„ Jestem pewien …..”
Znaleźli się w środku. Cel ich podróży
dobiegł końca w chwili, gdy przekroczyli bramę Kusa Gakure. Kolejnym ich
krokiem, był meldunek w hotelu. Zanim jednak się tam udali, Naruto odruchowo
pobiegł do najbliższej restauracji aby zaspokoić swój głód. Sasuke pokręcił
tylko głową i poszedł za nim, jednak nie po to aby się przysiąść tylko z
zamiarem wyciągnięcia blondyna na zewnątrz. Gdy znalazł się w środku, dostrzegł
iż jego przyjaciel właśnie przystępuje do zamówienia. Ciemnooki podszedł do
niego szybkim krokiem, łapiąc za rękaw i tym samym tempem wyciągnął go na
ulicę. Nie obyło się bez kłótni, którą wywołał blondyn.
- Co Ci odbiło ?! – krzyknął na całe gardło
- Ucisz się. Musimy znaleźć jakieś miejsce do
spania. Po za tym nie mam zamiaru paradować po całej wiosce będąc umorusany
błotem – warknął
- Nie możesz z tym poczekać, dopóki nie zjem
? – zapytał z wyrzutem w głosie
- Nie – odpowiedział krótko i ruszył przed
siebie – Rusz się – dodał, widząc jak Naruto stoi w miejscu i wpatruje się w
restaurację.
- Nie rozkazuj mi – warknął i poszedł za
ciemnookim.
Po krótkiej wymianie zdań jaka miała przed
chwilą miejsce, oboje skierowali się w stronę hotelu aby zapewnić sobie nocleg
na kilka dni. Mają zamiar zostać w Kusa na trzy dni. W tym czasie muszą spełnić
misję, którą narzucił Naruto. Chociaż Tsunade nie chciała się zgodzić, to po
upartych i stanowczych słowach blondyna, w końcu się zgodziła. Pytanie tylko,
czy uda im się to, czego się podjęli ?
Doszli na miejsce. Średniej wielkości budynek
o beżowym kolorze ścian, na których wisiał szyld z napisem „ Hotel”. Z zewnątrz wyglądał zwyczajnie i nie
wyróżniał się niczym, poza napisem jaki widniał na zewnątrz. Podwójne,
mahoniowe drzwi zapraszały wędrowców aby weszli do środka. Tak też zrobili a
gdy znaleźli się po drugiej stronie ich oczom ukazał się średniej wielkości hol
z trzema sofami i kominkiem, recepcja w której urzędował średniego wieku
mężczyzna oraz schody prowadzące na górę.
Podeszli do 40 – latka, opierając się o blat
lady. Przez chwilę przyglądali się owemu człowiekowi, by później przejść do
rzeczy. Sasuke stuknął dłonią o mały dzwoneczek, stojący obok niego a dźwięk
jaki wydobył się z owego przedmiotu, przywrócił starszego mężczyznę do
rzeczywistości. Spojrzał w górę. Po drugiej stronie stała dwójka młodych
shinobi. Fugiyama – bo tak było na imię recepcjoniście, wstał z małego taboretu
i podszedł do przybyszy.
- W czym mogę służyć ? – zapytał
- Chcemy wynająć dwa pokoje jednoosobowe na
kilka dni – powiedział Sasuke
- Oczywiście. Proszę się wpisać do książki –
rzekł, sięgając po klucze. Oboje zrobili to, o co poprosił ich recepcjonista.
Kiedy wpisy znalazły się w odpowiednim miejscu, Fugiyama dał im do rąk klucze –
Pokój 301 i 302 – dodał
- Dziękujemy – odpowiedział Naruto, szczerząc
się szeroko, po czym pognał za przyjacielem który zdążył dojść już na 1 piętro.
- Trzymaj – zwrócił się do przyjaciela, który
po dłuższej chwili go dogonił. Sasuke, gdy tylko dał klucze blondynowi od razu
znikł za drzwiami swojego pokoju. Naruto również opuścił korytarz, wchodząc do
drugiego pomieszczenia. Pierwsze co zrobili, to udali się pod prysznic aby
doprowadzić swoje ciała do porządku. Bądź co bądź ale burza dała im nieźle w
kość a wszystko przez upartość blondyna.
Sasuke gdy skończył prysznic, założył czyste
ciuchy i usiadł na parapecie. Dokładnie rozglądał się po okolicy, lustrując
wzrokiem nie tylko ludzi ale i widoki jakie ich otaczają. Dostrzegł panujący
ruch na ulicach wioski oraz słyszał odgłosy bawiących się dzieci. Wszystko było
takie same jak w Konoha a zarazem inne. To było widać od razu.
Siedząc tak, zastanawiał się nad wieloma
pytaniami jakie istnieją w jego głowie. Nie mógł sobie na nie odpowiedzieć, co
trochę go denerwowało. Zszedł z parapetu
i położył się na łóżku, zakładając ręce za głowę. Może teraz uda mu się coś
wymyśleć. Niestety nie dane mu było pozostać na długo w takim stanie, gdyż do
pokoju ktoś wszedł.
- Nie umiesz pukać ? – warknął
- Nie mam czasu na takie rzeczy. Idziemy
szukać Sakury – powiedział blondyn, ściągając ciemnookiego z łóżka.
- Zostaw mnie, młotku – znów ten nieprzyjemny
ton głosu
- No to się pospiesz – powiedział, lustrując
przyjaciela błękitnymi tęczówkami. Ciemnooki warknął coś pod nosem, po czym
razem z przyjacielem opuścił pokój udając się na ruchliwe uliczki w
poszukiwaniu ich przyjaciółki.
Stali teraz przed hotelem rozglądając się i
zastanawiając, w którą stronę mają iść. Nie byli pewni czy Sakura znajduje się
jeszcze w Kusa. Mogła ją opuścić w czasie, kiedy oni do niej zmierzali.
Postanowili sprawdzić główne uliczki i pobliskie hotele. Być może zameldowała
się w jednym z nich. Pytali we wszystkich miejscach, do których weszli. Żadna
osoba o takim imieniu i nazwisku nie zameldowała się w żadnym z hoteli. Po
dwóch godzinach zrobili przerwę.
- Chodźmy coś zjeść – zaproponował Naruto,
gdy tylko wyczuł coś co przypominało mu o swoim ulubionym daniu. Sasuke
przytaknął i udał się w to samo miejsce. Bądź co bądź ale głód doskwierał i
jemu.
Zajęli miejsca pod ścianą. Było tam cicho i
spokojnie. Ciemnooki lubił takie miejsca kiedy miał coś zjeść czy też
przemyśleć. Złożyli zamówienia a po 10 minutach delektowali się smakiem
zamówionych potraw. Jedli w ciszy i w spokoju. No prawie. Naruto pochłaniał
swoje porcje tak, jakby wypuścili go z jakiegoś obozu. Uchiha lekko pokręcił
głową i wrócił do kończenia obiadu.
W restauracji przemknęło wielu ludzi. Każdy
rozmawiał na różne tematy. Dwójka ninja nie zwracała uwagi na to, co mówią
dopóki nie usłyszeli pewnej wymiany zdań. Od razu zwrócili ku nim wzroki,
przysłuchując się dokładnie każdemu słowu.
***************
Siedzieli dwa stoliki dalej i spożywali
jakieś danie, które zamówili. Rozmawiali o różnych rzeczach, dopóki jeden z
nich nie wspomniał o zielonookiej kunoichi która uratowała prawie martwego już
chłopca.
- Nie sądziłem, że jej się to uda. W prawdzie
jest uzdolniona ale żeby coś takiego ? – dziwił się jeden z nich
- Podobno podróżuje po wioskach i wspiera
medyków, którzy nie są wystarczająco doświadczeni lub też gdy ich brakuje –
odpowiedział drugi
- Mimo to, jestem pod wrażeniem. Jak na młodą osobę ma wielki talent
- To prawda. Nie spotkałem się jeszcze z kimś
takim.
- Podobno kazała najszybciej zanieść dziecko
do szpitala…. Myślę, że też tam się zjawi – rzekł mężczyzna o granatowych
włosach.
- Słyszałem. Wydała polecenia kilku medykom
aby Ci wszystko przygotowali a ona sama zajęła się jeszcze matką chłopca –
stwierdził biało włosy, pocierając dłonią o brodę.
- Chodźmy. Może dowiemy się czegoś więcej –
zaproponował jeden z nich. Po chwili oboje opuścili restaurację udając się w
wymienionym wcześniej kierunku.
**************
Obserwowali dwójkę mężczyzn, którzy
rozmawiali najprawdopodobniej o Sakurze. Przysłuchiwali się każdemu
wypowiedzianemu zdaniu, dokładnie je analizując. Oboje byli prawie pewni, że
chodziło o ich przyjaciółkę. Nie mieli jednak 100 % gwarancji.
- To Ona !
Mówili o Niej ! – krzyknął blondyn
- Nie wiemy. Nie wymienili jej imienia –
stwierdził ciemnooki, kończąc obiad. Gdy już talerz był pusty, wyciągnął z kieszeni odpowiednią ilość
pieniędzy i położył na stole.
- Jestem pewny … - powiedział już ciszej.
Dokończył zamówienie i również pozostawił odpowiednią sumę na blacie stołu –
Idziemy. Dowiemy się czy miałem rację – dodał a na twarzy pojawił się uśmiech.
Sasuke patrzył na niego trochę dziwnie.
Zmiany emocjonalne u przyjaciela doprowadzą go kiedyś do rozstroju
nerwowego. Najpierw krzyczy, potem wpada w dziwny spokój a za chwile śmieje się
niewiadomo z czego. Mimo iż znał go od wielu lat, to wciąż nie potrafił
zrozumieć jego zachowań. Westchnął cicho i razem z blondynem opuścił
restaurację.
****************
Uratowała go. Udało się jej to, czego kilka
lat temu nie była by w stanie zrobić. Ulżyło jej kiedy twarz chłopczyka
zmieniła kolor z kredowej bieli na jasno różową. Mimo to nie spoczywała na
laurach. Kazała przenieść dziecko do szpitala i zająć się pozostałymi
czynnościami, póki ona nie skończy tutaj. Miała jeszcze coś do zrobienia a
mianowicie …. Pomóc przyjść dziecku na świat. Nie były to dogodne warunki,
jednak na przejście do szpitala jest już za późno. Poprosiła trzy kobiety aby
przygotowały wszystko co będzie jej potrzebne. Te z chęcią wykonały polecenia a
raczej prośby. Sakura nie musiała długo czekać. Po 40 minutach na świecie
pojawiła się mała dziewczynka. Pyzata i niewinna oraz całkowicie bezbronna.
Haruno na ten widok uśmiechnęła się szeroko, podając niemowlę matce. Posłała
dwójkę mężczyzn do szpitala aby zaopiekowali się ową dwójką, gdyż teraz nie
można ich ruszać. Oni spełnili jej prośbę. Po 15 minutach zjawił się jeden z
lekarzy oraz położna. Zielonooka przekazała im informacje na temat kobiety i
jej dziecka, po czym pobiegła w stronę szpitala aby zająć się dzieckiem. Nie
zwracała uwagi na to, iż była zmęczona a jej ubranie przypominało strój
rzeźnika. Teraz liczyło się zdrowie dziecka.
***************
Na miejsce dotarli po kilku minutach. Szpital
stał za trzecią ulicą, na wielkim placu. Weszli na teren budynku, przechodząc
przez szklane drzwi. Na korytarzu nie było nikogo. Nawet recepcjonistka gdzieś
się zapodziała. Naruto przechylił się przez blat aby sprawdzić czy nie ma tam
żadnej pielęgniarki. Sasuke spojrzał na przyjaciela jak na kretyna. Usiadł
spokojnie na krześle i czekał na przyjście jakiejś osoby z personelu
medycznego.
Minęła godzina a na korytarzu wciąż nikt się
nie pojawiał. Uzumaki zaczął się niecierpliwić. Kiedy chciał już krzyknąć,
ujrzał stojącego w holu lekarza. Wykrzyknął coś w stylu „ nareszcie” - co
zwróciło uwagę ciemnookiego – i podbiegł do owej osoby.
- Przepraszam – zaczął
- O co chodzi ? – zapytał staruszek
- Szukamy pewnej osoby – wtrącił się Sasuke.
Lekarz patrzył na nich pytająco. Spoglądał raz na ciemnowłosego a raz na
blondyna. Na ich czołach ujrzał opaskę Konohy.
- O kogo chodzi ? – zapytał
- Szukamy Sakury Haruno – powiedział szybko
Naruto. Zrobił to tak prędko jakby bał się, że nie będzie mu dane skończyć.
- Sakury ? – powtórzył jej imię. Tamci
skinęli głową na potwierdzenie. Staruszek chwilę się myślał. Gdy już skończył
przypomniał sobie osobę o takim imieniu – Jest teraz zajęta.. Ale możecie na
nią poczekać w jej gabinecie. Ostatnie drzwi na prawo – powiedział lekarz,
wskazując im kierunek.
- Dziękujemy – odpowiedział Naruto i udał się
w tamtą stronę. Sasuke również chciał iść, ale usłyszał głos staruszka.
- Jesteście jej przyjaciółmi ? – zapytał.
Uchiha spojrzał się na niego i lekko skinął głową.
- Tak też sądziłem – rzekł – Powinna wrócić z
Wami – dodał, co lekko zszokowało ciemnookiego. Nie sądził, że usłyszy takie
słowa.
- Skąd Pan wie, że…..
- Mam swoje lata. Sakura jest u nas od roku.
Zdążyłem ją poznać i znam się na ludziach. Widzę, że nie jest szczęśliwa choć
próbuje to ukryć – rzekł, przerywając pytanie Sasuke. Po tych słowach skierował
się w swoją stronę, zostawiając Uchihę samego na korytarzu.
- Sasuke ! Idziesz ?! – wrzasnął blondyn, co
spowodowało że ciemnowłosy wyrwał się ze swych myśli.
- Nie drzyj się głąbie…. To szpital – warknął
na niego, wchodząc do gabinetu zielonookiej. Usiedli na szpitalnym łóżku
ogrodzonym parawanem, które służyło do badania pacjentów. Teraz pozostało im
tylko czekać na przyjście zielonookiej.
*******************
Po dwóch godzinach udało jej się. Stan
dziecka jest stabilny i może zostać przeniesiony na normalną salę. Uśmiechnęła
się ponownie, widząc twarzyczkę malca. Spojrzała na zegarek. Dochodziła 17:00.
Westchnęła cicho. Wydała ostatnie polecenia pielęgniarkom i opuściła miejsce, w
którym znajdował się chłopczyk.
Nie czuła nóg. Bądź co bądź ale spędziła
dzisiaj wyczerpujący dzień. Jest na nogach od 6:00 rano. Przeżyła dzisiaj wiele
rzeczy oraz wykonała sporo pracy. Zaczynając od lekkich zadrapań i kończąc na
trudnym zabiegu. Zmęczenie dawało jej znaki, iż powinna odpocząć. Zanim to
zrobiła, zajrzała do każdej sali aby zobaczyć jak czują się pacjenci. Gdy miała
to za sobą, skierowała się do gabinetu z nadzieją, że będzie miała możliwość zmrużenia oczu
chociaż na trochę.
Zeszła ze schodów, kierując się w stronę
gabinetu. Korytarz był oświetlony, więc z łatwością dotarła na miejsce. Stanęła
pod drzwiami a gdy chciała nacisnąć na klamkę usłyszała wołanie. Odwróciła się
w stronę skąd dochodził owy dźwięk. Zobaczyła podchodzącą pielęgniarkę.
- Słucham ?
- Ordynator prosił abym Ci przekazała, że
jutro masz wolne – powiedziała. Haruno spojrzała się pytająco na kobietę.
- Dlaczego ?
- Powiedział, że stanowczo za dużo pracujesz.
Kiedy odpoczniesz, wrócisz do nas – przekazała słowa ordynatora.
- Dobrze… Więc do poniedziałku – uśmiechnęła
się i pożegnała z pielęgniarką, która odwzajemniła gest. Odprowadziła ją
wzrokiem a gdy zniknęła za zakrętem, wróciła do przerwanej czynności. Położyła
dłoń na klamce i weszła do środka, zamykając drzwi z drugiej strony. Oparła się
plecami o ścianę i westchnęła. Podeszła do umywalki aby przemyć sobie twarz
chłodną wodą. Musiała oprzytomnieć chociaż na trochę. Gdy już to zrobiła, oparła czoło o zimne
lustro. Czuła się wspaniale. Tkwiła tak przez chwilę, dopóki nie usłyszała
dźwięków dochodzących zza parawanu. Westchnęła, przerywając czynność. Obróciła
się w stronę, skąd słyszała odgłosy. W białym materiale odbijały się dwie
postacie.
- Zaraz się Wami zajmę – powiedziała ciepło,
mimo iż zmęczenie brało górę.
*******************
Siedzieli w gabinecie, czekając aż się
pojawi. Oboje myśleli co jej powiedzą, gdy się zobaczą. Sami nie
wiedzieli. Zastanawiali się również nad
jej reakcją. Wciąż pojawiały się nowe pytania ale każde z nich nie miało
odpowiedzi. Mają nadzieję, że już wkrótce je otrzymają.
Spędzili w ciszy trzy godziny. Gdy ten czas
upłynął, usłyszeli jak ktoś naciska na klamkę a zaraz potem ją puszcza. Potem
do ich uszu dobiegły dźwięki rozmowy, która toczyła się na korytarzu. Wsłuchali
się w nią. Rozpoznali jeden głos. Należał on z pewnością do Sakury. Blondyn od
razu się uśmiechnął. W końcu po czterech latach udało mu się ją znaleźć i teraz
będzie mógł z nią porozmawiać. Sasuke zaś siedział spokojnie. Dłonie miał
splecione i opuszczone w dół. Jego poza przypominała zamyślony posąg. Gdy
usłyszał ponowne ruchy klamki a potem zatrzaśnięcie drzwi, ocknął się.
Wiedział, że to ona. Oboje usłyszeli dźwięk płynącej wody a potem lekkie
stuknięcie w jakiś przedmiot. Nie wiedzieli co to było, gdyż siedzieli zaraz za
parawanem. Dopiero po 10 minutach usłyszeli jej głos.
Naruto w tej chwili nie wytrzymał. Zacisnął
dłonie w pięść, by później znów je rozluźnić. Wziął kilka wdechów oraz wydechów
i wstał z łóżka, chcąc wyjść zza parawanu. Jednak Sakura była szybsza. Gdy zobaczyła
kto właśnie przed nią stoi, upuściła naczynie które trzymała w rękach. Oczy
otwarły jej się szeroko a jej ciało jakby zostało sparaliżowane.
- Sakura – chan … - usłyszała. Na dźwięk
swojego imienia oraz na barwę tego głosu aż drgnęła. Zdawało jej się jakby czas
właśnie się zatrzymał. Jakby te cztery lata, które przeżyła w ogóle nie miały
miejsca. Nie wiedziała co powiedzieć ani co zrobić. Stała w tym samym miejscu,
nie ruszając się ani na krok.
Co Ordynator szpitala miał na myśli ?
Dlaczego powiedział te słowa Sasuke ? Czy to był dla niego jakiś znak ? Czy
Sasuke zrozumiał słowa, które przekazał mu lekarz ? Czy Sakura naprawdę aż tak się zmieniła ?
Dlaczego tak ciężko pracuje ? Czyżby miała ku temu jakiś powód ? Czy
chłopczykowi naprawdę nic nie ma ? Co ze stanem zdrowia kobiety i jej córeczki
? Czy pojawiły się już w szpitalu ? Dlaczego Sakura zdziwiła się, gdy usłyszała
o wolnym ? Jak zachowa się przy Naruto ? Czy powie chociaż słowo ? Czy Naruto
powie coś więcej niż tylko jej imię ? Jak Sakura zareaguje na widok Sasuke,
który siedzi tuż za parawanem ? Co się jeszcze wydarzy ?
Tego i jeszcze więcej dowiecie się w grudniu :) Buziaczki :***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz