym
gronie najwyraźniej podziałało, gdyż znów zapanował spokój a Sasuke i Naruto,
wrócili do jedzenia, choć posyłali sobie „iskrzące” spojrzenia.
Potrawy
ze stołu znikały w oka mgnieniu. Dania, które przygotowały dziewczyny, były
chwalone przez męską część, którym najwyraźniej smakowało. Płeć piękna za to,
rumieniła się słysząc tyle komplementów na temat ich kuchni i ciesząc się z
pozytywnych opinii. W ramach podziękowań, dziewczyny postanowiły zapomnieć o
wczorajszym incydencie jaki miał miejsce, gdy czas było ubierać drzewko
świąteczne. Puściły wszystko w niepamięć, na co akurat chłopaki zareagowali z
wielką ulgą. Dokładnie pamiętają, jak cała trójka emanowała złością, gdy
zobaczyła panujący harmider w posprzątanym i czystym domu. Teraz nie miało już
to znaczenia, gdyż winy zostały im odpuszczone a kara anulowana.
-
Jej … ale się najadłem – odezwał się Naruto, klepiąc dłonią po brzuchu.
-
Ja też … Akamaru również ma dość – rzekł Kiba, patrząc na swego towarzysza.
-
Nawet Chouji pęka – zachichotała Ino, gdy zobaczyła przyjaciela ledwo
wsuwającego ostatni kęs do ust.
-
To było naprawdę kapitalne jedzenie – wymamrotał Akimichi , gdy mógł już
przemówić.
-
Cieszymy się, że Wam smakowało – uśmiechnęła się Hinata
-
Skoro się nasyciliście, to teraz to pozmywacie i pochowacie na miejsce –
powiedziała Ten Ten, rzucając w nich szmatką.
-
Żartujesz ? – zapytał Kiba, wytrzeszczając oczy.
-
Nie – usłyszał stanowcze zaprzeczenie – My gotowałyśmy a Wy pozmywacie cały ten
bałagan – dodała, kładąc dłonie na biodrach.
-
To może najpierw podzielimy się opłatkiem ? – zaproponował Itachi, trzymając
swój prostokącik w dłoni.
-
Tak ! Czas na życzenia – uśmiechnęły się dziewczyny. Zawsze lubiły tą część
kolacji, gdy tuż po opróżnieniu talerzy, można było połamać się opłatkiem z
bliskimi i to nie tylko z rodziną ale i również z przyjaciółmi, którzy są w ich
życiu również najważniejsi.
Wszyscy
w jednym momencie odeszli od stołu i po kolei składali sobie życzenia. Każde z
nich różniło się od siebie, choć zdarzały się również powtórki ale to nie było
ważne. Istotniejsze było to, że zostały one złożone ze szczerego serca i z
nadzieją iż kiedyś się spełnią, bo święta to taki okres w roku, w czasie
którego mogą się ziścić nawet najskrytsze pragnienia. Nawet te głęboko skryte w
sercu.
Gdy
życzenia mieli już za sobą, chłopcy zabrali się do sprzątania naczyń po
kolacji, zaś dziewczyny usiadły wygodnie na sofę i czekały aż oni skończą. Na
dziś skończyły im się obowiązki, więc mogły odpocząć i napić się gorącej
czekolady. Co jakiś czas nasłuchiwały też odgłosów, które wydobywały się z
kuchni. Chichoty wydobywały się z ich ust, gdy słyszały różne komentarze pod
adresem naczyń.
-
Nareszcie wolni ! – wykrzyknął Naruto, jako pierwszy opuszczając kuchnię.
-
Jestem wykończony – ziewał Kiba
-
Dobrze, że już skończyliśmy – stwierdził Chouji – Umieram z głodu – dodał, na
co wszyscy obdarzyli go wzrokiem – No co ? – zapytał. Ci jednak nie
odpowiedzieli, tylko pokiwali głowami.
-
Sprzątanie tego wszystkiego, jest najbardziej kłopotliwą rzeczą, jaką w życiu
widziałem – powiedział Shikamaru, ziewając przy tym na całego.
-
No to teraz czas na prezenty, prawda ? – zapytał Lee, siadając na pufie.
-
Racja. Jeszcze ich nie otworzyliśmy – przyznała Ino.
-
No to do roboty !! – krzyknął blondyn, znajdując się w mig pod choinką – Rozdam
Wam – dodał, biorąc po jednym pudełku dla każdego a gdy już każdy trzymał swój
podarek w dłoni, na „trzy” zostały one jednocześnie otwarte. Tu również pojawił
się śmiech, gdy wszyscy zobaczyli co dostali. Niestety w tak szczęśliwej
grupie, pojawiła się nutka smutku, gdyż w pewnej chwili przypomnieli sobie o
przyjaciółce, która przebywa od nich tak daleko i to w święta. Będą to już
piąte, jakie odbywają się bez jej udziału.
******
-
Obudziłaś się ? – zapytała a raczej bardziej stwierdziła, choć jej głos brzmiał
pytająco.
-
Gdzie jestem ?
-
Nie pamiętasz ? W Konoha – odpowiedziała Tsunade, siadając na krześle obok
łóżka.
-
Długo tu jestem ?
-
Aż – tu spojrzała na zegarek – trzy godziny – powiedziała, kładąc chłodną dłoń
na jej czole – Wszystko w porządku. Nic poważniejszego Ci się nie stało.
-
Dziękuję – rzekła, próbując się dźwignąć.
-
Co się właściwie wydarzyło ? – zapytała
-
To długa historia – odpowiedziała – Jak się tu znalazłam ? Nie pamiętam zbyt
wiele.
-
Izumo i Kotetsu znaleźli Cię przy głównej bramie. Zemdlałaś. Na szczęście byłam
u nich z wizytą, tak więc mogłam od razu Ci pomóc – wyjaśniła – No a teraz
odpoczywaj. Jutro wszystko mi opowiesz.
-
Jaki dziś dzień ? – zapytała, spoglądając w okno.
-
Boże Narodzenie – odpowiedziała a gdy chciała wyjść, usłyszała :
-
Czy mogłabym opuścić szpital ?
-
Nie wcześniej niż pojutrze – rzekła stanowczo.
-
Chciałabym pójść do Naruto i.. Sasuke, jeśli jest w wiosce – ostatnie słowa
wypowiedziała bardzo cicho, lecz Tsunade je usłyszała.
-
Wszyscy są w domu Uchiha – rzekła – Zrobię wyjątek i zaprowadzę Cię tam. W
końcu są święta – dodała – No i jestem pewna, że ucieszą się z Twojej wizyty.
Pod
osłoną nocy szły krok w krok, znacząc ślady na zasypanej śniegiem, ziemi. Na
dworze wciąż pruszyło a lekki mrozik utrzymywał się w powietrzu, dając im o tym
znać w postaci czerwonych i lekko zmarzniętych twarzy. Nie przeszkadzało im to
jednak. Taka pora roku i nic na to nie poradzą, dlatego szły dalej.
-
Czy ktoś kręcił się przy bramie ? -
Tsunade spojrzała kątem oka.
-
Nikogo nie widzieliśmy. Zupełna pustka a dlaczego pytasz ?
-
Chciałam wiedzieć. Jednak jutro wszystko opowiem, dziś chcę spędzić czas z
przyjaciółmi a przynajmniej tak mi się wydaje.
-
Oni wciąż nimi są. Nie zapominaj o tym. Nie ważne co się stało bądź też stanie.
Zawsze możesz na nich liczyć tak jak oni na Ciebie – wypowiedziała się. Miała
co prawda rację, jednak czy po tym co zrobiła, pozostali jej wybaczą a co
większa – zaufają ? Tego nie wiedziała. Bała się trochę tego spotkania, jednak
nie chciała spędzać świąt sama. Co prawda mogłaby wrócić do rodziców, ale
lepiej by dziś jej nie oglądali. Tsunade uszanowała jej decyzję, dlatego nie
przekonywała do zmiany zdania i zaprowadziła do posiadłości Uchiha, gdzie w tej
chwili wszyscy dobrze się bawią.
Minęły
dwa zakręty, przeszły przez most, na którym drużyna siódma spotykała się przed
każdą misją czy też treningiem, minęły Ichiraku a także kwiaciarnię Yamanaki i
prostą drogą, kroczyły do celu. Już nie wiele im zostało.
-
Jak się czujesz ? – zapytała Tsunade
-
Dobrze, dziękuję.
-
Chodziło mi o Twoją psychikę – wyjaśniła
-
Nic jej nie jest. Wszystko w najlepszym porządku – uśmiechnęła się i spojrzała
w górę. Księżyc tak pięknie oświetlał drogę. Wszystko w jego zasięgu wyglądało
tak pięknie i magicznie a gdy zobaczyła ogromną, zieloną choinkę – poczuła łzę,
wypływającą z oka. Szybko jednak ją otarła, lecz nie zdążyła tego zrobić przed
spojrzeniem Piątej.
-
Cieszę się, że Cię widzę – powiedziała blondynka, obejmując dziewczynę –
Będziesz mi musiała wszystko opowiedzieć. Listy mało mi mówiły, zwłaszcza że od
jakiegoś czasu ich nie przysyłałaś – dodała.
-
I vice versa
-
No to jesteśmy. Ale tu głośno – zauważyła Tsunade. Miała rację. Gdy tylko
weszło się na podwórze, można było usłyszeć dźwięk granych kolęd a także śpiew
męskich głosów, które czasami fałszowały. Nikt się jednak tym nie przejmował.
Trwała zabawa świąteczna, więc mieli prawo do wygłupów i odpoczynku, który im
się należał.
******
-
Teraz ja ! – wyrywał się Lee – Dajcie mi tą butelkę ! Moja kolej zakręcić ! –
darł się w niebogłosy aby zostać zauważonym.
-
Prawda czy zadanie ? – zapytała Ino, gdyż to była jej kolej
-
Oczywiście że zadanie ! – wykrzyczał Lee, mimo iż los nie padł na niego.
Wszyscy westchnęli na ten widok. Jednak cóż się dziwić. Rock zawsze był
energicznym shinobi i nie tylko w czasie misji ale w życiu codziennym również,
dlatego każdy już się do tego przyzwyczaił.
-
Lee ! To nie Twoja kolej ! – zwróciła uwagę Ten Ten.
-
Neji, więc co wybierasz ? – zapytała Yamanaka, lecz gdy miał odpowiedzieć, do
drzwi ktoś zapukał.
-
Otworzę – powiedział Itachi, wstając z podłogi
-
Ciekawe kogo niesie o tej porze – zastanawiał się Shikamaru.
-
Pewnie pan Kakashi albo ten stary i zboczony pustelnik postanowił sprawdzić czy
nie rozrabiamy – powiedział Naruto
-
Nie zgadłeś – odpowiedział Itachi, wchodząc do pokoju
-
Więc kto ? Może babunia ? – zapytał
-
Jeszcze raz nazwiesz mnie babcią to pożałujesz !!! – uniosła swój głos tak
wysoko, że wszyscy aż podskoczyli a sam Uzumaki wylądował pod stolikiem, gdy
jego twarz spotkała się z pięścią Tsunade – Przyszłam Wam życzyć Wesołych Świąt
i przy okazji przyprowadziłam kogoś – dodała.
-
Kogo takiego ? – zapytał Lee, który aż się palił do tego aby zobaczyć, kto stoi
za plecami Czcigodnej.
-
Sami zobaczcie – powiedziała i odsunęła się. Jednak postać stała bokiem do
zgromadzonych a na głowie miała założony kaptur, lecz gdy się odwróciła,
wszyscy zaniemówili. Ci, którzy trzymali coś w dłoniach, natychmiast upuścili,
pozwalając aby rozbiło się na podłodze.
-
Cześć … - rozległo się ciche i niepewne przywitanie.
******
<fanfary> I
jak ? Podobało się ? Dziś miałam nie pisać, ale nie za bardzo wiedziałam co
zrobić z czasem tak więc napisałam notkę i Wam ją opublikowałam. W sumie,
jestem Wam ich winna z kilkanaście ^ ^” No więc Wy sobie czytajcie i oczekujcie
na Cd. Jutro MOŻE coś też napiszę i wrzucę ale NIE obiecuję. No to ja lecę. Buziaczki i papatki dla
Was :****
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz