poniedziałek, 2 grudnia 2013

" 8 "



„ Dlaczego ?! ”


Leżał na łóżko z założonymi rękoma pod głową. Wpatrywał się w biały sufit i rozmyślał. Zastanawiał się nad dwójką byłych uczniów oraz ich misją. Myślał również o Sakurze. Dla niego jak i pozostałych, nagłe pozostawienie wioski przez kunoichi była dla niego dość dziwna. Nie wiedział jednak, że za tym wszystkim kryje się intryga kilku osób.
Po 40 minutach zwlekł się z łóżka i podszedł do starego kartonu, w którym trzymał pierwsze tomy swojej ulubionej książki. Postanowił, że przeczyta kilka z nich dopóki w sklepie nie ukaże się najnowsza część, na którą z niecierpliwością czeka.
Jak pomyślał tak też zrobił. Trzymając lekturę w dłoni, ponownie położył się na łóżko i zaczął czytać. Mimo iż znał ten tom na pamięć, to jednak nadal go fascynował.

- Nie wolisz wiedzieć, co dzieje się w najnowszej części ? – usłyszał głos dobrze mu znany.
- Co powiedziałeś ? – zapytał, zeskakując z łóżka
- Pytałem, czy nie chciałbyś się dowiedzieć co pisze w najnowszym tomie .. – powtórzył, machając Hatake książką pod nosem. Kakashi szybko poderwał się z łóżka, wyrywając białowłosemu najnowsze dzieło z ręki.
- Dlaczego przychodzisz z nią dopiero teraz  ?! – krzyknął, wpatrując się w białe i świeże stronnice, na których widniał jeszcze mocny atrament a jego zapach, drażnił nozdrza.
- Ciesz się, że w ogóle z nią przyszedłem – burknął Jiraya – Jak długo zamierzasz się ukrywać ? Przecież w końcu ktoś odkryje, że tu jesteś – powiedział Sannin
- Tak, tak … Dziękuje… Nie ukrywam się…. Chcę mieć trochę spokoju … Misje Hokage są zbyt częste … - zaczął marudzić. Dobrze widzicie. Hatake Kakashi narzeka i to nie z powodu trudności misji lecz z częstotliwości z jaką się pojawiają. To dlatego nasz Jounin postanowił zrobić sobie tydzień wolnego i zaszyć w swoim cichym i spokojnym mieszkanku – Nie mów nikomu, że zostałem w wiosce. Wiem jak to mogłoby się dla mnie skończyć – westchnął
- Nie martw się. Nie puszczę pary z ust. Tsunade w takich chwilach jest nieobliczalna. Sam już się o tym przekonałem … - wspomniał – Będę leciał. Na razie – pożegnał się i znikł w kłębach dymu. Hatake skinął tylko głową i zabrał się za czytanie najnowszego nabytku, ciesząc się przy tym jak małe dziecko, które dostało upragnioną zabawkę.

****************

Zawalona papierkową robotą, zasnęła na blacie biurka. Obok łokcia stała do połowy opróżniona butelka Sake. Zapewne kobieta chcąc się trochę rozluźnić, łyknęła kilka kropel w skutek czego zasnęła, zapominając całkowicie o swojej pracy. Było jej teraz tak dobrze. Mogła w spokoju leżeć głową na stole i nikt jej nie przeszkadzał. To jakby być w raju. Niestety wszystko co dobre zawsze musi się kiedyś skończyć. Pech chciał, że właśnie w tej chwili ktoś zapukał do drzwi. Ociężale uniosła powieki, ogarniając wzrokiem pomieszczenie. Po chwili doszło do niej, że znajduje się w gabinecie a do jej uszu dochodzi dźwięk pukania. Zwinnym ruchem schowała butelkę do szuflady, zamykając ją na klucz. Gdy biurko wyglądało w miarę tak jak powinno, kazała osobie stojącej na zewnątrz wejść do środka.

- O co chodzi Ino ? – zapytała blondynka, spoglądając na Yamanakę
- Medyk z laboratorium kazał to Pani przekazać – powiedziała, podając jej mały flakonik. Hokage uśmiechnęła się zadawalająco, po czym włożyła przedmiot do szafki.
- Coś jeszcze ? – zapytała
- Nie. To wszystko – odpowiedziała Ino a gdy chciała odejść, blondynka zawołała ją na moment
- Powiedz Shikamaru, żeby do mnie przyszedł – poprosiła ją kobieta – Mam dla Was misję. Bądźcie gotowi za 2 godziny – dodała. Blondynka skinęła głową, po czym na znak brązowookiej opuściła gabinet Piątej.
Gdy drzwi się zamknęły, kobieta wróciła do męczącej pracy, którą musiała wypełniać codziennie. Powoli zaczęło jej się to nudzić, dlatego gdy skończyła trzeci stos papierów, wstała i opuściła gabinet. Postanowiła udać się do szpitala, gdzie od dawna nie była. Miała ochotę rozprostować trochę kości i zobaczyć jak radzą sobie medycy.

*************

Od kilku godzin byli w biegu. Świt dawno już minął a oni wciąż poruszali się do przodu. Mieli jeszcze kawałek do granicy a stamtąd kilka godzin do Wioski Trawy. Oboje milczeli. Po ostatniej kłótni między sobą nie odezwali się ani słowem. Wydawałoby się jakby każdy o czymś myślał. Każdy ich następny krok zdawał się szybszy i energiczniejszy. Czyżby to za sprawą tego, że cel jest już tuż, tuż ? Z pewnością tak. Przed podróżą obliczyli sobie mniej więcej ile czasu zajmie im cała wyprawa. Nie pomylili się. Już po trzech kolejnych godzinach byli poza granicami Kraju Ognia. Teraz pozostało im siedem godzin biegu i będą na miejscu. Jednak jak to bywa w czasie takich eskapad, każdy musi odpocząć. Zrobili tak, kiedy wybiegli  z lasu. Rozłożyli się na pobliskiej polanie aby posilić się i napoić.

- „ Jesteśmy coraz bliżej” – pomyślał Naruto, patrząc w kierunku który prowadzi do Kusy. Westchnął kilka razy. Z minuty na minutę stawał się coraz bardziej niecierpliwy -  Za 7 godzin będziemy na miejscu – odezwał się blondyn, robiąc przerwy na pochłanianie posiłku.
- Wiem – odpowiedział Sasuke.
- Nie mogę się doczekać kiedy ją zobaczymy … Znowu będziemy razem – uśmiechnął się szeroko
- Nie bądź taki pewien… - zgasił jego zapał
- Uwierz mi. Ona wróci z nami … - rzekł radośnie – Chodźmy dalej – dodał, wstając z ziemi. Sasuke skinął głową i również się podniósł. Po kilku minutach brnęli w dalszą drogę.

*************

Spokojny dzień w Konoha. Oprócz dwójki shinobi, którzy wyruszyli do Kusy to w rodzinnej wiosce nie było za wiele do roboty. Jedynie drużyna Shikamaru załapała się jeszcze na jakieś zadanie, które wyznaczyła im Hokage. Reszta zajmowała się czymkolwiek. Jounini szkolili młodych Geninów a Chunini przygotowywali arkusze egzaminacyjne, dla świeżo upieczonych ninja. Najwięcej zajęty był Oddział Specjalny ANBU, który przeprowadzał szkolenia oraz nowe taktyki bojowe. Należeli oni do najważniejszych shinobi, gdyż byli odpowiedzialni za bezpieczeństwo Hokage. No właśnie…. To bardzo odpowiedzialne zadanie. Każdy wie, że znajdą się tacy ludzie, którzy za wszelką cenę będą chcieli obalić fotel Piątej a wioskę podporządkować swojej władzy. Zwyczajni ludzie sądzą, że wszystko jest tak jak powinno. Władczyni ich wioski pilnuje porządku i dobrobytu aby żyło im się lepiej, lecz nie wiedzą iż istnieje ktoś z kim blondynka ma spore zatargi. To osoba, która pragnie jej śmierci chociaż nie obnosi się z tym na głos. Oprócz niej samej i Oddziału ANBU, wiedzą o tym również najbliższe zaufane osoby takie jak : Jiraya, który jest jej przyjacielem oraz Shizune, która towarzyszy blondynce odkąd ta opuściła wioskę. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze silny konflikt pomiędzy dwójką starszych osób, którzy należą do Starszyzny Wioski. Według Tsunade , są dla niej największym utrapieniem jakiego można  było sobie zażyczyć.
W tej chwili również coś się działo. W ciemnym miejscu, dość dyskretnie położonym, toczyła się rozmowa między trójką osób. Tematem ich obrad była pewna kunoichi. Dokładnie. To Sakura Haruno stała się chwilowym obiektem ich spotkania. Omawiali to, co wydarzyło się dwa lata temu. Z całą stanowczością chcieli kontynuować to, co zaczęli dlatego postanowili się zobaczyć.

- Jednak nie wróciła – powiedział jeden z trzech
- To prawda, jednak Hokage wysłała po nią dwójkę shinobi. Dokładnie posiadaczka Kyubi’ego oraz spadkobiercę klanu Uchiha
- Ona nie może pojawić się w Konoha ! – warknął jeden z nich, uderzając laską o podłogę
- Wątpię aby była tak nierozważna. Dobrze wie, że nie może tego zrobić – usłyszeli zachrypły głos, który posiadał w sobie pewność siebie
- Pamiętajcie, że Naruto jest jej bliskim przyjacielem. Może ją przekonać
- Nie sądzę.
- Jednakże…. Powinniśmy stanowić nad tym pieczę. Sakura Haruno nie może wrócić do Konohy. Nigdy ! – takie były ostatnie zdania, jakie padły z ust przybyszy. Po krótkiej rozmowie, rozeszli się w swoje strony aby knuć dalsze spiski przeciwko wiosce oraz samej Piątej. Kiedy już ich nie było, ktoś wyszedł z ukrycia. Dzięki swoim umiejętnościom maskowania nie został ani wyczuty ani zauważony. Słyszał każde słowo, zdanie. Dokładnie wszystko.
- Co wy knujecie…… - szepnął do siebie, po czym znikł w kłębach dymu.

*******************

Zbliżało się południe. Mimo iż słońce świeciło, to ogólnie panował mróz. Zima nadchodziła coraz szybciej, co można było zaobserwować na wszystkich drzewach, które pozostały bez liści. Naruto oraz Sasuke w ciepłych okryciach brnęli przed siebie. Nie zatrzymywali się już. W ruchu było im cieplej, po za tym do Kusy pozostały im zaledwie dwie godziny. Na samą myśl, blondyn nadał szybszego tempa. Stał się jeszcze bardziej niecierpliwy niż od czasu poprzedniego postoju. Oczami wodził po okolicy, sprawdzając czy nie widać wejścia do wioski, mimo iż nie byli jeszcze na jej terenie. Sasuke przyglądał się przyjacielowi. Wyglądał jak dziecko, które nie może doczekać się świątecznego prezentu. Tak jakby Sakura i Kusa nim były. 

- Zwolnij, Naruto – odezwał się po chwili
- Nie nadążasz ? – zapytał z chytrym uśmieszkiem. Ciemnooki prychnął, po czym powiedział :
- Jeśli nadal będziesz narzucał sobie takie tempo, to Twoje wejście do Kusy stanie się niemożliwe a ja nie mam zamiaru Cię tam dowlekać – oznajmił, poprawiając kaptur.
- Przejdę przez jej bramy sam. Mam wystarczająco dużo sił i energii aby dotrzeć na miejsce bez jakiegokolwiek zmęczenia. Wcale nie będziesz mnie musiał wlec – powiedział, odwracając się w stronę przyjaciela. Ciemnooki pokiwał tylko głową, dając sobie spokój. Nie ma zamiaru już nic więcej mówić na ten temat. Później będzie miał powód aby się odgryźć w odpowiednim momencie.

Wiatr wiał coraz mocniej, co obniżyło temperaturę o kilka stopni. Chłód dawał o sobie znać, pozostawiając na twarzach dwójki shinobi czerwone ślady, które zabarwiły policzki. W czasie całej ich podróży pogoda zmieniała się bardzo często, lecz do tej pory nie było tak jak teraz. Chmury stały się ciężkie i szare, co oznaczało nadchodzącą burzę. Panującą ciszę przerywały ciche a następnie głośniejsze grzmoty, które wymieniały się z błyskawicami jakie pojawiały się na niebie co pewien czas. Po 40 minutach drobne kropelki deszczu spadały na ziemię, odbijając się od podłoża a także od dwójki biegnących mężczyzn.  Jeden z nich spojrzał w górę. Wystawił dłoń spod ciepłego płaszcza, po czym schował ją ponownie pod odzienie, które ogrzewało jego ciało.

- Naruto! Musimy zrobić postój ! – krzyknął do przyjaciela.
- Za godzinę będziemy w Kusa … - odpowiedział mu
- Eh… Co za uparciuch z Ciebie ! – warknął
- Zrozum Sasuke. Teraz nie mogę się zatrzymać… - powiedział spokojnie. Ciemnooki westchnął, podążając za przyjacielem. 

Upłynęło kilka minut a deszcz, który jeszcze chwilę temu był małą mżawką, teraz lunął na nich z całych sił. Przez zaciętość i zawziętość blondyna, biegli w deszczu słuchając jak kolejne błyskawice przecinają niebo.  Nie zlękli się tym. To zwyczajna burza, chociaż podróżowanie w czasie takiej pogody na otwartej przestrzeni jest dość niebezpieczne. Piorun z łatwością mógłby uderzyć w jednego z nich. Na szczęście jak na razie tak się nie stało. Do wszystkich atrakcji jakie teraz mają, doszły jeszcze ciężkie i przemoczone ubrania, które pokrywało błoto oraz buty przesączone wodą, przez co trudniej było im się poruszać. No cóż.. Upartość człowieka zawsze góruje nad rozumem… W tym przypadku było identycznie. Sasuke klął przez połowę drogi na przyjaciela, który znowu go nie posłuchał. Teraz obaj wyglądają jak ubłocone świnie, które uciekły z jakiegoś koryta. Blondynowi nie przeszkadzał taki stan. Nawet nie zauważył, że jest ubłocony i przemoczony do suchej nitki. Ważny jest dla niego cel, który ma tuż przed nosem jednak musi najpierw do niego dotrzeć. Instynktownie wiedział, że to już niedaleko. Teraz choćby się waliło i paliło on nie stanie. Dopóki nie ujrzy bram Kusa - Gakure, nie zatrzyma się. Kątem oka spojrzał na Sasuke. Od razu zauważył na jego twarzy oznaki złości. Uśmiechnął się lekko po czym spojrzał przed siebie. Dokładnie za kolejnym wzgórzem znajduje się ich cel. Już prawie dotarli na miejsce. Nareszcie będą mogli odpocząć i co najważniejsze – umyć się.

***************

W tym czasie, pewien mężczyzna kierował się w stronę gabinetu Hokage. Spieszyło mu się, jednak nie pokazywał tego po sobie. Miał nadzieję, że zastanie kobietę w owym miejscu. To co miał jej do przekazania, nie mogło czekać. W końcu dotarł na miejsce. Wbiegł do budynku, wchodząc po krętych schodach, które już wkrótce miały zaprowadzić go na najwyższe piętro.
Znalazł się przed jej drzwiami, do których natychmiast zapukał. Na jego szczęście usłyszał głośne a jednocześnie stanowcze „wejść”. Po chwili znalazł się w środku. Podszedł do biurka Wielmożnej, która czekała na powód jego wizyty. Czyżby i on miał ochotę na misję ? Jeśli tak, będzie musiała go rozczarować. Dzisiejszego dnia, ma zadania dla Geninów. Nie ma nic dla osób wyższej rangi. Oparła się plecami o krzesło, kładąc dłonie na bokach mebla. 

- Co się stało ? – zapytała
- Zrobiłem to, o co mnie Pani prosiła – rzekł, co natychmiast zainteresowało kobietę. Wyprostowała się, opierając brodę o splecione dłonie. Głową skinęła, dając znak aby kontynuował. Tak też zrobił. Opowiedział wszystko co usłyszał. Na skroni blondynki od razu zaczęły pulsować żyłki a zaraz potem rozniósł się głośny krzyk, który przestraszyłby nawet umarlaka a głuchemu z pewnością przywróciłby słuch, gdyby było to tylko możliwe :
- CHOLERA JASNA ! ! ! NIECH JA ICH TYLKO DORWĘ W SWOJE RĘCE ! ! ! CO ONI SOBIE DO LICHA WYOBRAŻAJĄ ! ! ! – rozdarła się na cały gabinet, zaraz po tym uderzając w biurko, które w końcowym efekcie przełamało się na pół. Mężczyzna stojący naprzeciw niej stał jak na baczność. Nawet bał się odezwać, jednak po chwili to zrobił :
- Mam kontynuować zadanie ? – zapytał. Blondynka uspokoiła się na moment, po czym skinęła głową co oznaczało, iż owy mężczyzna wciąż będzie wypełniał misję, jaką powierzyła mu kobieta. Po chwili opuścił gabinet a gdy zamknął za sobą drzwi, usłyszał stosy przekleństw na temat, o którym jeszcze przed chwilą rozmawiali. Postanowił jak najszybciej opuścić to miejsce aby nie narazić się na gniew Piątej – SHIZUNE ! ! ! – zawołała, a jej krzyk z pewnością usłyszała cała Konoha. Po chwili do pomieszczenia weszła wezwana – Przynieś mi Sake – rozkazała, spokojnym głosem, lecz widząc wzrok przyjaciółki, wrzasnęła – RUSZ SIĘ ! ! ! – ton podniesiony o kilka oktanów wprawił w ruch wszystkie szyby w oknach. Mało brakowało a rozbiły by się w drobny mak. W tej chwili Tsunade nie miała najlepszego humoru i biada temu, który zjawi się u niej przez najbliższe trzy godziny.
Po kwadransie dostała swoją Sake, lecz wyżyła się na kobiecie za tak wielkie spóźnienie. Kazała jej wyjść i zostawić samą. Nie chciała teraz nikogo widzieć. Podeszła do sejfu i wyciągnęła z nich plik listów, które tak skrzętnie ukrywała. Przeczytała je jeszcze raz, po czym uderzyła w ścianę.
- Dlaczego ?! Do licha, dlaczego ?!!! – warknęła, opadając na fotel i popijając spory łyk Sake.

*********************

Deszcz przestał już dawno padać a słońce znów zagościło na błękitnym niebie, ogrzewając oraz wysuszając zmokniętą ziemię. Dwójka shinobi nie biegła już w stronę bram Wioski Trawy. Po interwencji Sasuke, blondyn opanował się chociaż na chwilę. Tym razem musiał przyznać przyjacielowi rację. Czuł się nie co wyczerpany ale gdy widział upragnione miejsce, ponownie chciał pobiec, jednak przytrzymał go Uchiha łapiąc za kaptur.

- Puszczaj mnie ! – warknął blondyn
- Zachowujesz się gorzej niż kilka lat wcześniej – oznajmił spokojnie
- O co Ci chodzi ??
- Rwiesz się do tej wioski, jakby miała zaraz zniknąć ! – warknął
- Tam jest Sakura ! Muszę z nią porozmawiać ! – krzyknął i zapoczątkował tym samym nową kłótnię.
- Nie drzyj się głąbie ! – odwarknął mu. Miał dość tych wrzasków. Szumiało mu po niedawnych błyskawicach. W dodatku jeszcze on drze mu się do ucha, co nie wpływało dobrze na głowę ciemnookiego, która zaczynała powoli „pękać”.
- Nie drę się ! – krzyczał nadal
- Skończ wrzeszczeć ! – podniósł głos – Lepiej się jakoś ogarnijmy – dodał, wyciągając z plecaka kilka chusteczek. Płaszcz, który miał na sobie  odwrócił na drugą stronę a błoto tkwiące na twarzy, usunął miękkim materiałem higienicznym, który przed chwilą wyjął z bagażu.
- Masz rację. Wyglądasz jak umorusany prosiak – stwierdził z chytrym uśmiechem na twarzy. Sasuke uniósł kącik ust do góry, wymijając go bez słowa. Gdy zrobił parę kroków, odwrócił się dp przyjaciela i rzekł :
- Lepiej się pospiesz. Nie będę na Ciebie czekał guzdrało – skwitował i ruszył dalej. Blondyn zaczerwienił się ze złości szybko doprowadził swój wygląd do odpowiedniego stanu. Gdy znajdą się za murami Kusy, wynajmą jakiś hotel i zmyją z siebie to całe błoto.
Minęło pół godziny odkąd rozpoczęli zwyczajny chód. Coraz bardziej zbliżali się do celu. Naruto gdyby potrafił latać, już dawno znalazłby się za murami wioski. Niestety tego nie potrafił więc musiał iść pieszo. Sasuke również szedł spokojnie. Znów myślał. Nie widział jej odkąd spotkali się w jednej z kryjówek Orochimaru. Od tamtej pory już więcej się nie spotkali. Musiał przyznać, że sam jest ciekaw jak się zmieniła i jaka teraz jest. Nie chodziło mu tu o wygląd, lecz o nowe umiejętności, które na pewno nabyła. Po tym co usłyszał od Naruto, właśnie to było jej celem aby zostać w Yuki. Jednak czy tylko dlatego nie wróciła do Konohy ? Tego też chciał się dowiedzieć. Nie wiedział czemu ale bardzo go to interesowało. Nie mógł się nad tym dłużej zastanawiać, gdyż ujrzeli przed sobą bramę o żelaznych i potężnych drzwiach a na nich widniał znak symbolizujący o tym, że dotarli na miejsce. Od tej pory zaczyna się ich zadanie. Mają na to trzy dni. Powoli przekroczyli wrota, wchodząc na teren Kusa Gakure.

 ***********

Jak przebiegnie ich misja ? Czy Sasuke i Naruto porozmawiają z Sakurą ? Czy uda im się sprowadzić ją z powrotem do wioski ? Czy zdążą w trzy dni ? Kim była tajemnicza trójka, która rozmawiała na temat Sakury ? Dlaczego wg nich dziewczyna nie może wrócić ? Kim była osoba, która przyglądała im się z ukrycia ? Czego dowiedziała się Tsunade, że tak nagle zareagowała ? Dlaczego w jej oczach i zachowaniu widniała furia ? Kogo miała na myśli Piąta ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz