poniedziałek, 2 grudnia 2013

" 5 "

„ Pamiętna data ”


Nastał nowy dzień. Data w kalendarzu wskazywała na 30 listopada. Już wkrótce nadejdą święta, na które z wielką niecierpliwością oczekują dzieci.
Biały puch spadł ostatniej nocy na ziemię, przykrywając nagie gałęzie drzew oraz uliczki wioski, po których chodziło mało ludzi. Temperatura jaka panowała, nie zachęcała zbytnio do wychodzenia z ciepłych domów. Jedynie dzieciaki nie przejmowały się mrozem, który przyszedł wraz z zimą. Był to dla nich prawdziwy raj, gdy mogli tarzać się w białym i czystym śniegu, lepić bałwana, rzucać śnieżkami oraz zjeżdżać na sankach. Akademia aż do nowego roku została zamknięta, więc maluchy miały wolne od nauki, co jeszcze bardziej ich uszczęśliwiało. Niestety nie wszyscy mieli dziś tak zadowolone miny.
Dokładnie cztery lata temu - 30 listopada – odeszła ich przyjaciółka. Pozostała w innej wiosce, nie wracając z nimi do domu. Taka była jej decyzja, której nikt nie był wstanie zmienić. Czas szybko mija a oni wciąż mają nadzieję, że dziewczyna stanie przed ich obliczem i powie im, że wróciła na stałe i już nigdy ich nie opuści. Jak na razie tak się nie stało i nie wiadomo czy taki dzień w ogóle nadejdzie. Jednakże mówi się, że „nadzieja nigdy nie umiera” i tego właśnie się trzymają. Los zawsze potrafi spłatać różne figla. Oby i tym razem tak się stało.
Szedł zaśnieżoną uliczką w nieznanym sobie kierunku. Zwyczajnie kroczył przed siebie, nie mając obranego celu. Ręce trzymał w kieszeni, aby jego dłonie nie zmarzły, szyję ogrzewał ciepły szal a górną część ciała – gruba kurtka. Twarz nabrała różowego koloru pod wpływem niskiej temperatury jaka dzisiaj panowała. Mijał bawiące się dzieci i przypominał sobie czasy, kiedy on taki był. Nie miał co prawda rodziców ale zawsze na jego twarzy widniał uśmiech. Nie dał po sobie poznać iż czuje się samotny. Jego błękitne oczy dokładnie lustrowały zachowania małolatów. Uśmiechnął się do siebie na ten widok. Niestety owy gest szybko znikł z jego twarzy. Dokładnie wiedział i pamiętał jaki dziś dzień. Westchnął głęboko i szedł dalej. Od czasu do czasu spoglądał w górę jakby szukał odpowiedzi na pytania, które często sobie zadawał:

- „ Sakura, gdzie jesteś ? Czy jeszcze do nas wrócisz ?” – wciąż myślał o dziewczynie, z którą musiał się pożegnać tamtego dnia. Nie było by dnia aby nie zastanawiał się nad tym, co u niej słychać. W pewnej chwili z zamyśleń wyrwało go uderzenie w plecy. Odwrócił się za siebie, patrząc od kogo oberwał. Okazało się, iż była to trójka jego młodszych przyjaciół, dla których kiedyś był szefem:

- Cześć Naruto ! – przywitały się już starsze dzieci
- Konohamaru ? – zdziwił się
- Dokąd idziesz ? – usłyszał
- Na spacer  - odpowiedział
- Idziemy na Ramen… Chcesz iść z nami ?
- Nie dzisiaj. Może jutro …. – odpowiedział i udał się w swoim kierunku
- Co roku ta sama sytuacja – westchnął Konohamaru
- Masz rację … Dzisiaj jest „ten” dzień – powiedziała Moegi
- Chodźcie jeść … Umieram z głodu – oznajmił Udon. Po chwili wszyscy udali się do knajpki na posiłek.

Siedziała w swoim pokoju trzymając w ręce ramkę ze zdjęciem. Były tam we dwie. Ona oraz zielonooka. Pamięta do dziś kiedy było zrobione. Zawsze trzymały się razem, niezależnie od tego co się działo. Chociaż były między nimi spięcia, to zawsze potrafiły sobie pomóc.  Awantury jakie ze sobą prowadziły, były pewnym rodzajem pokazywania sobie ile dla siebie znaczą. Przeważnie kłótnie rozgrywały się na temat Sasuke a kiedy odszedł ich powodem były treningi na medycznego shinobi. Ino wiedziała, że jej przyjaciółka jest o wiele lepsza ale czym byłby dzień, bez małej kłótni na ten temat. Obie w końcu udowodniły, że są dobre w swoim fachu
i zaprzestały tego rodzaju sprzeczek, chociaż blondynka wciąż uważała i nadal tak myśli, że to zielonooka jest najlepszym lekarzem w wiosce, zaraz po Tsunade. Ostatnią kłótnie wywołała cztery lata temu, na którą Sakura jednak nie zareagowała. Zamiast tego pożegnała się z nimi
i została w Yuki, podając jakieś wytłumaczenie o szkoleniu i rozwijaniu zdolności.
Przycisnęła do siebie mocniej ramkę, patrząc na uliczki Konohy. Łza tęsknoty spłynęła po jej policzku. Chociaż spierały się o różne drobiazgi, to mimo to bardzo ją jej brakowało.
W gabinecie Głowy Wioski panował spokój. Praca na pewien czas została odłożona, co oznaczało krótką przerwę. Trzeba było zregenerować siły aby dokończyć to, co się zaczęło.
Blondynka nalała sobie Sake do swojego kieliszka, który zawsze trzymała przy sobie i napiła się kilka razy. Procenty jakie były w napoju od razu rozgrzały jej zmarznięte ciało. Mimo iż okna zostały szczelnie zamknięte a ona sama siedziała w ciepłym płaszczu, to jednak widok panujący na zewnątrz prowadził do tego, że krew w żyłach przestała krążyć a jej samej robiło się zimno.
- Co za pogoda .. – powiedziała do siebie, ocierając dłonie jedną o drugą. Obróciła się tyłem do zimnego krajobrazu i zamyśliła się. Ona też wiedziała co dziś za dzień. Wpatrywała się w datę zaznaczoną na kalendarzu. Robiła to za każdym razem, kiedy pojawiał się nowy rok. Westchnęła kilka razy …. – Ciekawe czego się nauczyłaś …. – znów słowa skierowane do ścian, które „słuchały” uważnie wszystkiego, co wyszło z jej ust.
Usłyszała pukanie do drzwi. Przerwała swoją czynność, każąc wejść osobie stojącej po drugiej stronie pomieszczenia. Po chwili w środku znalazła się jej przyjaciółka, z którą zawsze przemierzała inne wioski oraz kraje. Teraz jest z nią w Konoha i zawsze służy jej pomocą.

- Co się stało Shizune ? – zapytała
- To do Pani – powiedziała i podała kobiecie kopertę. Blondynka od razu ją rozpoznała. Uśmiechnęła się lekko i nakazała aby jej przyjaciółka wyszła z pokoju. Ciemnooka zrobiła to, o co została poproszona udając się w jakieś miejsce, którym najczęściej była biblioteka bądź też archiwum.
Blondynka otworzyła zawartość przesyłki, wyciągając krótki list skierowany do niej. Przeczytała go raz dwa. Napisane były zaledwie dwa zdania. Zawsze takie dostawała. Krótko ale konkretnie. Włożyła kartkę z powrotem do koperty i schowała. Nigdy nie odpisała na żaden z nich, ponieważ nadawca przemieszczał się co jakiś czas. Nie miało by to żadnego sensu, chyba iż w wiadomości była by informacja o dłuższym pobycie, niestety jeszcze nigdy tak się nie zdarzyło.

Czytał swoją książkę, którą zawsze nosił przy sobie. Nie było by dnia aby nie miał jej ze sobą. Leżał na łóżku pochłonięty lekturą. Dzisiaj nie miał ani treningu ani misji. Z powodu mrozu jaki ich nawiedził Hokage nie przydzielała im zadań, po za tym żadna pobliska wioska nie przysyłała zgłoszeń, dlatego dzisiejszy dzień był wolny.

- Jak Ci się podoba moje nowe dzieło ? – usłyszał znajomy głos a wraz z nim poczuł zimny powiew wiatru jaki wpadł do pokoju. Przykrył się grubym kocem, patrząc na przybysza.
- Dopiero ją zacząłem, ale jest świetna – odpowiedział – I jeszcze coś …
- Co takiego ? – zapytał mężczyzna i jednocześnie autor książki
- Mógłbyś zamknąć to okno ?! Jest strasznie zimno ! – wykrzyczał. Białowłosy uśmiechnął się, schodząc z parapetu, wykonując jednocześnie prośbę mężczyzny.
- Przepraszam … - powiedział z uśmiechem.
- Co Cię do mnie sprowadza ? – zapytał, wciąż czytając
- Jak zawsze mnie znasz … - odpowiedział. Hatake uśmiechnął się pod maską, czekając na wyjawienie powodu wizyty staruszka.

Dwójka mężczyzn siedziało w mieszkaniu, w którym spędzili noc. Jeden z nich nie przespał jej całej. Połowę spędził u przyjaciela aby dowiedzieć się pewnej rzeczy, lecz zamiast tego usłyszał historię, której się nie spodziewał. Teraz w jego głowie kłębiły się różne myśli na ten temat. Miał pewne wątpliwości co do niektórych spraw. Musi to wszystko dokładnie przemyśleć oraz dowiedzieć się czegoś więcej, chociaż nie wie czy tak będzie. Jeśli uda się do pozostałych, wtedy powiedzą mu wszystko to, co usłyszał od blondyna. Jednak on nie zamierza rezygnować. Ciekawość wzięła po prostu górę.

- Idziesz  ? – usłyszał głos brata. Zszedł z parapetu, przytakując głową. Wyszli z domu, kierując się w stronę biura Hokage, aby porozmawiać na temat pobytu w wiosce.
Śnieg zaczął mocno padać a oni szli w tych warunkach do gabinetu Wielmożnej. Droga zajęła im 20 minut. Gdy już znaleźli się w owym budynku, weszli po krętych schodach mijając różne pokoje i korytarze. Po chwili znaleźli się u celu. Zapukali i weszli do środka. Blondynka wróciła już do swojej pracy, która poprzez przerwę nagromadziła się jeszcze bardziej. Kiedy ujrzała przed sobą dwóch braci, kazała im usiąść. Oni wykonali polecenie i zajęli wskazane miejsca.

- Rozumiem, że przyszliście się dowiedzieć o Waszym losie – rzekła blondynka. Oni skinęli głowami na potwierdzenie – Biorąc pod uwagę fakt, że pomogliście uratować wioskę przed totalnym zniszczeniem oraz prawdę jaką poznałam kilka lat temu, po przez przeglądanie ksiąg Trzeciego, mogę stwierdzić iż przywracam Wam funkcję shinobich z Konohy i tym samym witam w wiosce, mając nadzieję że już nic podobnego się nie wydarzy – powiedziała, uważnie na nich patrząc.

- Dziękujemy – usłyszała głos starszego z nich
- Nie ma za co. Swoją drogą, co się stało z Akatsuki ? – zapytała mężczyznę z długimi włosami.
- Wciąż istnieją, chociaż ich siła osłabła po ostatnich wyczynach. Wciąż jednak polują na demony. Myślę, że jak na razie nie zaatakują wioski. – powiedział Itachi
- Tak czy inaczej musimy być przygotowani na wszystko – rzekła twierdząco – Sasuke a co
z Orochimaru ? – zapytała
- Nie żyje. Zabiłem go kilka lat temu – powiedział normalnie, jakby było to dla niego normą.
- Jesteś tego pewny ? Ten gad jest zdolny do wszystkiego – chciała się upewnić
- Tak – odpowiedział stanowczo.
- Dobrze więc. Możecie już iść – rozkazała. Oboje wstali z krzeseł i skierowali się ku wyjściu a gdy już przy nim się znaleźli, młody Uchiha powiedział:
- Spotkamy się później – szepnął bratu i pozostał w pomieszczeniu. Itachi przytaknął i wyszedł, zostawiając go samego z blondynką. Kobieta spojrzała na niego z pod papierów.
- O co chodzi ? – zapytała
- Czy ma Pani jakieś wieści o Sakurze ? – zapytał. Brązowooka chwilę milczała. Po chwili jednak powiedziała:
- Niestety. Wiem tylko to, co opowiedział mi Naruto. Od tamtego czasu nie mam od niej żadnych wieści – rzekła
- Rozumiem
- Historia lubi się powtarzać – szepnęła na tyle głośno, że młody Uchiha również usłyszał
- Chce Pani powiedzieć, że ona również uciekła ? – zapytał
- Nie wiem. To było dziwne nawet dla mnie, kiedy się o tym dowiedziałam. Ona nigdy nie myślała o pozostawieniu wioski. Być może coś ją do tego skłoniło, jednak nie mam pojęcia co. Może kiedyś się tego dowiemy – zakończyła, wracając do swoich obowiązków. Sasuke patrzył na kobietę trochę podejrzliwym wzrokiem. Nie wiedział czemu, ale coś mu nie pasowało.
W dodatku odkąd dowiedział się, że ona odeszła z wioski oraz gdy usłyszał opowieść przyjaciela co chwilę myśli i szuka powodów, dla których mogłaby to zrobić.  Nie rozumiał tego i to mu się nie podobało. Nie lubił gdy coś zaprzątało mu głowę i nie potrafił tego rozgryźć. W ciszy opuścił gabinet Piątej, kierując się w jakimś kierunku. Najprawdopodobniej w stronę domu.

Znalazł się na moście, gdzie kiedyś w trójkę czekali na swojego nauczyciela. Wpatrywał się w zamarzniętą taflę lodu, która kiedyś była rzeką. Stał oparty o barierkę, głęboko myśląc. Widział swoje odbicie, które dzisiejszego dnia nie było radosne. Chociaż zawsze miał uśmiech od ucha do ucha, to od czterech lat akurat tego dnia on po prostu znikał. Każdy kto by go zobaczył, pomyślałby sobie, że umarła jakaś bliska mu osoba, jednak w rzeczywistości tak nie było. Wzrok jaki miał dzisiaj był oznaką smutku i tęsknoty za bardzo bliską mu przyjaciółką. Tak samo się zachowywał, kiedy odszedł Sasuke lecz teraz on wrócił i jest z tego powodu szczęśliwy lecz bardzo by chciał aby i ona tu była. Razem z nimi.
Jego kroki doprowadziły go do mostu. Czy to przeznaczenie ? Być może. Kilka metrów przed sobą ujrzał blondyna, pochylonego nad taflą lodu. Uśmiechnął się lekko i podszedł do niego. Stanął w takiej samej pozycji, splatając dłonie i opierając je na barierce. Naruto dostrzegł przyjaciela poprzez odbicie w lodzie. Odwrócił twarz jego stronę, jednak ten nie drgnął. Był zamyślony. Blondyn uśmiechnął się lekko i znów spoglądał w dół. Stali tak kilkanaście minut, nie przejmując się mrozem, który doskwierał bardziej niż rano. W końcu padły pierwsze słowa:

- Byłeś u babci ? – zapytał niebieskooki
- Tak – krótka odpowiedź. Całkowicie w jego stylu.
- Co Ci powiedziała ? – znów zadał pytanie
- Zostaje – Uzumaki uśmiechnął się  na te słowa. Wierzył, że blondynka go nie zawiedzie. Nawet nie musiał nic robić w tej sprawie, chociaż chciał dzisiaj wbiec do jej gabinetu i powiedzieć aby nie warzyła się wyganiać Sasuke z Konohy. Jak widać, jego interwencja w tej sprawie nie była konieczna.
- To już cztery lata … - westchnął – Czuję jakby nie było jej wieczność…. – mówił cichym głosem.
- Tęsknisz za nią, prawda ? – zapytał, co wywołało wielkie zdziwienie i jednocześnie ożywienie blondyna
- Oczywiście, że tak ! To nasza przyjaciółka ! A Ty nie tęsknisz ? Nie brakuje Ci jej ?! – krzyknął. Uchiha nic nie powiedział. W wiosce jest dopiero kilka dni. Jeszcze nie przyzwyczaił się do swojego powrotu. Z drugiej strony nie wiedział, czy brakuje mu Haruno. Jak na razie chciałby wiedzieć coś więcej o tej sprawie.
- To wciąż jest dziwne – zmienił temat aby nie musiał odpowiadać na zadane pytanie.
- O co Ci chodzi ? – zapytał, uspokajając się
- Mówiłeś, że czułeś jakby Sakura nie mówiła Ci wszystkiego. Hokage za to powiedziała, że nie rozumie jej decyzji oraz, że coś musiało się wydarzyć aby skłoniło ją do tego – rzekł ze spokojem.
- Problem w tym, że nie wiem nic oprócz tego, co mi powiedziała kiedy się z nami żegnała. Przez ten miesiąc nie widziałem aby zachowywała się inaczej niż zwykle. Robiła wszystko to co my, dodatkowo pracując w szpitalu wraz z dziewczynami. W drodze do domu pytałem je, czy coś im mówiła ale one zaprzeczyły. Same tego nie rozumiały – odpowiedział. Ciemnooki nie potrafił tego rozgryźć. Musiał przyznać, że bardzo go to intrygowało. Tylko dlaczego tak bardzo chce się dowiedzieć tego wszystkiego ? Przecież Ci, którzy z nią byli wiedzą najlepiej co się stało i on już też o wszystkim wie, jednak męczy go ta tajemnica. Znów zapadło milczenie, które przerywał tylko szum wiatru, jaki się zerwał. Twarze obojga zrobiły się jeszcze bardziej czerwone od mrozu. Pocierali ręce aby zrobiło im się cieplej. Dzisiejszy dzień był naprawdę nie do zniesienia.
- Idziesz na Ramen ? – zapytał blondyn, po kilkuminutowej ciszy
- Tak. Chodźmy – powiedział i włożył ręce do kieszeni spodni.
Idąc do Ichiraku, po drodze spotkali Shikamaru, Kibę oraz Hinatę, którzy dołączyli do nich. Młoda Hyuga jak zawsze zarumieniona pod wpływem widoku blondyna, jednak tym razem rumieńce zostały przykryte przez zmarzniętą twarz, która u wszystkich była różowa. Dziękowała Bogu za ten mrozik aby on nie widział jej zaczerwienienia. W piątkę weszli do restauracji, zamawiając posiłek. Naruto jak zawsze kazał sobie przygotować dwie porcje a reszta standardowo po jednej. Jedli ze smakiem. Chociaż przez chwilę mogli ogrzać swoje zmarznięte ciała za sprawą gorącej zupy, od której robiło się cieplej.
- Jak Ty możesz tyle jeść ? – padło pytanie zadane przez Inuzukę
- Głodny jestem – odpowiedział
- Kiedyś Ci to zaszkodzi - stwierdził
- Nie martw się Kiba. Nic mi nie będzie
- W razie czego, Hinata Ci pomoże – powiedział najzwyczajniej w świecie a na jego twarzy widniał dziwny uśmieszek
- Kiba… Co Ty mówisz. …. – jąkała się dziewczyna. Reszta chłopaków od razu załapała o co chodzi oprócz naszego blondyna, który patrzył raz na nich a raz na dziewczynę. Postanowili to zostawić bez komentarza. Jak twierdzi Shikamaru „ wyjaśnianie mu czegokolwiek jest kłopotliwe”.
- To co robimy ? – zapytał niebieskooki, kiedy skończył jeść
- Ja idę do domu – odpowiedział ciemnooki
- Po co ? – zapytał Naruto. Sasuke tylko westchnął
- Muszę uporządkować dom. Razem z bratem wracamy na nasze miejsce – rzekł, włożył ręce do kieszeni i wyszedł z restauracji.
- Idziemy z Tobą ! – krzyknął i pociągnął resztę ze sobą, co oczywiście wywołało grymas na twarzy Nary.

Po 20 minutach znaleźli się na miejscu. Wszyscy podziwiali wielkość rezydencji należącą do klanu ich przyjaciela. Weszli do środka, przechodząc przez duży ogród, który teraz został zasypany przez śnieg. Tylko weranda była widoczna, gdyż nad nią „wisiał” dach, lekko zakręcony do góry. W środku domu było również zaskoczenie. Duże pokoje, wiele miejsca oraz…. Tony kurzu, które uzbierały się tu przez te wszystkie lata. Nic w tym dziwnego. Nikt tu nie sprzątał od kilkunastu lat.

- Itachi ! Gdzie jesteś ?! – krzyknął, gdy wszedł do domu wraz z grupką przyjaciół
- Tutaj – odezwał się, wychodząc z wiaderkiem wody i zawieszoną ścierką na ramieniu. Naruto nie mógł się powstrzymać od śmiechu. Widok silnego shinobi wraz z zestawem sprzątającym wywołał u niego takie napady. Zwyczajnie nie mógł przestać. Dopiero gdy oberwał ścierką, która wylądowała na jego twarz – umilkł.
- Co jest ? – zapytał
- Ale Ty niedomyślny … Skoro tu przyszedłeś, pomożesz nam z tym bałaganem – powiedział Itachi
- O nie ! Ja się do tego nie nadaję – rzekł i chciał już uciec, ale został zatrzymany przez cień Nary
- To będzie kłopotliwe, ale nie zostawimy ich samych – stwierdził
- Shikamaru ma rację – odezwała się Hinata, która wzięła od starszego Uchihy parę szmatek i zabrała się za sprzątanie, dając chłopakom przykład.
- Przydałyby się dziewczyny … - szepnął Kiba
- Jesteś genialny ! – wykrzyczał Uzumaki – Idziemy po Ino i Ten Ten ! – powiedział głośno, ciągnąc chłopaka w stronę drzwi.
- Zaraz… Zapomniałeś o Sakurze … - wystrzelił Kiba, zapominając o tym iż dziewczyny wciąż z nimi nie ma.
- Pewnie… Pomogłaby na pewno gdyby z nami tu była ! – krzyknął blondyn, ciągnąc przyjaciela po ziemi. Inuzuce zrobiło się trochę głupio. Zapomniał o tym dniu… To właśnie dzisiaj …. Chciał się ugryźć w język ale było za późno. Powiedział to z takim entuzjazmem. Czasami powinien pozwolić Akamaru, aby ugryzł go w cztery litery za takie coś.
Mimo wpadki chłopaka, blondyn nie zachowywał się już tak samo jak rano. Postanowił znowu się uśmiechać i wciąż żyć nadzieją, że jego przyjaciółka wróci do wioski. Nie może w to nigdy zwątpić. Całym sercem wierzy, że ujrzy ją wchodzącą przez bramę. Gdy tak się już stanie, będzie to dla niego najszczęśliwszy dzień w życiu.

W tym czasie w gabinecie Piątej, kobieta czytała listy jakie dostawała od pewnego czasu. Zatrzymała się na ostatnim, który otrzymała dzisiaj. Był napisany ukośnym i przejrzystym pismem. Łatwo się go czytało. Blondynka trzymała go w ręce, spoglądając na wioskę. Czuła się dziwnie, ukrywając takie coś przed ważnymi osobami ale nic nie mogła zrobić. Nadawca prosił
o to, więc nie może nic powiedzieć. Wszystkie koperty trzymała szczelnie w swoim sejfie, aby nikt ich nie odkrył. Gdyby się tak stało, awantura byłaby murowana i mimo iż jest Hokage, nie zostało by to wybaczone, zwłaszcza że to takie ważne. Westchnęła ciężko kilka razy. Zebrała korespondencję i włożyła tam, gdzie nikt tego nie znajdzie. Ostatnią wiadomość dalej trzymała
w ręce. Dwa zdania tam zapisane były dla niej ważne. Z pozostałymi, tworzyły jakby jedność. Spojrzała jeszcze raz na skrawek papieru, po czym włożyła go tam gdzie pozostałe.

Co za list otrzymała Tsunade ? Jaką tajemnicę skrywa ? Dlaczego tak bardzo ich pilnuje ? O co może chodzić ? Kto i z jakiego powodu odwiedził Kakashi’ego ? Czy Sasuke uda się rozwiązać zagadkę związaną z Haruno ? Jaki jest prawdziwy powód pozostania w Yuki ? Czy dziewczyna wróci kiedyś do wioski ? Czy „Akcja- Sprzątanie” odniesie sukces ? Czy dwójka dziewczyn zgodzi się na to ? Jak długo Akatsuki będą w stanie „uśpienia” ? Czy to co powiedział Itachi, jest prawdą ? Co może się zdarzyć w najbliższym czasie ? Czy Orochimaru na pewno zginął ?
Tak wiele pytań, na które odpowiedzi znam tylko ja a Wy poznacie je o ile będziecie czytać dalsze rozdziały. Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz