„ Dlaczego ?! ”
Leżał na łóżko z założonymi rękoma pod głową.
Wpatrywał się w biały sufit i rozmyślał. Zastanawiał się nad dwójką byłych
uczniów oraz ich misją. Myślał również o Sakurze. Dla niego jak i pozostałych,
nagłe pozostawienie wioski przez kunoichi była dla niego dość dziwna. Nie
wiedział jednak, że za tym wszystkim kryje się intryga kilku osób.
Po 40 minutach zwlekł się z łóżka i podszedł
do starego kartonu, w którym trzymał pierwsze tomy swojej ulubionej książki.
Postanowił, że przeczyta kilka z nich dopóki w sklepie nie ukaże się najnowsza
część, na którą z niecierpliwością czeka.
Jak pomyślał tak też zrobił. Trzymając
lekturę w dłoni, ponownie położył się na łóżko i zaczął czytać. Mimo iż znał
ten tom na pamięć, to jednak nadal go fascynował.
- Nie wolisz wiedzieć, co dzieje się w
najnowszej części ? – usłyszał głos dobrze mu znany.
- Co powiedziałeś ? – zapytał, zeskakując z
łóżka
- Pytałem, czy nie chciałbyś się dowiedzieć
co pisze w najnowszym tomie .. – powtórzył, machając Hatake książką pod nosem.
Kakashi szybko poderwał się z łóżka, wyrywając białowłosemu najnowsze dzieło z
ręki.
- Dlaczego przychodzisz z nią dopiero
teraz ?! – krzyknął, wpatrując się w
białe i świeże stronnice, na których widniał jeszcze mocny atrament a jego
zapach, drażnił nozdrza.
- Ciesz się, że w ogóle z nią przyszedłem –
burknął Jiraya – Jak długo zamierzasz się ukrywać ? Przecież w końcu ktoś
odkryje, że tu jesteś – powiedział Sannin
- Tak, tak … Dziękuje… Nie ukrywam się…. Chcę
mieć trochę spokoju … Misje Hokage są zbyt częste … - zaczął marudzić. Dobrze
widzicie. Hatake Kakashi narzeka i to nie z powodu trudności misji lecz z
częstotliwości z jaką się pojawiają. To dlatego nasz Jounin postanowił zrobić
sobie tydzień wolnego i zaszyć w swoim cichym i spokojnym mieszkanku – Nie mów
nikomu, że zostałem w wiosce. Wiem jak to mogłoby się dla mnie skończyć –
westchnął
- Nie martw się. Nie puszczę pary z ust.
Tsunade w takich chwilach jest nieobliczalna. Sam już się o tym przekonałem … -
wspomniał – Będę leciał. Na razie – pożegnał się i znikł w kłębach dymu. Hatake
skinął tylko głową i zabrał się za czytanie najnowszego nabytku, ciesząc się
przy tym jak małe dziecko, które dostało upragnioną zabawkę.
****************
Zawalona papierkową robotą, zasnęła na blacie
biurka. Obok łokcia stała do połowy opróżniona butelka Sake. Zapewne kobieta
chcąc się trochę rozluźnić, łyknęła kilka kropel w skutek czego zasnęła,
zapominając całkowicie o swojej pracy. Było jej teraz tak dobrze. Mogła w
spokoju leżeć głową na stole i nikt jej nie przeszkadzał. To jakby być w raju.
Niestety wszystko co dobre zawsze musi się kiedyś skończyć. Pech chciał, że
właśnie w tej chwili ktoś zapukał do drzwi. Ociężale uniosła powieki,
ogarniając wzrokiem pomieszczenie. Po chwili doszło do niej, że znajduje się w
gabinecie a do jej uszu dochodzi dźwięk pukania. Zwinnym ruchem schowała
butelkę do szuflady, zamykając ją na klucz. Gdy biurko wyglądało w miarę tak
jak powinno, kazała osobie stojącej na zewnątrz wejść do środka.
- O co chodzi Ino ? – zapytała blondynka,
spoglądając na Yamanakę
- Medyk z laboratorium kazał to Pani
przekazać – powiedziała, podając jej mały flakonik. Hokage uśmiechnęła się
zadawalająco, po czym włożyła przedmiot do szafki.
- Coś jeszcze ? – zapytała
- Nie. To wszystko – odpowiedziała Ino a gdy
chciała odejść, blondynka zawołała ją na moment
- Powiedz Shikamaru, żeby do mnie przyszedł –
poprosiła ją kobieta – Mam dla Was misję. Bądźcie gotowi za 2 godziny – dodała.
Blondynka skinęła głową, po czym na znak brązowookiej opuściła gabinet Piątej.
Gdy drzwi się zamknęły, kobieta wróciła do
męczącej pracy, którą musiała wypełniać codziennie. Powoli zaczęło jej się to
nudzić, dlatego gdy skończyła trzeci stos papierów, wstała i opuściła gabinet.
Postanowiła udać się do szpitala, gdzie od dawna nie była. Miała ochotę
rozprostować trochę kości i zobaczyć jak radzą sobie medycy.
*************
Od kilku godzin byli w biegu. Świt dawno już
minął a oni wciąż poruszali się do przodu. Mieli jeszcze kawałek do granicy a
stamtąd kilka godzin do Wioski Trawy. Oboje milczeli. Po ostatniej kłótni
między sobą nie odezwali się ani słowem. Wydawałoby się jakby każdy o czymś
myślał. Każdy ich następny krok zdawał się szybszy i energiczniejszy. Czyżby to
za sprawą tego, że cel jest już tuż, tuż ? Z pewnością tak. Przed podróżą
obliczyli sobie mniej więcej ile czasu zajmie im cała wyprawa. Nie pomylili
się. Już po trzech kolejnych godzinach byli poza granicami Kraju Ognia. Teraz
pozostało im siedem godzin biegu i będą na miejscu. Jednak jak to bywa w czasie
takich eskapad, każdy musi odpocząć. Zrobili tak, kiedy wybiegli z lasu. Rozłożyli się na pobliskiej polanie
aby posilić się i napoić.
- „ Jesteśmy
coraz bliżej” – pomyślał Naruto, patrząc w kierunku który prowadzi do Kusy.
Westchnął kilka razy. Z minuty na minutę stawał się coraz bardziej niecierpliwy
- Za 7 godzin będziemy na miejscu –
odezwał się blondyn, robiąc przerwy na pochłanianie posiłku.
- Wiem – odpowiedział Sasuke.
- Nie mogę się doczekać kiedy ją zobaczymy …
Znowu będziemy razem – uśmiechnął się szeroko
- Nie bądź taki pewien… - zgasił jego zapał
- Uwierz mi. Ona wróci z nami … - rzekł
radośnie – Chodźmy dalej – dodał, wstając z ziemi. Sasuke skinął głową i
również się podniósł. Po kilku minutach brnęli w dalszą drogę.
*************
Spokojny dzień w Konoha. Oprócz dwójki
shinobi, którzy wyruszyli do Kusy to w rodzinnej wiosce nie było za wiele do roboty.
Jedynie drużyna Shikamaru załapała się jeszcze na jakieś zadanie, które
wyznaczyła im Hokage. Reszta zajmowała się czymkolwiek. Jounini szkolili
młodych Geninów a Chunini przygotowywali arkusze egzaminacyjne, dla świeżo
upieczonych ninja. Najwięcej zajęty był Oddział Specjalny ANBU, który
przeprowadzał szkolenia oraz nowe taktyki bojowe. Należeli oni do
najważniejszych shinobi, gdyż byli odpowiedzialni za bezpieczeństwo Hokage. No
właśnie…. To bardzo odpowiedzialne zadanie. Każdy wie, że znajdą się tacy
ludzie, którzy za wszelką cenę będą chcieli obalić fotel Piątej a wioskę
podporządkować swojej władzy. Zwyczajni ludzie sądzą, że wszystko jest tak jak
powinno. Władczyni ich wioski pilnuje porządku i dobrobytu aby żyło im się
lepiej, lecz nie wiedzą iż istnieje ktoś z kim blondynka ma spore zatargi. To
osoba, która pragnie jej śmierci chociaż nie obnosi się z tym na głos. Oprócz
niej samej i Oddziału ANBU, wiedzą o tym również najbliższe zaufane osoby takie
jak : Jiraya, który jest jej przyjacielem oraz Shizune, która towarzyszy
blondynce odkąd ta opuściła wioskę. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze silny
konflikt pomiędzy dwójką starszych osób, którzy należą do Starszyzny Wioski.
Według Tsunade , są dla niej największym utrapieniem jakiego można było sobie zażyczyć.
W tej chwili również coś się działo. W
ciemnym miejscu, dość dyskretnie położonym, toczyła się rozmowa między trójką
osób. Tematem ich obrad była pewna kunoichi. Dokładnie. To Sakura Haruno stała
się chwilowym obiektem ich spotkania. Omawiali to, co wydarzyło się dwa lata
temu. Z całą stanowczością chcieli kontynuować to, co zaczęli dlatego
postanowili się zobaczyć.
- Jednak nie wróciła – powiedział jeden z
trzech
- To prawda, jednak Hokage wysłała po nią
dwójkę shinobi. Dokładnie posiadaczka Kyubi’ego oraz spadkobiercę klanu Uchiha
- Ona nie może pojawić się w Konoha ! –
warknął jeden z nich, uderzając laską o podłogę
- Wątpię aby była tak nierozważna. Dobrze
wie, że nie może tego zrobić – usłyszeli zachrypły głos, który posiadał w sobie
pewność siebie
- Pamiętajcie, że Naruto jest jej bliskim
przyjacielem. Może ją przekonać
- Nie sądzę.
- Jednakże…. Powinniśmy stanowić nad tym
pieczę. Sakura Haruno nie może wrócić do Konohy. Nigdy ! – takie były ostatnie
zdania, jakie padły z ust przybyszy. Po krótkiej rozmowie, rozeszli się w swoje
strony aby knuć dalsze spiski przeciwko wiosce oraz samej Piątej. Kiedy już ich
nie było, ktoś wyszedł z ukrycia. Dzięki swoim umiejętnościom maskowania nie
został ani wyczuty ani zauważony. Słyszał każde słowo, zdanie. Dokładnie
wszystko.
- Co wy knujecie…… - szepnął do siebie, po
czym znikł w kłębach dymu.
*******************
Zbliżało się południe. Mimo iż słońce
świeciło, to ogólnie panował mróz. Zima nadchodziła coraz szybciej, co można
było zaobserwować na wszystkich drzewach, które pozostały bez liści. Naruto
oraz Sasuke w ciepłych okryciach brnęli przed siebie. Nie zatrzymywali się już.
W ruchu było im cieplej, po za tym do Kusy pozostały im zaledwie dwie godziny.
Na samą myśl, blondyn nadał szybszego tempa. Stał się jeszcze bardziej
niecierpliwy niż od czasu poprzedniego postoju. Oczami wodził po okolicy,
sprawdzając czy nie widać wejścia do wioski, mimo iż nie byli jeszcze na jej
terenie. Sasuke przyglądał się przyjacielowi. Wyglądał jak dziecko, które nie
może doczekać się świątecznego prezentu. Tak jakby Sakura i Kusa nim były.
- Zwolnij, Naruto – odezwał się po chwili
- Nie nadążasz ? – zapytał z chytrym
uśmieszkiem. Ciemnooki prychnął, po czym powiedział :
- Jeśli nadal będziesz narzucał sobie takie
tempo, to Twoje wejście do Kusy stanie się niemożliwe a ja nie mam zamiaru Cię
tam dowlekać – oznajmił, poprawiając kaptur.
- Przejdę przez jej bramy sam. Mam
wystarczająco dużo sił i energii aby dotrzeć na miejsce bez jakiegokolwiek
zmęczenia. Wcale nie będziesz mnie musiał wlec – powiedział, odwracając się w
stronę przyjaciela. Ciemnooki pokiwał tylko głową, dając sobie spokój. Nie ma
zamiaru już nic więcej mówić na ten temat. Później będzie miał powód aby się
odgryźć w odpowiednim momencie.
Wiatr wiał coraz mocniej, co obniżyło
temperaturę o kilka stopni. Chłód dawał o sobie znać, pozostawiając na twarzach
dwójki shinobi czerwone ślady, które zabarwiły policzki. W czasie całej ich
podróży pogoda zmieniała się bardzo często, lecz do tej pory nie było tak jak
teraz. Chmury stały się ciężkie i szare, co oznaczało nadchodzącą burzę.
Panującą ciszę przerywały ciche a następnie głośniejsze grzmoty, które
wymieniały się z błyskawicami jakie pojawiały się na niebie co pewien czas. Po
40 minutach drobne kropelki deszczu spadały na ziemię, odbijając się od podłoża
a także od dwójki biegnących mężczyzn. Jeden z nich spojrzał w górę. Wystawił dłoń
spod ciepłego płaszcza, po czym schował ją ponownie pod odzienie, które
ogrzewało jego ciało.
- Naruto! Musimy zrobić postój ! – krzyknął
do przyjaciela.
- Za godzinę będziemy w Kusa … - odpowiedział
mu
- Eh… Co za uparciuch z Ciebie ! – warknął
- Zrozum Sasuke. Teraz nie mogę się
zatrzymać… - powiedział spokojnie. Ciemnooki westchnął, podążając za
przyjacielem.
Upłynęło kilka minut a deszcz, który jeszcze
chwilę temu był małą mżawką, teraz lunął na nich z całych sił. Przez zaciętość
i zawziętość blondyna, biegli w deszczu słuchając jak kolejne błyskawice
przecinają niebo. Nie zlękli się tym. To
zwyczajna burza, chociaż podróżowanie w czasie takiej pogody na otwartej
przestrzeni jest dość niebezpieczne. Piorun z łatwością mógłby uderzyć w
jednego z nich. Na szczęście jak na razie tak się nie stało. Do wszystkich
atrakcji jakie teraz mają, doszły jeszcze ciężkie i przemoczone ubrania, które
pokrywało błoto oraz buty przesączone wodą, przez co trudniej było im się
poruszać. No cóż.. Upartość człowieka zawsze góruje nad rozumem… W tym
przypadku było identycznie. Sasuke klął przez połowę drogi na przyjaciela,
który znowu go nie posłuchał. Teraz obaj wyglądają jak ubłocone świnie, które
uciekły z jakiegoś koryta. Blondynowi nie przeszkadzał taki stan. Nawet nie
zauważył, że jest ubłocony i przemoczony do suchej nitki. Ważny jest dla niego
cel, który ma tuż przed nosem jednak musi najpierw do niego dotrzeć.
Instynktownie wiedział, że to już niedaleko. Teraz choćby się waliło i paliło
on nie stanie. Dopóki nie ujrzy bram Kusa - Gakure, nie zatrzyma się. Kątem oka
spojrzał na Sasuke. Od razu zauważył na jego twarzy oznaki złości. Uśmiechnął
się lekko po czym spojrzał przed siebie. Dokładnie za kolejnym wzgórzem
znajduje się ich cel. Już prawie dotarli na miejsce. Nareszcie będą mogli
odpocząć i co najważniejsze – umyć się.
***************
W tym czasie, pewien mężczyzna kierował się w
stronę gabinetu Hokage. Spieszyło mu się, jednak nie pokazywał tego po sobie.
Miał nadzieję, że zastanie kobietę w owym miejscu. To co miał jej do
przekazania, nie mogło czekać. W końcu dotarł na miejsce. Wbiegł do budynku,
wchodząc po krętych schodach, które już wkrótce miały zaprowadzić go na
najwyższe piętro.
Znalazł się przed jej drzwiami, do których
natychmiast zapukał. Na jego szczęście usłyszał głośne a jednocześnie stanowcze
„wejść”. Po chwili znalazł się w środku. Podszedł do biurka Wielmożnej, która
czekała na powód jego wizyty. Czyżby i on miał ochotę na misję ? Jeśli tak,
będzie musiała go rozczarować. Dzisiejszego dnia, ma zadania dla Geninów. Nie
ma nic dla osób wyższej rangi. Oparła się plecami o krzesło, kładąc dłonie na
bokach mebla.
- Co się stało ? – zapytała
- Zrobiłem to, o co mnie Pani prosiła –
rzekł, co natychmiast zainteresowało kobietę. Wyprostowała się, opierając brodę
o splecione dłonie. Głową skinęła, dając znak aby kontynuował. Tak też zrobił.
Opowiedział wszystko co usłyszał. Na skroni blondynki od razu zaczęły pulsować
żyłki a zaraz potem rozniósł się głośny krzyk, który przestraszyłby nawet
umarlaka a głuchemu z pewnością przywróciłby słuch, gdyby było to tylko możliwe
:
- CHOLERA JASNA ! ! ! NIECH JA ICH TYLKO
DORWĘ W SWOJE RĘCE ! ! ! CO ONI SOBIE DO LICHA WYOBRAŻAJĄ ! ! ! – rozdarła się
na cały gabinet, zaraz po tym uderzając w biurko, które w końcowym efekcie
przełamało się na pół. Mężczyzna stojący naprzeciw niej stał jak na baczność.
Nawet bał się odezwać, jednak po chwili to zrobił :
- Mam kontynuować zadanie ? – zapytał.
Blondynka uspokoiła się na moment, po czym skinęła głową co oznaczało, iż owy
mężczyzna wciąż będzie wypełniał misję, jaką powierzyła mu kobieta. Po chwili
opuścił gabinet a gdy zamknął za sobą drzwi, usłyszał stosy przekleństw na
temat, o którym jeszcze przed chwilą rozmawiali. Postanowił jak najszybciej
opuścić to miejsce aby nie narazić się na gniew Piątej – SHIZUNE ! ! ! –
zawołała, a jej krzyk z pewnością usłyszała cała Konoha. Po chwili do pomieszczenia
weszła wezwana – Przynieś mi Sake – rozkazała, spokojnym głosem, lecz widząc
wzrok przyjaciółki, wrzasnęła – RUSZ SIĘ ! ! ! – ton podniesiony o kilka
oktanów wprawił w ruch wszystkie szyby w oknach. Mało brakowało a rozbiły by
się w drobny mak. W tej chwili Tsunade nie miała najlepszego humoru i biada
temu, który zjawi się u niej przez najbliższe trzy godziny.
Po kwadransie dostała swoją Sake, lecz wyżyła
się na kobiecie za tak wielkie spóźnienie. Kazała jej wyjść i zostawić samą.
Nie chciała teraz nikogo widzieć. Podeszła do sejfu i wyciągnęła z nich plik
listów, które tak skrzętnie ukrywała. Przeczytała je jeszcze raz, po czym
uderzyła w ścianę.
- Dlaczego ?! Do licha, dlaczego ?!!! –
warknęła, opadając na fotel i popijając spory łyk Sake.
*********************
Deszcz przestał już dawno padać a słońce znów
zagościło na błękitnym niebie, ogrzewając oraz wysuszając zmokniętą ziemię.
Dwójka shinobi nie biegła już w stronę bram Wioski Trawy. Po interwencji
Sasuke, blondyn opanował się chociaż na chwilę. Tym razem musiał przyznać
przyjacielowi rację. Czuł się nie co wyczerpany ale gdy widział upragnione
miejsce, ponownie chciał pobiec, jednak przytrzymał go Uchiha łapiąc za kaptur.
- Puszczaj mnie ! – warknął blondyn
- Zachowujesz się gorzej niż kilka lat
wcześniej – oznajmił spokojnie
- O co Ci chodzi ??
- Rwiesz się do tej wioski, jakby miała zaraz
zniknąć ! – warknął
- Tam jest Sakura ! Muszę z nią porozmawiać !
– krzyknął i zapoczątkował tym samym nową kłótnię.
- Nie drzyj się głąbie ! – odwarknął mu. Miał
dość tych wrzasków. Szumiało mu po niedawnych błyskawicach. W dodatku jeszcze
on drze mu się do ucha, co nie wpływało dobrze na głowę ciemnookiego, która
zaczynała powoli „pękać”.
- Nie drę się ! – krzyczał nadal
- Skończ wrzeszczeć ! – podniósł głos –
Lepiej się jakoś ogarnijmy – dodał, wyciągając z plecaka kilka chusteczek.
Płaszcz, który miał na sobie odwrócił na
drugą stronę a błoto tkwiące na twarzy, usunął miękkim materiałem higienicznym,
który przed chwilą wyjął z bagażu.
- Masz rację. Wyglądasz jak umorusany prosiak
– stwierdził z chytrym uśmiechem na twarzy. Sasuke uniósł kącik ust do góry,
wymijając go bez słowa. Gdy zrobił parę kroków, odwrócił się dp przyjaciela i
rzekł :
- Lepiej się pospiesz. Nie będę na Ciebie
czekał guzdrało – skwitował i ruszył dalej. Blondyn zaczerwienił się ze złości
szybko doprowadził swój wygląd do odpowiedniego stanu. Gdy znajdą się za murami
Kusy, wynajmą jakiś hotel i zmyją z siebie to całe błoto.
Minęło pół godziny odkąd rozpoczęli zwyczajny
chód. Coraz bardziej zbliżali się do celu. Naruto gdyby potrafił latać, już
dawno znalazłby się za murami wioski. Niestety tego nie potrafił więc musiał
iść pieszo. Sasuke również szedł spokojnie. Znów myślał. Nie widział jej odkąd
spotkali się w jednej z kryjówek Orochimaru. Od tamtej pory już więcej się nie
spotkali. Musiał przyznać, że sam jest ciekaw jak się zmieniła i jaka teraz
jest. Nie chodziło mu tu o wygląd, lecz o nowe umiejętności, które na pewno
nabyła. Po tym co usłyszał od Naruto, właśnie to było jej celem aby zostać w
Yuki. Jednak czy tylko dlatego nie wróciła do Konohy ? Tego też chciał się
dowiedzieć. Nie wiedział czemu ale bardzo go to interesowało. Nie mógł się nad
tym dłużej zastanawiać, gdyż ujrzeli przed sobą bramę o żelaznych i potężnych
drzwiach a na nich widniał znak symbolizujący o tym, że dotarli na miejsce. Od
tej pory zaczyna się ich zadanie. Mają na to trzy dni. Powoli przekroczyli
wrota, wchodząc na teren Kusa Gakure.
***********
Jak przebiegnie ich misja ? Czy Sasuke i
Naruto porozmawiają z Sakurą ? Czy uda im się sprowadzić ją z powrotem do
wioski ? Czy zdążą w trzy dni ? Kim była tajemnicza trójka, która rozmawiała na
temat Sakury ? Dlaczego wg nich dziewczyna nie może wrócić ? Kim była osoba,
która przyglądała im się z ukrycia ? Czego dowiedziała się Tsunade, że tak
nagle zareagowała ? Dlaczego w jej oczach i zachowaniu widniała furia ? Kogo
miała na myśli Piąta ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz